Reklama
piątek, 22 listopada 2024 05:16
Reklama
Reklama
Reklama

Błotny armagedon w Kozie trwa. Czy uda się kiedyś rozwiązać problem mieszkańców tej małej wsi? ZDJĘCIA

Na maleńką Kozę w gminie Polska Cerekiew powiat przeznaczył w tym roku około 40 tys. zł. Jednakże prace zrealizowane dzięki tym środkom w małym stopniu rozwiązują problem, jaki pojawia się po większych opadach deszczu. Wówczas woda z błotem spływa z górujących nad wsią pól na drogę, zalewając podwórka, znacząc domostwa, porywając niezabezpieczone przedmioty. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się szybko unormować. Problem spędza sen z powiek mieszkańcom części sołectwa od kilkunastu lat.
Błotny armagedon w Kozie trwa. Czy uda się kiedyś rozwiązać problem mieszkańców tej małej wsi? ZDJĘCIA

Autor: Fot: W, archiwum prywatne

Sebastian Budzyński ma 25 lat. Z narzeczoną Wiesławą mieszka w Kozie od lat dwóch. On przeprowadził się do maleńkiego sołectwa na skraju powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego i województwa opolskiego z Raciborza. Ona urodziła się w Kozie, jednak przez jakiś czas mieszkała poza rodzinną wioską. To pan Sebastian zaalarmował "Lokalną".

- Od dwóch lat mamy problem z rowami. Jak pada, to woda i błoto płyną ulicami. Dysponuję filmami i zdjęciami. Starsze kobiety nie mają nawet jak iść do sklepu w takich sytuacjach - przekazał w emocjonalnym tonie mężczyzna. W jego przypadku trwa to od dwóch lat. Znacznie dłużej z problemem musi się mierzyć wielu jego sąsiadów.

- Wszyscy o tym wiemy. Problem był zgłaszany wiele razy do gminy czy powiatu. Jeździłem wszędzie, mimo że jestem zwykłym mieszkańcem. Jeśliby jednak płynęła panu przed domem metrowa rzeka, która podmywa fundamenty, a tymczasem stara się pan jakkolwiek zadbać o swoją posiadłość, robi nowy płot, który w dzisiejszych czasach nie kosztuje mało, krawężniki, sypie pan kamienie, które też nie są tanie, też by pan jeździł po urzędach - mówi Sebastian Budzyński.

Ludzie się już wypalili

Kiedy wprowadził się z narzeczoną do budynku, który należał do rodziny jego teściowej, od razu rozpoczęli remont. Od dwóch lat przy każdych większych opadach drżą na myśl, że znów ich zaleje. Woda z błotem niesie straty materialne. Zbiorczych strat nikt nie oszacowywał. Jednak w skali roku na pewno wynoszą kilka tysięcy złotych.

- My to jeszcze nic. Poprawimy sobie, wyremontujemy. Jesteśmy tu najmłodsi w wiosce. Kto ma zadbać o rozwiązanie problemu, jak nie my. Ludzie starsi już się wypalili. Mają dość chodzenia, proszenia się, wystosowywania pism, jakiegokolwiek angażowania się w te sprawy. Bo każdy jest odsyłany, lata z powiatu do gminy, z gminy do powiatu. Słyszymy jedno i to samo: nie ma pieniędzy, nie ma wykonawców - żali się pan Sebastian.

Rowy we wsi nie radzą sobie ze spływającą z pól breją, gdyż są niedrożne.

- W trakcie większych opadów deszczu z pól spływa wszystko: buraki, kukurydza, mieszanina ziemi z wodą. Potem stoi to wszystko w zapchanych rowach, a cały ten smród czujemy w domach - mówi Sebastian Budzyński.

Jeszcze dwa lata temu, gdy para wprowadziła się do Kozy, nie przywiązywała większej roli do faktu, że problem może niemiło doświadczyć również ich. Jak przyznaje 25-latek, owszem, widział bezradność ludzi, lecz nie zdawał sobie sprawy, jak dużą bolączką również dla nich może być położenie wsi w dolinie. Mimo wszystko zapewnia, że gdyby dziś stał przed wyborem, decyzja byłaby taka sama.

