- Tytułuję pana byłym prezesem LKJ Lewada, ponieważ należy przypomnieć, że obecnie funkcję tę piastuje pańska małżonka, Anetta Sałacka.
- Tak i piastuje ją bardzo pomyślnie, gdyż od tego czasu święcimy mnóstwo sukcesów, również na niwie sportowej. To jest najlepszy okres w historii naszego klubu, z czego się bardzo cieszymy. I to pomimo przeciwności i różnych zakrętów, jakie pojawiły się na drodze, liczącego 32 lata, klubu LKJ Lewada.
- Zacznijmy może od wielkiego sukcesu reprezentacji Polski w ujeżdżeniu, która w składzie: Żaneta Skowrońska-Kozubik, Mateusz Cichoń, Magda Jura, Marta Sobierajska zakwalifikowała się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Warto przypomnieć, że trzy czwarte drużyny, a konkretnie Żaneta Skowrońska-Kozubik, Magdalena Jura i Marta Sobierajska, to zawodniczki LKJ Lewada. Do rywalizacji o kwalifikację olimpijską przystąpiły w Budapeszcie drużyny z Polski, Węgier i Izraela. Ten wielki sukces to również pana zasługa, jako trenera kadry narodowej, który od lat reprezentuje Opolszczyznę i Polskę na arenie międzynarodowej.
- Kadra Polski wygrała kwalifikację olimpijską podczas, rozgrywanych od 7 do 11 czerwca 2023 roku, zawodów w Budapeszcie. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, ponieważ w 2012 roku byłem szefem polskiej ekipy na XXX Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, podczas których startowała m.in. nasza zawodniczka Beata Stremler, zdobywając tam punktowane miejsce. Później mieliśmy dość długą przerwę. Jestem wdzięczny całemu polskiemu teamowi za wspaniałą walkę, dzięki której, po 12 latach przerwy, w przyszłym roku ponownie wystartujemy na igrzyskach olimpijskich. Nie ukrywam, że przyczyniły się do tego m.in. trzy nasze zawodniczki, reprezentujące również barwy LKJ Lewada, czyli Żaneta Skowrońska-Kozubik, Magdalena Jura i Marta Sobierajska. Dodam, iż Żaneta pobiła swój rekord życiowy na tych zawodach. Mimo że startowała z trudnej, czwartej pozycji, pojechała bezbłędnie. Do momentu startu Żanety Węgrzy wyprzedzali Polaków w klasyfikacji, ale nasza zawodniczka pobiła życiówkę, stawiając tym samym kropkę nad "i", zapewniając nam awans do IO w Paryżu. To wielki powód do dumy, ponieważ Polska przystępując do walki o kwalifikację olimpijską, rywalizowała z reprezentacjami narodowymi ze strefy obejmującej część Azji, Europę Wschodnią i Centralną. Do decydującej fazy zakwalifikowały się trzy zespoły: Polska, Izrael oraz gospodarze tych zawodów, czyli Węgrzy. Izrael szybko rozwija się w tej dyscyplinie, ale jeszcze nie na tyle, aby z nami konkurować. Natomiast kadra Węgier jest wyjątkowo silna i w Budapeszcie pomagały jej nawet „ściany”, ale to Polska może się dziś cieszyć z awansu do Paryża. To jest wielka rzecz, która dodaje nam husarskich skrzydeł.
- Doceniając rolę Żanety Skowrońskiej-Kozubik w tym awansie, trzeba przypomnieć, że zawodniczka ta od wielu lat stanowi o sile naszej reprezentacji.
- Oczywiście, Żaneta jest multimedalistką, od wielu lat członkiem kadry narodowej, startuje m.in. na mistrzostwach Europy i świata. Jeździectwo jest o tyle ciekawą konkurencją, że częstokroć o sukcesach na wielkich imprezach decyduje duże doświadczenie, którego naszej zawodniczce nie brakuje. Kluczowa w tym przypadku jest również wyjątkowa więź, relacja nawiązywana na przestrzeni lat pomiędzy koniem i jeźdźcem, która przekłada się później na wyniki.
- Zapytam o szanse naszej kadry w przyszłorocznych igrzyskach w stolicy Francji.
