Jeśli ktoś ma objawy świadczące o chorobie, wówczas testy wykonuje się od razu. W przypadku osób, które nie mają objawów, są one robione w siódmej dobie od kontaktu z potencjalnie zakażonym. Inaczej test nie będzie po prostu wiarygodny. Dlatego cała piątka musiała czekać tydzień. Do tego nie było wiadomo czy nie zakaził się personel. Szukano na szybko rozwiązania, co zrobić z pozostałymi pacjentami – starszymi osobami z bardzo różnymi schorzeniami, dla których zmiana miejsca pobytu mogłaby skończyć się pogorszeniem stanu zdrowia. Średnia wieku pacjentów wynosiła 80 lat.
Zespół geriatrii na czele z kierownikiem Grażyną Klamą-Morgałą podjął decyzję, że zostanie w szpitalu razem z pacjentami. Zdecydowano tak po konsultacjach z internistami oraz specjalistą chorób zakaźnych. Przez tydzień kierownik oddziału razem z pielęgniarkami właściwie mieszkała na oddziale kędzierzyńskiego szpitala, zajmując się pozostałymi pacjentami. Wszystko odbywało się z zachowaniem procedur bezpieczeństwa.
- Pracuję w zawodzie około 25 lat, ale nie przypominam sobie takiej sytuacji, takich zagrożeń i tej walki z myślami, czy dobrze robimy. Zdecydowałam się na taki krok, ale tylko dlatego, że zgodziły się zostać ze mną pielęgniarki oraz oddziałowa. To była najwspanialsza chwila jaka mnie spotkała. Bardzo im dziękuję. Wszystkie one zrezygnowały ze świąt, z rodziny i wykonały ogromną pracę - mówi Grażyna Klama-Morgała.
Lekarce oraz pielęgniarkom zrobiono testy na obecność koronawirusa. Dały wynik ujemny, a sam oddział ponownie zostanie otwarty dla pacjentów już w najbliższy poniedziałek (20 kwietnia).
Na oddziale geriatrii poza kierownikiem Grażyną Klamą-Morgałą, zostały również pielęgniarki: Bożena Fular (oddziałowa), Barbara Jachymczyk, Jadwiga Lasota i Bożena Lenczewska.
Napisz komentarz
Komentarze