Pan Jarosław jest zapalonym kajakarzem. Gdy pogoda tylko na to pozwala w pojedynkę lub ze znajomymi pływa po Odrze i Kłodnicy. Gdy w połowie marca zrobiło się cieplej postanowił przepłynąć pętlą kędzierzyńską, by zobaczyć jak trasa wygląda po zimie.
- Wyruszyłem z przystani obok stadionu „Kuźniczka”. Przepłynąłem pewien odcinek, słońce przyjemnie grzało i nagle coś mi zabłyszczało przy brzegu. Zatrzymałem się, sięgnąłem pod wodę i ku mojemu zdziwieniu wyciągnąłem złoty kamyczek. Było ich w tym miejscu więcej o różnej wielkości, wyzbierałem te z wierzchu. Nie wiedziałem co to jest, ale wyglądało fajnie. Pomyślałem sobie, że zrobię żart żonie i obsypię ją złotem - wspomina kajakarz.
Zanim to zrobił, mężczyzna z ciekawości postanowił sprawdzić bryłki domowym sposobem. Okazało się, że nie reagują na magnes, a tak zachowuje się złoto. Wtedy postanowił udać się do znajomego fachowca.
- Do złotnika szedłem z duszą na ramieniu. Bałem się, że zostanę pośmiewiskiem, bo przyniosłem jakieś żółte, bezwartościowe kamyczki. Ale gdy zobaczyłem błysk w jego oku, to wiedziałem, że miałem nosa. Byłem w szoku, bo potwierdził moje przypuszczenia, choć nie chciał mi uwierzyć, że bryłki znalazłem w rzece. Myślał, że gdzieś je kupiłem - opowiada nasz rozmówca.
Samorodki znalezione przez pana Jarosława zawierają blisko 90 procent czystego złota, czyli około 21 karatów. Po ich przetopieniu powstała sztabka o wadze blisko uncji, co dało wartość niemal 8000 złotych!
- Natychmiast wróciłem nad rzekę i jeszcze raz przeszukałem to miejsce. Znalazłem jeszcze kilka samorodków w mule. Kupiłem specjalną miskę i sito do przesiewania piasku. Zastanawiam się nad profesjonalną płucznią, ale najpierw muszę się dowiedzieć czy to legalne i czy nie potrzebuję jakichś uprawnień - opowiada poszukiwacz, który nie chce zdradzić miejsca znaleziska.
W Polsce wydobycie przemysłowe złota jest niewielkie, ale zdaniem specjalistów pokłady cennego kruszcu są spore i mogą sięgać nawet 350 ton. Złoża występują głównie na terenie Dolnego Śląska, o czym od lat mówią nazwy geograficzne, jak choćby: Złoty Stok, Góry Złote czy Złotoryja.
- Jednak i na Opolszczyźnie od wieków wydobywano złoto. W Górach Opawskich odkryto je w XIII wieku i do dziś możemy zobaczyć pamiątki z tamtych czasów: sztolnie, działki, hałdy i szyby górnicze. Nie brakuje eksploratorów, którzy przeszukują górskie strumienie. Na ziemi kozielskiej nie poszukiwano tego minerału, ale to nie znaczy, że nie ma tu złota. Na pewno znalezisko w Kędzierzynie-Koźlu warte jest zbadania - ocenił Apoloniusz Gold z Opolskiego Instytutu Mineralogii.
Napisz komentarz
Komentarze