- Do Paryża pojedzie trzech najlepszych polskich zawodników. Kwalifikacje wywalczyła wspomniana wcześniej czwórka startująca w Budapeszcie, natomiast mamy dość szeroką, bo 12-osobową kadrę zawodników, a trójka to zarazem reprezentanci Lewady. Zobaczymy, jak nasi wypadną w przyszłym roku. Obecnie praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych mamy przynajmniej po jednym zawodniku z czołówki światowej i dziś zbieramy tego owoce. Teraz skupiamy się na kwestii kluczowej, aby w kategorii seniorskiej na imprezach rangi igrzysk olimpijskich pokusić się o jak najlepsze lokaty. Może i w Paryżu nie będzie jeszcze medalu, ale już w Los Angeles w 2028 roku jest to całkiem realna perspektywa i w tym kierunku stopniowo zmierzamy.
- Wiem, że jest pan osobą niezwykle skromną, ale nie tylko Żaneta, ale również inni kadrowicze zawdzięczają te wyniki m.in. doskonałej ręce trenerskiej. Mam tu na myśli zarówno klub, jak i kadrę narodową.
- Ten rok Żaneta miała świetny. Jest aktualną mistrzynią Polski. W zeszłym roku do tego wszystkiego doszła jeszcze szczęśliwa ręka prezes Anetty Sałackiej. Już nie mówię o Polsce, ale w żadnym kraju, które znam, nie miała miejsca sytuacja, aby jeden klub w tak indywidualnym sporcie jak jeździectwo zdobył 11 medali mistrzostw krajowych i medal mistrzostw Europy. Mamy tytuły mistrza Polski seniorów i młodych jeźdźców, natomiast w juniorach wicemistrza i brązowego medalistę. W pony, jak również w dzieciach także wywalczyliśmy tytuły mistrzów Polski. Na swoim koncie mamy też kolejny raz z rzędu wygraną w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. To jest fenomen nie tylko na skalę ogólnopolską, ale i europejską. Mam kontakty międzynarodowe i wiem, że na Starym Kontynencie nie ma drugiego takiego klubu z podobnymi wynikami. Zatem poprzedni rok był fenomenalny i wiele wskazuje na to, że ten obecny nie będzie gorszy. Wywalczyliśmy już trzy medale mistrzostw Polski i mkniemy jak polska husaria do przodu.
- Przejdźmy teraz do finału mistrzostw Europy pony we francuskim Le Mans. Wielkie brawa dla zawodniczki LKJ Lewada Veroniki Pawluk, która ukończyła finałowy konkurs na 9. miejscu.
- Jeszcze przed wyjazdem do Francji mieliśmy młodzieżowe mistrzostwa Europy w ujeżdżeniu, rozgrywane w niemieckim mieście Kronberg. Rywalizowali tam zarówno zawodnicy w kategorii dzieci do 14. roku życia, jak i w kategorii juniorów. Jedna z naszych zawodniczek weszła do czołówki światowej, a mianowicie Zofia Kaczmarek z Lewady, która była na tych mistrzostwach piąta. Do trzeciego miejsca zabrakło jej bardzo niewiele. Można powiedzieć, że otarła się o podium.
Natomiast w Le Mans startowała kolejna nasza gwiazda, a mianowicie Veronica Pawluk, która już w zeszłym roku była medalistką mistrzostw Europy i teraz potwierdziła przynależność do światowej czołówki, zajmując 9. miejsce na tej imprezie. Drobny błąd zaważył na nieco słabszym wyniku niż w 2022 roku, ale my w kontekście obu wymienionych tu zawodniczek wybiegamy przede wszystkim w przyszłość, gdyż wiążemy z nimi ogromne nadzieje. To nie jest koniec, ale początek ich wielkiej kariery, co jest bardzo budujące.
Zgodnie z życzeniem obecnych władz gminy Polska Cerekiew, które robiły wszystko, aby Lewada nie funkcjonowała w obiektach zakrzowskiego Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji, musieliśmy przenieść naszą działalność na zewnątrz. Dzięki temu doszły nam do Lewady nowe zawodniczki - jedna trenuje w Saint-Tropez we Francji, druga w Hamburgu. Fantastyczną pomocą w pracy z nimi są treningi online. Oczywiście poza tym jeżdżę po całej Polsce. Mam ze wszystkimi kadrowiczami, w tym wielu z Lewady, nieustanny kontakt na różnych zawodach, szkoleniach i zgrupowaniach kadry, które odbywają się obecnie w innych niż Zakrzów miejscach. No, ale tę zakrzowską kartę w historii naszego klubu uznajemy już za zamkniętą. Szkoda tylko tych kilkunastu osób, które musieliśmy zwolnić. Szkoda też, że praktycznie połowa ośrodka wybudowanego za 28 mln zł stoi zamknięta i nic się tam nie dzieje. Dzięki współpracy z Lewadą zakrzowski GOSiR był samofinansującą się gminną spółką, osiągającą prawie milion złotych przychodów w skali roku. Zakrzów posiadał strategiczne na mapie polskiego i europejskiego sportu znaczenie. To był dobrze prosperujący obiekt sportowo-szkoleniowo-konferencyjny, a teraz stoi pusty i niszczeje. Brak logiki i niekompetencja zawsze kończy się fiaskiem.
