Był 20 września 1946 roku. Można powiedzieć że niedawno, bo zaledwie kilka miesięcy wcześniej władze Koźla razem z ówczesną milicją opanowały sytuację związaną z grabieżami i napadami oraz szabrownictwem. Jednak kilka miesięcy względnego spokoju to była cisza przez burzą, bo najgorsze miało się dopiero wydarzyć.
28.01.2025 19:33
Źródło:
Bunker King
W miejscu dzisiejszego budynku sądu mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.
Zdjęcie z czasów przedwojennych. Skrzyżowanie dzisiejszych ulic Żeromskiego i Piramowicza
Źródło: Fotopolska.eu
Temat podjął kanał historyczny Bunker King. Jego twórca - Sławomir Wilkowski - postanowił przybliżyć zupełnie nieznaną mieszkańcom Kędzierzyna-Koźla historię zuchwałego napadu. Przedstawił on wspomnienia kapitana Tadeusza Paulukiewicza, długoletniego pracownika aparatu bezpieczeństwa, spisane w 1985 roku.
„Daty bliższej nie pamiętam, ale było to pod koniec lata 1946 r. Przyjeżdża z Gliwic grupa pięcioosobowa byłych członków podziemia, a teraz WiN. W Koźlu mają swoje kontakty. Tu nocują, oraz otrzymują resztę broni, robią rozeznanie terenu i planują skok na magazyn i biura „Społem" przy ulicy Piastowskiej.
Następnego dnia, w samo południe, udają się do „Społem", terroryzują personel, liczą skrupulatnie pieniądze (około 300 tys. zł), piszą pokwitowanie. Budzą zachwyt smarkatych urzędniczek. Byłoby się im to wszystko pięknie i planowo udało, gdyby nie roznosicielka gazet. Przyniosła kobietom gazety i chce wychodzić, a dżentelmen z parabellum nie chce jej wypuścić.
Zdenerwowało to kobiecinę, bo ona ma tyle jeszcze roboty, a tu jakiś fagas udaje ważnego i straszy ją pistoletem. Usłyszał ten hałas księgowy, wyjrzał z piętra i zobaczył bandytę. Zaalarmował komendę MO, a oni nas.
Pędzą milicjanci na motocyklu, a za nimi nasi. Najszybszy był nasz goniec (nazywał się prawdopodobnie Goniak), miał lat 16. Ze względu na wiek był zwolniony i pracował w Koźlu-Porcie. Gdy osiągnął odpowiedni wiek wrócił do urzędu. Dopadł więc chłopak ostatniego bandytę już przy wejściu, rozbroił go i doprowadził do aresztu. Uciekającego z pieniędzmi bandziora zastrzelił funkcjonariusz MO koło dworca kolejowego w Koźlu.
Były posterunek Milicji Obywatelskiej w Kłodnicy. Dziś to Port i ulica Marynarska. Milicjant z tego posterunku miał 650 metrów do mostu w kierunku którego uciekał jeden ze sprawców napadu Zdjęcie GooglePosterunek MO. Posterunek w jednym z filmów pokazał Tomasz Rogus i tylko dzięki jego dociekliwości wiemy gdzie się mieścił Zdjęcie Google
Następny został ujęty koło dworca, a czwartego aresztował komendant posterunku MO w Kłodnicy, gdy ten próbował uciec przez drewniany most. Jeden zbiegł.
Dworzec PKP. w Koźlu. Zdjęcie BK
Ja prowadzę śledztwo. Jest dużo wyjść, dalsze zatrzymania. Między innymi aresztowany został funkcjonariusz MBP, który był delegowany do PUR w Koźlu.
W miejscu dzisiejszego budynku sądu mieścił się Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Zdjęcie z czasów przedwojennych. Skrzyżowanie dzisiejszych ulic Żeromskiego i Piramowicza Zdjęcie fotopolska.eu
W Szkicach Kędzierzyńsko-Kozielskich pod redakcją Edwarda Nycza i Stanisława Senfta możemy przeczytać dokładne informacje na temat tego zdarzenia:
„Twórcą placówki Narodowych Sił Zbrojnych w Koźlu był pracownik miejscowego PUR-u Tadeusz Kośmider ps. „Michalik". W maju 1946 r. nawiązał z nim kontakt przedstawiciel organizacji z Gliwic pod nazwą Śląskie Siły Zbrojne (SSZ) i podporządkował im powstającą placówkę w Koźlu.
