W naszym zespole zabrakło Norberta Hubera, Kamila Semeniuka, Bartłomieja Klutha oraz obu rozgrywających: Marcina Janusza i Michała Kozłowskiego. Z konieczności na tej pozycji zagrał Grzegorz Jacznik z ZAKSY Strzelce Opolskie.
- Przed tym maratonem spotkań, który przed nami, posypaliśmy się jak domino. Co chwilę przychodziły złe wiadomości, ale pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną - mówił po meczu Wojciech Żaliński. - Duży szacunek dla Grześka, rozgrywającego ze Strzelec Opolskich, który tak naprawdę miał największy ciężar do udźwignięcia, ale zagrał jak profesor. Graliśmy z drużyną, która dobrze sobie radzi w PlusLidze, choć tez miała problemy zdrowotne. Spodziewaliśmy się walki i tego, że będą chcieli awansować do kolejnej rundy, szczególnie po tym, gdy zobaczyli w jakim składzie występujemy - kończy przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA.
Dobra postawę rozgrywającego ZAKSY Strzelce Opolskie podkreślił też najlepiej punktujący zawodnik meczu.
- To był trudny i wyjątkowy mecz, dlatego czapki z głów przed Grześkiem, który pierwszy raz z nami trenował i od razu musiał zagrać ważne spotkanie - przyznał Łukasz Kaczmarek. - Niestety w meczach pucharowych nie ma statuetki MVP, a jemu się wyjątkowo należała, bo zrobił nam niesamowita robotę. Dzięki niemu grało nam się dużo łatwiej i cieszymy się, że w tych trudnych okolicznościach pokonaliśmy drużynę z Olsztyna i awansowaliśmy do kolejnej rudny - dodał nasz atakujący.
W kolejnej rundzie rywalem Grupy Azoty ZAKSA będzie zwycięzca z pary Cerrad Enea Czarni Radom – Stal Nysa. Mecz ćwierćfinałowy odbędzie się w hali "Azoty" 2 lutego.
Turniej finałowy z udziałem czterech drużyn odbędzie się w dniach 26-27 lutego we Wrocławiu. Przypomnijmy, że trofeum broni zespół z Kędzierzyna-Koźla, który w poprzednim finale pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:20, 27:25, 25:15).
Napisz komentarz
Komentarze