Przypomnę też o zakrzowskim pałacu, który dzięki naszym kontaktom został sprzedany. Gmina pozyskała dzięki tej transakcji pieniądze. Właścicielem jest przedsiębiorca ze Śląska. Namówiliśmy go, żeby kupił pałac, aby można było wspólnie z kierowanym wówczas przez Lewadę Ośrodkiem Szkolenia Olimpijskiego realizować różne ciekawe zadania, łącznie z utworzeniem w pałacu bazy hotelowej, która w samym Zakrzowie nie jest wystarczająca. Po tych wszystkich zawirowaniach, w efekcie których Lewada została zmuszona do opuszczenia obiektów GOSiR-u, właściciel pałacu nosi się teraz z zamiarem jego sprzedaży. Mamy tu do czynienia z efektem domina i trudno będzie powstrzymać te destrukcyjne procesy.
- Pana pracę i dorobek doceniają za to inni.
- Zostałem powołany do Europejskiej Federacji Jeździeckiej, a konkretnie do komisji, której przypisana jest nasza dyscyplina, czyli ujeżdżenie. Już wcześniej zostałem wiceprezydentem Central European Dressage, odpowiedzialnym za koordynację w Europie Środkowej wszelkich wydarzeń sportowych organizowanych w ramach dyscypliny olimpijskiej, jaką jest ujeżdżenie. Jednak z wiadomych względów zawody, które od 10 lat organizowaliśmy w Zakrzowie, przenieśliśmy do Wrocławia i to wszystko zapowiada się wręcz sensacyjnie. Nie ma się co dziwić, że tak wielką, wypromowaną imprezę samorząd wrocławski przyjął z otwartymi rękami.
W stolicy Dolnego Śląska zagoszczą reprezentanci 17 państw. To będzie świetna promocja i piękny prezent dla Wrocławia. Jest to jedyna i największa w Polsce edycja pucharu świata i są to największe halowe zawody w centralnej Europie. I pomyśleć, że wcześniej zawody te organizowaliśmy w gminie Polska Cerekiew, a samorząd lokalny nie wydawał na nie nawet złotówki.
Przyjeżdżali tutaj bardzo znani zawodnicy, w tym aktualna mistrzyni olimpijska czy mistrzyni Europy. Wypromować takie zawody jest bardzo trudno. Co więcej, zgłaszają się do nas przedstawiciele innych ośrodków, zabiegających o to, aby Lewada organizowała u nich zgrupowania, kursy, zawody i szkolenia. Zatem wiele wskazuje na to, że w kolejnych dwóch miejscach w Polsce również będziemy organizować zawody rangi międzynarodowej.
- Podobnie jest w przypadku XXV Jeździeckich Mistrzostw Gwiazd Art Cup 2023, które z tych samych względów musieliście przenieść do Mosznej.
- Będzie to dwudniowa impreza wypadająca w dniach 26-27 sierpnia. Oczywiście zapraszamy czytelników „Lokalnej” do udziału w tym wydarzeniu. Zapowiada się bardzo ciekawie. W czasie tej imprezy zaplanowany jest m.in. benefis uświetniający 40-lecie pracy telewizyjnej Katarzyny Dowbor, która od lat współorganizuje z nami Art Cup i jest jedną z inicjatorek Jeździeckich Mistrzostw Gwiazd. Jak zawsze będą aktorzy, m.in. Daniel Olbrychski, Andrzej Grabowski, Karol Strasburger, Robert Janowski, a ze sportowców udział potwierdził już Roman Kosecki. Zaproszenie wystosowaliśmy do około 50 osób, z czego około 40 pojawi się w Mosznej, gdyż z uwagi na obowiązki nie każdy jest w stanie przyjechać w tym terminie na Opolszczyznę. Miejsce jest magiczne, pałac wręcz bajkowy i takiego też klimatu należy się spodziewać. Dużo pracy jeszcze przed nami, aby jak najlepiej przygotować to wydarzenie. Niemniej jednak, jeśli chodzi o Art Cup, mamy co wspominać po tych 24 latach i z tego dziedzictwa jesteśmy bardzo dumni.
Rozmawiał Andrzej KOPACKI
Napisz komentarz
Komentarze