Takie zjazdy to niepowtarzalna możliwość zetknięcia się twórców z odbiorcami, ale także twórców z twórcami, którzy na co dzień mieszkają w różnych zakątkach Polski. Tym razem do dyspozycji artystów amatorów było produkcje z Tarnowa, Krakowa, Warszawy, Oświęcimia, Ostrołęki oraz Nieprofesjonalnego Klubu Filmowego „Groteska” z Kędzierzyna-Koźla. Obecni byli również reprezentanci spoza granic Polski. Pojawiały się filmy włoskie, niemieckie, izraelskie, hiszpańskie, greckie, słowackie, czeskie. Jak widać, filmowcy-amatorzy nie próżnują, tłacznie wyświetlono 47 filmów, nad którymi do późnych godzin sobotnich obradowało jury. W tym roku na ławie jurorów zasiedli: przewodniczący Bogdan Dziworski, Piotr Łazarkiewicz, Róża Wiłkojć, Goff Finn (Niemcy) i Rostislav Bezdek (Czechy).
Akcja! Poszło...
Zamek festiwalowy przywitał gości odrobinę tajemniczo i chłodno. Jednak chłód ten nie trwał długo. 2 minuty na minutę atmosfera stawała się coraz cieplejsza. Po części oficjalnej, otwierającej festiwal, zrealizowano pierwszy scenariusz, który przewidywał projekcję wszystkich oficjalnych otwarciu festiwalu, odbyły się pierwsze prezentacje konkursowe. Zgodnie ze scenariuszem pokazano tego wieczoru 12 filmów.
Drugiego dnia zamiast obrzmiałego, głośnego Poznania, sceneria przedstawiała spokojne, łagodne miasteczko. Jesteśmy bowiem w Opalenicy, gdzie zawijał się drugi wątek tej historii. To tutaj, w ramach „Off Cinema”, odbywa się VI Festiwal Filmowy „Jedna Minuta”. Dwadzieścia krótkich epizodów. Każdy z nich zupełnie odmienny. Niektóre stworzone z wykorzystaniem animacji, inne opierają się na charakterystycznych motywach muzycznych... Najwyższe laury przyznano Piotrowi Maciejewskiemu z AKF „AWA” Poznań za dwie animacje: „Zewa Softis” i „Military Romance”. W tym samym czasie zamek ogarnięty jest ciszą. Trzeba jednak dodać, że jak w przysłowiu, jest to cisza przed burzą.
Następny dzień rozpoczyna wykład dr Jacka Chojnickiego na temat przekazu telewizyjnych form reklamowych. Potem już tylko projekcje. W sumie 35 pozycji. Co wytrwalsi obejrzeli każdą z nich. Idąc korytarzem, da się słyszeć opinie, te najświeższe, pochlebne i krytyczne. Są różne, jak różni są autorzy obejrzanych obrazów. Najmłodszy twórca to zaledwie dwunastolatek, najstarszy – sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna. Nie jest więc dziwnym, że poruszono rozmaite problemy, wykorzystując przy tym odmienne gatunki i formy. Jak później przyznało jury, ta różnorodność stanowiła dodatkowe utrudnienie w i tak niełatwych obradach. Co do jednego byli jednak zgodni.
Jednogłośnie docenili twórców za pasję, ogrom pracy włożony w tworzenie filmów, zarówno tych skromnych, jak i o wyższym budżecie. W międzyczasie można obejrzeć wystawę nagrodzonych fotografii w corocznym konkursie „World Photo Press”.
Cisza na planie
Nadszedł ten moment. Uroczyste odczytanie werdyktu jury poprzedzone było koncertem fortepianowym. Jednak nawet ta spokojna muzyka nie zdołała ukoić emocji. Teraz wszystko jest jasne. „Złoty Zamek” zdobył film „Śpioch” („Schläferhahn”) autorstwa Nicolai Ronde z Niemiec. Wyróżniono siedem filmów, w tym nagrodzony również na „Publicystyce” – „Nie szata...” autorstwa Sebastiana Trawogala i Macieja Modzelewskiego z Kędzierzyna-Koźla.
Radość przeplatała się z zaskoczeniem. Pozostał tylko pożegnalny poczęstunek, toast za udaną imprezę, ostatnie refleksje i w drogę. - Nie ma późniejszego pociągu? Ja nie chcę stąd jeszcze wyjeżdżać – powiedział ktoś z nadzieją w głosie. No cóż... wszystko co dobre zwykle szybko się kończy.
Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 28 z 8.12.1999 r.
Napisz komentarz
Komentarze