Pisze dla ludzi poszukujących uśmiechu, sensu, drogi. Ma tytułowe trzydzieści lat, w debiutanckim tomie zawarł dokładnie tyle samo wierszy, a liczba 30 ma dla niego szczególne znaczenie – symbolizuje to, co znajdziemy w jego utworach: optymizm i pasję życia.
Jak sam o sobie mówi – wiersze to forma przeciwwagi, którą odkrył, pracując w konsulacie RP w Chinach. „Trzydzieści” to zamknięcie pewnego rozdziału, którym postanowił się z nami podzielić.
- Zabrzmi to jak frazes, ale inspiruje mnie po prostu świat - mówi Mikołaj Woźniak. - Słowo klucz tomiku? Podróże. Wiersze odzwierciedlają to, co widziałem, czego doświadczałem. Są jak zapiski w dzienniku. Poruszam historie ludzi i miejsc wokół mnie, mówię o Bogu, duchowości, poszukiwaniach i wędrówkach. Jedna z inspiracji? Półtoragodzinna podróż szanghajskim metrem, którą odbywałem codziennie z i do pracy. Zbiór jest owocem mojej podróży po Europie i Azji.
Mikołaj pracuje jako wicedyrektor eksportu w jednej ze śląskich firm. Z wykształcenia jest ekonomistą. Jego codzienność to tabelki w Excelu, handel zagraniczny. Pisze od siedmiu lat, a „Trzydzieści” traktuje jako wewnętrzny prezent – od siebie dla siebie.
- Pomysł na zawartość miałem wyklarowany od początku: teksty same w sobie, stanowiące podróż przez miejsca, czas i emocje. Zdecydowałem się na minimalistyczną, niemalże ascetyczną formę wydania – tak, by oprawa nie odwracała uwagi od treści. Staram się nie przedobrzyć z abstrakcyjnością wierszy. Już samo ich pisanie w dzisiejszych czasach można uznać za ekstrawaganckie. Chcę za pomocą tekstu tworzyć historię z czytelnikiem – żeby to on z nim rezonował, nie ja - opowiada autor.
Wychował się na poezji śpiewanej: Bajorze, Kaczmarskim, Okudżawie. Ceni sobie rytmiczność sylab i rymów – jak na Ślązaka przystało. Choć urodził się w Warszawie, niedługo potem przeniósł się z rodziną w okolice Kędzierzyna-Koźla. Dzisiaj identyfikuje się z szeroko rozumianym Śląskiem, szczególnie Opolskim.
- Śląsk to dla mnie zachwycające miejsce, gdzie łączą się i przeplatają kultury i historie. Tu lubię wracać - zapewnia.
Pytany o ulubiony utwór z tomiku „Trzydzieści”, wskazuje na „Agape w czerwieni”.
- Tekst napisałem w Warszawie. Ma dla mnie znaczenie sentymentalne, również dlatego otwiera cały zbiór. Lubię też „Królestwo Świetlików” i „Złoto pól” - dodaje Mikołaj Woźniak.
Jak twierdzi – pisze tak, aby każdy mógł zinterpretować utwór na własny sposób. Bez ram, bez narzuconych granic. Aby każda interpretacja była tą właściwą.
- Mam nadzieję, że twórczo poszedłem w dobrą stronę - kończy poeta.
Napisz komentarz
Komentarze