Chodzi o pomysł skrócenia lekcji z 45 do 30 minut o ile wymagałaby tego sytuacja. Przedstawiła go wówczas była minister edukacji Anna Zalewska (na ten temat czytaj TUTAJ).
Natomiast podczas poniedziałkowej (7 września) konferencji prasowej również obecny szef MEN Dariusz Piontkowski wskazał na opcję skracania zajęć. Zwrócił uwagę, że taka możliwość funkcjonowała już wcześniej, ale przepisy „nie były do końca jednoznaczne”.
- Stąd w tej chwili wprowadziliśmy w okresie przechodzenia szkoły na kształcenie zdalne jednocześnie jednoznaczną możliwość skracania lekcji - powiedział. Przypomniał, że tradycyjnie lekcja trwa 45 minut. - Teraz lekcja będzie mogła trwać minimum 30, i nie dłużej niż 60 minut - poinformował.
Ponadto Dariusz Piontkowski poinformował, że w reakcji na sygnały m.in. dyrektorów szkół jego resort wprowadził rozwiązanie, które w razie nauczania indywidualnego pozwala, aby na wniosek rodzica przynajmniej część zajęć szkoła mogła zrealizować trybie zdalnym. Czyli - jak wyjaśniał – „tak, aby nie było bezpośredniego kontaktu nauczyciela z dzieckiem, jeżeli ma to uzasadnienie epidemiczne, np. wtedy, gdy dziecko ma jakąś przewlekłą chorobę i nie powinno się raczej kontaktować z osobami z zewnątrz”.
Obecnie na 48,5 tys. szkół, przedszkoli i placówek oświatowych zaledwie kilkadziesiąt (0,01 proc.) pracuje w trybie innym niż stacjonarny - poinformował dziś sternik MEN.
Napisz komentarz
Komentarze