W rzeczywistości Śląskie Siły Zbrojne były prowokacją UB, kierowaną przez agenta. Owym oficerem, który nawiązał kontakt z Kośmidrem był pracownik UB Henryk Wendrowski. Członkami komórki SSZ w Koźlu zostali Mieczysław Osass i Jan Sochor.
Na polecenie władz z Katowic sporządzili oni i wysłali wyrok śmierci do jednego z pracowników miejscowego Punktu Etapowego PUR. (Państwowy Urząd Repatriacyjny) Konspiratorzy z Koźla nawiązali też kontakt z komórką Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WIN) z Gliwic. Opracowano plan napadu na kasę „Społem" w Koźlu.
Miejscowi konspiratorzy mieli przeprowadzić wywiad i przygotować plan akcji, a jego wykonania podjęli się działacze WiN.
Parabellum, kaliber 9x19. Zdjęcie Wikipedia
Zyski z napadu zamierzano podzielić. Dnia 20 września 1946 roku odbyła się akcja. Wykonawcami jej byli przybysze z Gliwic: Czesław Krzyściak, Zdzisław Moskal, Tadeusz Związkiewicz, oraz Zdzisław Jankowski. Napad sie nie udał. Zdzisław Moskal zginął, aresztowano Związkiewicza i Jankowskiego, natomiast Krzyściak zbiegł.
Równocześnie została zlikwidowana kozielska placówka SSZ, a jej członków na czele z Tadeuszem Kośmidrem aresztowano.
Zatrzymano też pracownika UB przy placówce UB Zygmunta Serka, który wiedział o działalności Kośmidra. AIPN Ka, Akta kontrolno-śledcze Tadeusza Kośmidra i innych, sygn. IPN Ka 03/884. Protokół przesłuchania Tadeusza Kośmidra, Katowice 5 października 1946 г., k. 47-51; Protokół przesłuchania Tadeusza Związkiewicza, Katowice 26 listopad 1946 r., k. 69; Akt oskarżenia, k. 213-220. AIPN, Sprawozdania Wydziału Śledczego WUBP Katowice za rok 1946, sygn.
IPN 01006/146. Sprawozdanie dekadowe z pracy Wydziału Śledczego WUBP Katowice za okres od 20 wrzesnia 1946 r. do 30 października 1946 r., Katowice 1 października 1946 гoku".
Dariusz Węgrzyn z IPN w Katowicach pisze o wspomnieniach Tadeusza Paulukiewicza zatytułowanych „Co pozostało w pamięci”:
„W roku 1985 długoletni funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa, kpt. Tadeusz Paulukiewicz, napisał tekst wspomnieniowy o swoich pierwszych krokach w strukturach Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (UBP) Ten niepublikowany dotąd materiał powstał zapewne z okazji jubileuszu 40-lecia działalności aparatu bezpieczeństwa na Górnym Śląsku i przez ponad dwa dziesięciolecia zdeponowany był w Izbie Pamięci w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Katowicach.
Obecnie znajduje się w zasobach Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. Zatytułowane „Co pozostało w pamięci. Moje «Legiony» i marsz na zachód" wspomnienia koncentrują się na kilkuletnim epizodzie pracy Paulukiewicza w Powiatowym UBP w Koźlu w okresie tuż po „wyzwoleniu".
Relacje te czytać trzeba szczególnie ostrożnie, bowiem przynosi ułagodzony, wybiórczy, wyraźnie spreparowany obraz początków władzy „ludowej" i jej „tarczy i miecza" w kozielskiem, ponadto upływ czterdziestu lat z pewnością także przyczynił się do deformacji przebiegu opisywanych zdarzeń. Mimo tych mankamentów wspomnienia Paulukiewicza uznać należy za źródło bardzo cenne i to z kilku względów.
Z jednej strony czytać je można jako ciekawy przykład dyskursu mitologizującego i heroizującego dokonania UBP, szczególnie kiedy Paulukiewicz podkreśla bezinteresowność funkcjonariuszy, np. w epizodzie ze znalezieniem złota: „żaden z nas nie przywłaszczył sobie ani jednego kawałka kruszcu. [...] Pozostała satysfakcja, że [...] odzyskane złoto przyczyniło się do odbudowy kraju".
