- Robimy wszystko, aby uniknąć tzw. twardego lockdownu. Idziemy wąską granią, gdzie po jednej stronie jest wydolność służby zdrowia i całkowita zapaść systemu opieki zdrowotnej, a po drugiej stronie poważne kłopoty gospodarcze - tłumaczył na antenie TVN24 Michał Dworczyk, tłumacząc jednocześnie, że liczba chorych na COVID-19 nie jest jedynym wyznacznikiem wprowadzenia potencjalnego lockdownu. Rząd nie ustalił konkretnej granicy.
Jednakże z różnych - mniej lub bardziej oficjalnych - wypowiedzi wynikało, że tą granicą może być 50 tys. nowych i potwierdzonych przypadków COVID-19 dziennie.
Tymczasem, jak donosi Polsat News, regularna armia i Wojska Obrony Terytorialnej wspomogą służbę zdrowia. Tysiące młodych ludzi, trafią do szpitali - wynika z informacji przekazanych przez wiceministra zdrowia Waldemara Kraskę, który zapytany o zagrożenie lockdownem przyznał, że jeśli liczba nowych zakażeń koronawirusem drastycznie wzrośnie, to kwestie gospodarcze zostaną odsunięte, „bo zdrowie i życie Polaków jest najważniejsze”.
Z kolei dziś w sieci pojawiła się informacja, mówiąca, iż Rząd RP rozważa zamknięcie centrów i galerii handlowych. Decyzja może, choć nie musi, zapaść w najbliższą środę (4.11) lub w czwartek (5.11).
Informację tę z dwóch niezależnych od siebie źródeł w rządzie usłyszał portal money.pl.
Na teraz ostateczna decyzja co zamknięcia galerii handlowych jeszcze nie zapadła. Rozmowy trwają. Jest to jeden z pomysłów na walkę z pandemią, ale premier się waha - twierdzą źródła na które powołuje się money.pl.
Już wcześniej takiego wariantu nie wykluczał wicepremier Jarosław Gowin, który w wywiadzie dla money.pl. obiecywał wprawdzie, że znacznych obostrzeń dla gospodarki już nie będzie, ale dodał, że mogą pojawić się nowe restrykcje dotyczące handlu.
Napisz komentarz
Komentarze