Początki klubu sportowego Unia, działającego przy Zakładach Azotowych w Kędzierzynie, sięgają 1947 roku. Wówczas to Władysław Będkowski, założyciel Klubu Sportowego Bierawianka, przeniósł się do pracy w Azotach i pociągnął za sobą innych zawodników i działaczy. Z Ruchu Chorzów przybyli między innymi Antoni Żurek i Rudolf Szeja, z GKS-u Gliwice Jan Pawełek, a z Kolejarza Kędzierzyn Jerzy Guzy.
Pierwszy zarząd stworzyli: Ignacy Lis, Stefan Opiela, Władysław Będkowski, Paweł Kunert, Helena Stelmachowa, Tadeusz Urbański, Wiesław Gałus, Jerzy Szczygieł i Władysław Lachowicz. Szybko zorganizowano niezbędny sprzęt potrzebny do gry. Skompletowano drużynę, której trzon stanowili byli gracze Bierawianki, i zgłoszono ją do rozgrywek w klasie C.
Pierwsze mecze Unia, z braku własnego obiektu, rozgrywała na boisku w Bierawie. Trzon pierwszego zespołu tworzyli wtedy m.in.: Antoni Kolba, Gerhard Grund, Herbert Chlubek, Antoni Weber, Jan Fyrnys, Roman Brauhoff, Józef Giza, Jan Stachowiak, Dieter Biadacz, Herbert Barucha, Stanisław i Józef Cholewowie, Rudolf i Józef Kulawikowie, Wiktor Cuber, Gerhard Hibner, Jan Pawełek, Antoni Żurek i Jerzy Guzy.
Ambitny zespół, rozgrywając kolejne spotkania, zdobywał niezbędne doświadczenie. Na początku o sukcesy było trudno. Brak własnego boiska i kłopoty sprzętowe nie ułatwiały zadania. Opiekę nad zapleczem gospodarczym sprawował Władysław Urbański. Po każdym meczu reperował buty i piłki, a jego żona prała dresy i cerowała getry. Pokonując trudności, chemicy z Kędzierzyna powoli nabywali doświadczenia. Ich wysiłek został nagrodzony, kiedy w 1949 roku. awansowali do klasy B. Rok później grali już w klasie A, a w 1953 roku awansowali do ligi międzywojewódzkiej.
Piłkarze stali się oczkiem w głowie zarządu zakładu, mimo że w klubie zaczęły rozwijać się inne sekcje (piłka ręczna, siatkówka, tenis stołowy), futbol był najpopularniejszy. W 1950 roku sportowcy Unii doczekali się przyzakładowego ośrodka sportowego, w skład którego wchodziło boisko piłkarskie, bieżnia i szatnie.
W tamtym okresie klub z Kędzierzyna uchodził za najbogatszy w województwie i każdy rywal szykował się na potyczkę z Unią. Publiczność rywali bardzo spontanicznie, a często nawet agresywnie, reagowała na to, co się działo na boisku. Mecze rzadko kończyły się w regulaminowym czasie. Często dochodziło do starć graczy i poważnych kontuzji. Przepisy pozwalały na ostrą grę, łącznie z atakowaniem bramkarza. Urazy były częste, dlatego drużyny musiały mieć długie ławki rezerwowych. Zawodnicy Unii niejednokrotnie po końcowym gwizdku sędziego salwowali się ucieczką z boiska rywala. Często dochodziło do utarczek z rozsierdzonymi kibicami gospodarzy, którzy nie mogli pogodzić się z porażką swojej drużyny.
W tamtych latach nasz zespół rozgrywał zacięte i emocjonujące mecze z drużynami: Pafawagu, Ogniwa i WKS-u z Wrocławia, Polonii Świdnica, Unii Racibórz i KS-u Nysa.
Futboliści grali coraz lepiej, cały czas lokując się w czołówce ligi międzywojewódzkiej. Mecze Unii gromadziły na stadionie nawet 10 tysięcy kibiców, a ważniejsze spotkania transmitowane były przez Polskie Radio.
Największą karierę z piłkarzy kędzierzyńskiej Unii zrobił bramkarz Marian Szeja (urodzony w Siemianowicach Śląskich), który kilkanaście razy wystąpił w reprezentacji kraju i pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku. Dziś spadkobiercami tamtych tradycji są piłkarze Towarzystwa Sportowego Chemik Kędzierzyn-Koźle, a szkolenie młodzieży w tym klubie wspiera Grupa Azoty ZAK SA.
Napisz komentarz
Komentarze