- Dlatego walczymy o to, żeby w Kozie było lepiej. Mamy XXI wiek, a ludzie żyją tu bez kanalizacji - rozkłada ręce Sebastian Budzyński. - Budowę domu zaczyna się od fundamentów. Moim zdaniem, jako budowlańca, nie powinno się rozpoczynać tych robót od strony odcinka rowu praktycznie na końcu wioski, który był drożny. Teraz zrobili tam ażury. Nie daj Boże, wpadnie tam jakiś samochód - wyraża obawę. Dodaje, że w jego opinii, skoro fragment rowu w najniżej położonej części wioski był drożny, a pojawiły się fundusze, prace drogowe powinny rozpocząć się w górnej części wsi. A dokładniej w środkowej jej części - powyżej świetlicy wiejskiej.

Na własny koszt

Tam bowiem zaczyna się problem, dwa domy w górę od domostwa rozmówcy. Nie wolno też zapominać, że na samej górze wsi - może dwa kilometry od miejsca, w którym rozmawiamy - mieszka starsze małżeństwo, które boryka się z wcale nie mniejszym problemem. Nie ma wszak przy swoim domu żadnego rowu.

- O ile każdy ma za domem jeszcze jakieś dodatkowe odprowadzenie od strony pola, tam pani musiała na własny koszt kupić węże strażackie. Za każdym razem czyści posesję, bo nie ma już sił prosić się o pomoc - mówi pan Sebastian.

Gdyby chcieć porównać drogę w Kozie do koryta rzeki, miejsca, gdzie stoi dom naszych gospodarzy, należałoby omijać szerokim łukiem. (...)

Cały artykuł w 36. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 19 października



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Rychu 21.10.2021 09:13
Wg mnie wina uprawiających pole, to nie są już rolnicy. Rolnicy są może właścicielami tego pola ale robi to jeden przedsiębiorca. Widziałem te same sytuacje w Niemczech. Z tym, że 2 dni po zalaniu wszystko było naprawione...

Realista 20.10.2021 21:00
Tak to jest jak rolnicy wycinają w pień wszystkie drzewa i krzewy na miedzach, żeby tylko mieć parę groszy więcej z hektara, a nie zdają sobie sprawy ile w rzeczywistości tracą i innym sprawiają kłopotów. Można podsumować to jednym zdaniem, "Mamy to na co sami sobie zapracowaliśmy".

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Klient teżTreść komentarza: Po sklepach chodzą z kurtką, płaszczem przewieszonym przez rękę. Dziewczyny z makijażem to nie zwykły szary człowiek, którego trzeba poniżać. W R. pewna grupa używa np.dezodorantów, kremów, a pan zerka na emerytki, często podejrzaneData dodania komentarza: 21.11.2024, 23:22Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: Basia 84Treść komentarza: Lidl to porażka. Ostatnio często się reklamują w złym świetle - bardzo negatywnie to klienci odbiorą. W Biedrze jak zapomniałam, to Pani ekspedientka mnie poprosiła o płatność. Chciała zapłacić, ale wróciłam oddać wózek, więc mnie zaczepiła o płatność. Można po ludzku, albo po chamsku. Lidl zachował się jak cham. Na miejscu tego klienta, ostatni raz by mnie widzieli w tym sklepie.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 22:29Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: To nie miałcz tylko leć oddać kaskę do caritasu oraz ojcu Tadeo z Torunia... mocherze.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:39Źródło komentarza: I Ty możesz wspomóc kłodnickie hospicjum św. Anny. Weź udział w wyjątkowym koncercieAutor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: Co za wstyd ! Brak zdrowego rozsądku tym pseudo ochroniarzom. A za tą interwencję zgodnie z przepisami (Kodeks Wykroczeń, osoby, które w sposób nieodpowiedzialny i nieuzasadniony wzywają Policję popełniają wykroczenie zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.) policja powinna ukarać tych którzy ją wezwali ! Wstyd !Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:36Źródło komentarza: Policja wezwana do klienta, który nie zapłacił za reklamówkę. Sieć przeprasza i daje 10 zł na zakupyAutor komentarza: DianaTreść komentarza: Brakuje tylko schodów i piór ...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 21:25Źródło komentarza: Dzień Pracownika Socjalnego – święto ludzi wielkiego sercaAutor komentarza: BożenaTreść komentarza: Jedna z pań chyba zapomniała gdzie pracuje, taka mini nie wypada...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:33Źródło komentarza: „Jesienne Spotkanie Literackie” - poezja, literatura i sztuka w klimatycznej odsłonie. ZDJĘCIA
Reklama
słabe opady śniegu

Temperatura: 0°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 995 hPa
Wiatr: 6 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna