Zobaczyć Chiny to marzenie wielu ludzi. O tym, że to niezapomniana przygoda przekonała się Oliwia Siwak, która jest studentką pierwszego roku lingwistyki stosowanej - angielski z włoskim na Politechnice Śląskiej w Gliwicach.
21-latka w ramach studiów poleciała do Pekinu, by wziąć udział w czterotygodniowym kursie językowo-kulturowym organizowanym przez Beijing Institute of Technology. To jedna z czołowych uczelni technicznych w Chinach. Została założona w 1940 roku i jest znana z wysokiej jakości kształcenia w dziedzinach inżynieryjnych, technologicznych oraz nauk ścisłych.
- Wyjazd był niesamowitą i zaskakującą przygodą. Zaskakującą, ponieważ doszło do niego bardzo spontanicznie, nie spodziewałam się, że w tym roku polecę do Chin - przyznaje Oliwia.
W podróż do stolicy Chin wyruszyła 1 lipca z Warszawy
A wraz z nią poleciała jej koleżanką ze studiów - Ewa Grolik z Tychów. Lot trwał 15 godzin. Politechnika na szkolenie skierowała łącznie około 20 osób z różnych kierunków.
- Aby pojechać na kurs musiałyśmy przejść wewnętrzną rekrutację, w której była liczona średnia ocen, osiągnięcia naukowe i promocja uczelni. Następnie, gdy aplikowałyśmy na stronie chińskiej uczelni musiałyśmy załączyć certyfikat językowy z języka angielskiego przynajmniej na poziomie B2 - opowiada Oliwia Siwak, która nie ma problemu z komunikacją w języku angielsku, a aktualnie w ramach studiów uczy się języka włoskiego. - Dopiero zaczęłam, ale już dużo rozumiem - przyznaje.
Gdy studentki dowiedziały się, że zakwalifikowały się na kurs w Pekinie, zaczęły przygotowania do podróży.
- Pojechałam do Warszawy wyrobić wizę, wymieniłam złotówki na yuany, tak na wszelki wypadek, bo w Chinach płaci się głównie poprzez aplikacje, które podpięte są do kart płatniczych. Pobrałam też mapy, żeby móc bez problemu przemieszczać się po Pekinie - relacjonuje Oliwia.
W ramach wyjazdu, uczelnia zapewniła studentkom zakwaterowanie, ubezpieczenie i pokryła koszt kursu. - Po mojej stronie było opłacenie lotów i wyżywienie podczas pobytu - tłumaczy Oliwia Siwak.
Pekin to liczące ponad 21 milionów mieszkańców miasto, które łączy nowoczesność z tradycją. Spośród wielu atrakcji można tu zwiedzić Zakazane Miasto, które przez wieki było siedzibą cesarzy chińskich oraz przebiegający niedaleko słynny Wielki Mur - jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Chin. To właśnie tam pierwsze kroki skierowały studentki.
- Nasz pierwszy tydzień w Chinach najbardziej zapadł nam w pamięć, ponieważ to właśnie wtedy miało miejsce spotkanie z chińską kuchnią i ludźmi oraz nasza pierwsza wycieczka. Po przylocie wolontariusze z BIT (Beijing Institute of Technology) byli na miejscu, żeby nam pomóc, a po ceremonii otwarcia oprowadzili nas po kampusie. Gdy miałyśmy już za sobą kilka lekcji chińskiego nadszedł czas na naszą pierwszą wycieczkę, na Wielki Mur. Wspięcie się na niego było dla nas wyzwaniem, ale widok był tego wart. Pod koniec tygodnia postanowiliśmy odwiedzić Świątynię Konfucjusza i Świątynię Lamy. Po zwiedzeniu tych pereł architektury zatrzymaliśmy się, żeby skosztować soku z bambusa i przechadzaliśmy się wzdłuż jeziora Qianhai, podziwiając świetlnego smoka - opowiada Oliwia Siwak.
W czasie pobytu w Pekinie Polki nieraz były atrakcją turystyczną dla mieszkańców stolicy. Często pozowały do wspólnych zdjęć z Chińczykami.
- Ludzie tam nie wstydzą się żeby poprosić o zdjęcie. W szczególności dzieci były nami zafascynowane. Niektóre nawet ćwiczyły z nami swój angielski. Chińczycy są bardzo otwarci i pomocni, architektura Pekinu jest przepiękna. Jedyne, co mi się nie podobało, to pogoda, bo było bardzo gorąco i duszno przyznaje studentka.
Kaczka po pekińsku najsmaczniejsza
Chiny to piękne zabytki i przyroda, ale też jedna z najbardziej różnorodnych i popularnych kuchni na świecie, znana ze swojego bogactwa smaków, aromatów oraz technik kulinarnych. Podczas pobytu w Pekinie Oliwia miała okazje pokosztować wielu wyjątkowych potraw, które były w bardzo przystępnych cenach. Koszt obiadu w restauracji kształtował się na poziomie 20-30 złotych.
- Ale w stołówce w kampusie można było na spokojnie najeść się za około 15 zł, a jedzenie tam było przepyszne - przyznaje Oliwia.