Przede wszystkim jednak wspomnienia to spora dawka informacji - nawet jeśli mocno „ufryzowanych" - o tworzeniu się aparatu represji w części Górnego Śląska , które konfrontować można z zachowanymi materiałami w archiwach państwowych czy IPN-owskich.
Z pewnością także dla historyków lokalnych, zajmujących siẹ historią Koźla i regionu kozielskiego, memuary Paulukiewicza okażą się interesującym uzupełnieniem dostępnych źródeł.
Tadeusz Paulukiewicz urodził się 5 stycznia 1924 r. w Będzinie. Ukończył siedem klas szkoły powszechnej, później wyuczył się zawodu zduna. Już 15 lutego 1945 r. wstąpił do pracy w Wojewódzkim UBP w Katowicach.
Po krótkim okresie służby w Katowicach skierowany został do Grupy Operacyjnej UB w Koźlu - struktury, mającej organizować aparat represji w tym powiecie. W tamtejszym PUBP pracował do 15 kwietnia 1948 r., najpierw jako referent, a potem oficer śledczy. W międzyczasie ukończył szkolenie w Centralnej Szkole MBP (Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) w Łodzi. W roku 1946 wstąpił do PPR, następnie, po „zjednoczeniu" został członkiem PZPR. W latach 1948-1952 był pracownikiem Miejskiego UBP w Zabrzu, tu awansował na zastępcę, a potem (w 1951 r.) na szefa tego urzędu. Od 1 listopada 1952 r. pracował na analogicznym stanowisku w MUBP w Świętochłowicach, by przejść na kierownicze stanowiska do WUBP w Katowicach, gdzie pracował w latach 1953-1955. Od 1 kwietnia 1955 r. pełnił funkcje szefa UB/SB w Sanoku, a potem w Lesku. W późniejszym okresie był pracownikiem pionu SB w Komendzie Wojewódzkiej MO w Rzeszowie. W roku 1970 ponownie został szefem SB na szczeblu powiatowym, tym razem w Brzozowie, a następnie w Lesku. W roku 1974 odszedł na emeryturę.”
Pan Dariusz Węgrzyn w przypisie wyjaśnia również losy jednego z głównych bohaterów tego zdarzenia czyli „Goniaka”
„Roman Gromniak s. Kazimierza, ur. 22 września 1928 r. w Dąbrowie Górniczej. Ukończył 6 klas szkoły powszechnej, bez zawodu. Podczas okupacji robotnik przymusowy. Od 27 czerwca 1945 r. zatrudniony jako strażnik komunalny w Koźlu. Od 24 września 1945 г. wartownik PUBP Koźle, ale zwolniony z dniem 1 grudnia 1945 r. jako małoletni. Ponownie przyjęty do pracy 1 listopada 1946 r. na stanowisko gońca. Po ukończeniu kursu bezpieczeństwa publicznego przy WUBP Katowice od 17 maja 1947 r. na stanowisku młodszego referenta.
Potem od 1 listopada 1947 r. wartownik, a od 1 października 1948 r. młodszy referent Referatu III PUBP Koźle. Zwolniony 1 kwietnia 1950 г. Powodem zwolnienia byt negatywny stosunek do władz rodziny jego żony. AIPN Ka, sygn. IPN Ka 0191/84. Akta personalne Romana Gromniaka.”
Zapytacie zapewne tak na końcu gdzie miał miejsce ten napad. Otóż przez dwa miesiące próbowałem ustalić ten budynek. Z informacji starszego mieszkańca Koźla wynika że był to prawdopodobnie któryś z budynków położonych w PZGS-ie. Być może nawet ten najbliżej ulicy Piastowskiej. W relacji Paulukiewicza spółdzielnia na którą napadnięto nazywała się „Społem” jednak wiemy że w tamtym czasie miała ona zupełnie inną nazwę i powstała z połączenia kilku innych spółdzielni z Kędzierzyna i Koźla - wyjaśnił Sławomir Wilkowski.
W miejscu dzisiejszego mostu kolejowego zaraz po wojnie był prowizoryczny most. Prawdopodobnie dziury w konstrukcji załatano drewnem. To tędy uciekał jeden ze sprawców napadu. Zdjęcie GoogleWidok na dworzec. Zdjęcie BKDroga ucieczki. Zdjęcie BKW 1946 roku Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego przeniósł się do nowej siedziby, czyli do budynku przy ulicy Piastowskiej. Zdjęcie Google