Przez całe dekady kaliski Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych, czyli odpowiednik naszego MZBK, borykał się z powszechnym w naszym kraju zjawiskiem niepłacenia czynszu przez pewną część lokatorów. Dodatkowo spółka komunalna utrzymywana z pieniędzy podatników musiała ponosić koszty generowane przez dłużników, jak chociażby płacić za nich rachunki za wodę, ścieki czy wywóz odpadów.
Dopiero gdy miarka się przebrała, miasto wypowiadało niesolidnym najemcom umowę na lokal, a następnie w sądzie walczyło o wyrok eksmisyjny, na który po pierwsze trzeba było długo czekać, a po drugie jego uzyskanie nie gwarantowało usunięcia dłużników z zajmowanego mieszkania. Jeśli bowiem lokatorem jest osoba niepełnosprawna, rodzina z dzieckiem lub emeryt, sąd orzeka, że w takich przypadkach najemcom należy zapewnić lokal socjalny. Wówczas to miasto musi zagwarantować mieszkanie o odpowiednim standardzie i przeprowadzić dłużników z całym majątkiem. W naszym kraju samorządy nie narzekają jednak na nadmiar lokali socjalnych, zatem dłużnicy mogą nawet latami zajmować mieszkania, z których winni być eksmitowani.
Salomonowy wyrok
Gminy zyskują pod warunkiem, że sąd nie przyzna prawa do lokalu socjalnego, a jedynie do pomieszczenia tymczasowego. Jak donoszą media, w 2016 r. w Kaliszu zdecydowano się na eksperyment, polegający na tym, że eksmisje do pomieszczeń tymczasowych zaczęła przeprowadzać firma zewnętrzna. Miała ona zapewnić eksmitowanym pomieszczenia, a następnie opróżnić zajmowany przez nich lokal, zutylizować to, co nie nadaje się do użytku, jak również zorganizować magazyn dla przedmiotów, których dłużnik nie może zabrać do pomieszczenia tymczasowego. Oczywiście wszystko w majestacie prawa.
Eksmisje przeprowadza komornik, bo tylko on jest do tego uprawniony. Firma zarządza całym procesem i jest w posiadaniu pomieszczeń, do których można wprowadzić dłużników. Lokal tymczasowy nie musi być mieszkaniem. Wbrew pozorom wystarczy nawet pokój bez ogrzewania (najemca może zaopatrzyć w przenośny grzejnik elektryczny), a łazienka może znajdować się na zewnątrz. W lokalu tymczasowym można przebywać do sześciu miesięcy. Warunki, w jakich mieli zamieszkać eksmitowani, odpowiadały ustawowym kryteriom.
Firma, która uczestniczyła w tym eksperymencie, miała dostęp do zaadaptowanych na cele mieszkaniowe pomieszczeń w dawnych obiektach przemysłowych oraz hotelach robotniczych. Jednak od kilku lat nikt z tych pomieszczeń nie skorzystał, gdyż ich lokalizacja była, delikatnie mówiąc, uciążliwa. W obliczu eksmisji dłużnicy zaczęli znajdować cztery kąty na własną rękę, wprowadzając się do bliskich bądź decydując się na wynajem skromnego lokum. Cały mechanizm sprawił, że nagle stali się zaradni. W Kaliszu uznano, że koszty poniesione na współpracę z firmą zewnętrzną nie są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, a skoro eksperyment wypalił, to warto go kontynuować.
Na naszym podwórku
Dyrektor kędzierzyńsko-kozielskiego MZBK wyjaśnia, iż od lat współpracuje ze sprawdzoną firmą, która przeprowadza takie operacje skutecznie i solidnie.