- Na mieście najbardziej smakowała nam kaczka po pekińsku, najpopularniejszy przysmak prowincji, ale pierogi też były bardzo dobre. Raz kosztowałam z mięsem i pędami bambusa - były pyszne. A w jednej z restauracji nie zrozumiałyśmy się z obsługą i przez przypadek zamówiłyśmy aż 40 pierogów, ale były tak dobre, że zjadłyśmy 30 i pozostałe wzięłyśmy na wynos - śmieje się nasza rozmówczyni.
Oliwia zdradziła, że zasmakowało jej mięso z osła, natomiast z dań, które widziała, ale nie odważyła się skosztować, były żołądki wołowe.
- Chodziłyśmy na jedzenie polecane przez naszych chińskich znajomych - mięso z osła w kruchym cieście było zaskakująco smaczne, polubiłam też koreańskie kluseczki ryżowe w ostrym sosie i miniaturowe pierożki oraz kaczkę po pekińsku - opowiada o kulinarnych doznaniach kędzierzynianka.
Zajęcia z kaligrafii
Z tym uczestnicy obozu mierzyli się w drugim tygodniu pobytu. Nauczyli się między innymi, jak używać tradycyjnego chińskiego pędzla do kaligrafii.
- Język chiński gramatycznie wydaje się prostszy niż języki europejskie, ale wymowa i pismo jest trudniejsze do opanowania, więc na pewno pod tym kątem jest trudny. Podczas pobytu w Pekinie nauczyłam się podstaw oraz jak działają tony. Poznałam też znaki, ale dużo jeszcze muszę się nauczyć żeby móc się komunikować w tym języku. Na razie uczę się sama z aplikacją Duolingo, żeby utrwalić te rzeczy, które poznałam będąc w Chinach, ale na pewno chciałabym się nauczyć kiedyś chińskiego komunikatywnie - przyznaje Oliwia Siwak.
Wolontariusze Beijing Institute of Technology dbali, aby goście jak najwięcej zobaczyli podczas pobytu w Pekinie. Podczas drugiego tygodnia kursu zorganizowali studentom wycieczkę do Pałacu Letniego.
- Kompleks pałacowy był pięknym połączeniem natury i architektury. Mimo tego wycieczka była dość męcząca z powodu różnicy wysokości pomiędzy poziomami i ogromu kompleksu. Po powrocie udało nam się zarezerwować wstęp na Plac Niebiańskiego Spokoju i mimo złej pogody zobaczyliśmy ceremonię opuszczania flagi w pełnej krasie. Po dniu odpoczynku postanowiłyśmy odwiedzić pchli targ niedaleko centrum miasta. Poza wieloma antykami można tam było znaleźć pyszną herbatę i pamiątki – będąc w tym miejscu należy pamiętać o targowaniu, żeby nie przepłacić - radzi Oliwia.
Trzeci tydzień pobytu w Pekinie był dla kędzierzynianki najbardziej ekscytujący i obfitujących w wydarzenia.
- Odwiedziłyśmy Świątynię Niebios i pekińskie ZOO, w którym były zwierzęta ze wszystkich stron świata. Jednakże najbardziej interesująca była panda wielka, uważana za skarb narodowy Chin. Naszym następnym przystankiem była ulica Qianmen, jeden z najbardziej znanych hutongów w Pekinie, z wieloma sklepami i pracowniami. Następnego dnia udało nam się kupić bilety do Zakazanego Miasta, które zwiedziliśmy pod koniec tygodnia. To była jedna z najdłuższych wycieczek podczas naszego pobytu i najbardziej zapadająca w pamięć. Pałac był ogromny, architektura przepiękna, a cesarskie ogrody w rozkwicie - opowiada Oliwia Siwak.
Już tęskni za Chinami
- Wyjazd był super okazją, żeby wykorzystać w praktyce to czego się uczymy na zajęciach. W moim przypadku był to język angielski oraz lingwistyka. Mogłam poszerzyć swoją wiedzę o informacje wykraczające poza codzienne wykłady. Cieszę się, że dzięki Politechnice Śląskiej zdobyłam nowe doświadczenia, a przy okazji zobaczyłam tyle pięknych miejsc - mówi Oliwia Siwak.
W ostatnim tygodniu pobytu udało jej się zobaczyć Wioskę Olimpijską w Pekinie oraz Park Olimpijski.
- Zrobiwszy zdjęcia Wieży Olimpijskiej, zwiedziłyśmy Stadion Narodowy, zwany “Ptasim Gniazdem”, i Narodowe Centrum Wodne, znane pod nazwą “Kostki Wody”, zlokalizowane w centralnej części parku - wspomina. W planie było również odwiedzenie Muzeum Narodowego. - Niestety nie udało nam się kupić biletów, więc podziwiałyśmy budynek muzeum z zewnątrz. Pod koniec tygodnia poświęciłyśmy się nauce do egzaminu końcowego, a po zaliczeniu otrzymałyśmy certyfikaty i uczestniczyłyśmy w ceremonii zamknięcia - relacjonuje studentka i już nie może się doczekać kolejnej podróży do Chin. - Mimo, że byłam w Pekinie miesiąc, to wciąż jest tam jeszcze dużo rzeczy, których nie widziałam. Już tęsknię za pysznym i tanim jedzeniem oraz za ludźmi których tam poznałam. Na pewno jeszcze kiedyś wrócę do Chin - deklaruje Oliwia.
Napisz komentarz
Komentarze