W tym roku skończył 50 lat. Urodził się i wychował w Kędzierzynie-Koźlu. Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego. Studiował w Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Nauczycielem jednak był tylko przez rok.
Karierę zawodową Grzegorz Warchałowski zaczął od pracy w systemie urzędów pracy - na początku w rodzinnym mieście, później w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Opolu. Przez kolejne lata pracował głównie jako menedżer, dyrektor zarządzający, członek zarządu, jak również członek rad nadzorczych, głównie w firmach międzynarodowych.
Kariera potoczyła się w zupełnie innym kierunku niż wykształcenie. Lecz studia pedagogiczne ze specjalnością resocjalizacja pomogły mu podczas zarządzania personelem i przedsiębiorstwami. Obecnie prowadzi działalność gospodarczą związaną z zarządzaniem i doradztwem gospodarczym.
W życiu prywatnym jest szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci: 19-letniej Emilii - studentki psychologii oraz 13-letniego Michała - ucznia PSP nr 11 w Kędzierzynie-Koźlu.
Przez wiele lat nie uprawiał sportu. W pewnym momencie trafił do grupy ludzi, która związana była z pływaniem.
- Sam ukończyłem Dziewiątkę. Przez całą podstawówkę pływałem w sekcji. Przygodę z tym sportem kontynuowałem na studiach. Wreszcie, po wielu latach, stałem się członkiem kędzierzyńskiej grupy masters w pływaniu. Obowiązki zawodowe uniemożliwiły mi jednak dalsze starty - mówi Grzegorz Warchałowski.
Siedem lat temu zainteresował się crossfitem. Zaczął się kształcić w kierunku instruktorskim.
- Wtedy jeszcze takie szkolenia odbywały się za granicą i wymagały zdawania egzaminów w języku angielskim. Dzięki doświadczeniu zawodowemu nie było to przeszkodą i często moje wyjazdy służbowe dzieliłem ze szkoleniami - wspomina. - W kolejnych latach, oprócz zdobywania umiejętności na szkoleniach, trenowałem crossfit i zacząłem starty w zawodach - na początku jedynie w kraju, później za granicą, kwalifikując się do coraz większych i bardziej prestiżowych zawodów.
Crossfit to połączenie podnoszenia ciężarów (dwuboju olimpijskiego) i trójboju siłowego, gimnastyki (drążek, koła gimnastyczne i inne umiejętności gimnastyczne), wytrzymałości (bieganie, pływanie, ergometr wioślarski i SkiErg) i wszystkich innych ruchów funkcjonalnych.
Startował w 20 zawodach w kraju i za granicą, również jako masters M-40. A trzy lata temu, tuż przed pandemią, udało mu się zdobyć trzecie miejsce w European Masters Throwdown w Budapeszcie. Pół roku później w tych samych zawodach również wywalczył brąz, tym razem startując w parze z koleżanką.
- Moja budowa ciała - mały, krępy, niewywrotny - predysponowała mnie do gimnastyki i właśnie do podnoszenia ciężarów. Po kontuzji kolana i konieczności poddania się operacji nie mogłem już startować w zawodach crossfitowych. Ale podnoszenie ciężarów, wbrew obiegowej opinii, okazało się idealnym rozwiązaniem, by kontynuować trening - zdecydowanie inny niż do tej pory i mniej intensywny - oraz powrócić na areny sportowe - mówi Grzegorz Warchałowski.
Dowiedział się o Polskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów Masters. Zdecydował, że spróbuje swoich sił wśród profesjonalnych sztangistów, byłych mistrzów Polski i Europy, którzy wciąż dźwigają, mimo upływu lat.
- Zasady, oczywiście, i przepisy są takie same jak w seniorach, jednak podział jest nie tylko na kategorie wagowe, ale również na kategorie wiekowe - wyjaśnia rozmówca. - Zaczyna się u mężczyzn od 35. roku życia i co pięć lat zmienia się kategoria. Spowodowane jest to utratą siły z wiekiem. Pięć lat różnicy to potężna różnica w wadze, którą można podnieść; oczywiście obciążenia treningowe nie mogą być już takie same - precyzuje.
Karierę zawodnika podnoszenia ciężarów zaczął więc bardzo późno, bo mając 48 lat. Umiejętności nabyte w crossfice były fundamentem, a dodatkowe treningi z zawodowcami poprawiły jego technikę, dzięki czemu mógł dźwigać więcej i lepiej technicznie.
W 2021 roku wystartował w kilku zawodach krajowych, zajmując miejsca na podium w Pucharze Polski w trzech memoriałach. Wreszcie przyszło duże wyzwanie: z kadrą naszego kraju wystartował w Mistrzostwach Europy Masters w Holandii. Zdobył tam srebro w kategorii do 96 kg M-45.
Końcówka minionego roku to dwa starty w Polsce i kwalifikacja na mistrzostwa świata w Orlando. Żałuje, że nie mógł pojechać do Stanów Zjednoczonych - na przeszkodzie stanęły kwestie finansowe.
Pod koniec grudnia zeszłego roku wystartował w Międzynarodowych Mistrzostwach Litwy w Kłajpedzie. Udział w nich zakończył się sukcesem i zdobyciem pierwszego miejsca nie tylko w wadze, ale i w całej grupie M-45. Rok 2023 witał z tytułem wicemistrza Europy, mistrza Polski i Litwy. Udało mu się je wywalczyć w ciągu zaledwie dwóch lat.
(...)
Cały artykuł w 1. w 2023 r. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukaże się 10 stycznia.
Napisz komentarz
Komentarze