- To, co wyczytałem w doniesieniach prasowych na temat rozwiązań zastosowanych w Kaliszu, istnieje u nas od ośmiu lat - zapewnia Stanisław Węgrzyn, przekonując, iż nie jest to realne, aby wszyscy nagle zaczęli płacić czynsz. - My tę procedurę stosujemy od 2012 r., a wyszło to po pierwszej eksmisji, jaką wykonałem w MZBK za pośrednictwem komornika. Sprawa toczyła się przez kilka lat w sądzie. Musieliśmy wyasygnować duże środki na przeprowadzenie tej eksmisji, zaangażować w to ludzi, a komornik scedował potem na nas zabezpieczenie mienia tegoż najemcy, mimo iż był obecny w trakcie eksmisji - wspomina dyrektor MZBK. - Zarzucono nam potem jeszcze, że okradliśmy tego człowieka z naczyń Zeptera, sprzętu wędkarskiego i innych przedmiotów, co oczywiście było nieprawdą. Sprawy toczyły się w sądzie, obciążały nas czasowo i finansowo.
Następnie znalazłem firmę, która wraz z komornikiem dokonuje eksmisji na nasze zlecenie za nieduże pieniądze. Przeprowadzamy je więc, że tak brzydko powiem, w białych rękawiczkach. Nie interesuje nas już pomieszczenie zastępcze, które wcześniej znajdowało się po naszej stronie, o ile eksmisja zasądzona była do pomieszczeń tymczasowych. Nie interesuje nas cała logistyka, czyli transport, pomieszczenia magazynowe, opieka nad wywiezionym sprzętem i eksmitowanym mieniem ani problem z zapewnieniem ludzi, którzy przeprowadzają całą tę operację. Odpada nam zatem wiele obowiązków, co z uwagi na finanse zdecydowanie działa na naszą korzyść. Praktycznie wszystkie pomieszczenia tymczasowe staramy się w okresie dopuszczalnym realizować na bieżąco - zaznacza Stanisław Węgrzyn.
Zadłużenie wciąż rośnie
Od lat zadłużenie najemców wobec MZBK oscyluje wokół 20 mln zł. - Jednakże kwota zadłużenia systematycznie rośnie, natomiast ten procentowy przyrost nie jest nieporównywalny do lat poprzednich – zaznacza dyrektor. - Część ludzi wręcz przyzwyczaiła się do niepłacenia czynszów, ponieważ z mocy ustawy znajdują się pod ochroną. Nauczyli się nie płacić, bo wiedzą, że nic im nie zrobimy. Takie są przepisy ustawowe, które dotyczą m.in. osób niepełnosprawnych, osób z dziećmi, lokatorów powyżej 75 lat. W takich przypadkach nie przeprowadzamy eksmisji.
Okazuje się, że nawet pomoc państwa w postaci programu 500+ nie spowodowała, że długi wobec MZBK zaczęły stopniowo topnieć. Ci, którzy chcieli oddać dług, już się wykruszyli. Zadeklarowali jego odpracowanie i to zdało egzamin. Zarządca w Kędzierzynie-Koźlu był jednym z pierwszych w kraju, który wprowadził taką możliwość. Natomiast kolejnych chętnych do przeprowadzenia prac porządkowych, pielęgnacyjnych czy remontowych na rzecz zarządcy jest coraz mniej. Tymczasem nie ma możliwości, aby zmusić dłużników do odpracowania zaległości czynszowych.
Rekordzista zalega wobec MZBK z długiem sięgającym 172 tys. zł, przy czynszu wynoszącym miesięcznie ponad tysiąc złotych. Gdy mieszkanie jest duże, o przyzwoitym komforcie, a rodzina wielodzietna, to czynsz jest relatywnie wyższy. Także z uwagi na większy pobór wody, rosnącą ilość odprowadzanych ścieków i produkowanych odpadów.
- Jednak w myśl obowiązujących przepisów wody odciąć nie można. W przypadku odcięcia centralnego ogrzewania MZBK zapewnia z kolei zastępcze źródło ciepła w postaci pieca akumulacyjnego. Z tego powodu w tym roku wpłynęły już na mnie dwie skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich. Czynimy wszystko, co w naszej mocy, aby ograniczyć zadłużenie, ale nie jest to łatwe - kończy Stanisław Węgrzyn. Niestety, jego zdaniem są osoby, które nie będą traktować priorytetowo obowiązku płacenia czynszu. Są niereformowalne i to zadłużenie wciąż będzie rosnąć. Natomiast obowiązujące w Polsce przepisy nie wspierają zarządców budynków w walce z wiatrakami.
Napisz komentarz
Komentarze