Od samego początku, jeszcze jako młody chłopak, interesowałem się historią Koźla - wspomina pan Romuald. - Już wtedy penetrowałem kozielskie lochy, m.in. koło górki w kozielskim parku, gdzie jest bardzo ciekawy tunel. Byłem w ruinach ratusza na kozielskim rynku. W piwnicach znajdowały się dwie uszkodzone kasy pancerne wypełnione tysiącami marek niemieckich. Tam też trafiłem na kilkadziesiąt słoików z kompotem i dziesięć par nowych butów, bardzo znanej w tamtych czasach, firmy Bata. Zresztą sklep tej marki znajdował się w okresie międzywojennym na kozielskim rynku - wspomina darczyńca.
Odwiedzał ludzi, którzy opowiadali mu różne historie. Robił notatki, a później zaczął ich nagrywać na magnetofon szpulowy. Jak na współczesnego kronikarza miasta przystało.
Wyjątkowe dary od wyjątkowego człowieka
W zeszłym roku pan Romuald przekazał Muzeum Ziemi Kozielskiej pokaźną część swoich prywatnych zbiorów, poświęconych naszemu miastu. Gromadził je przez ostatnie kilkadziesiąt lat. To m.in. dwanaście segregatorów archiwalnych materiałów, publikacji prasowych, rycin oraz fotografii. Samych zdjęć jest około tysiąca.
Miłośnik historii podarował też ogromną ilość cennych książek, gazet, informatorów dotyczących ziemi kozielskiej, a nawet encyklopedii.
Darczyńca przekazał m.in. stary modlitewnik z 1895 roku w języku polskim. Wśród prywatnych zbiorów należących do pana Romualda, a podarowanych muzeum, można było natrafić na tak niecodzienne eksponaty, jak fragment dawnej posadzki kościoła parafialnego pw. św. Zygmunta i św. Jadwigi Śląskiej w Koźlu czy dzwon ze szkoły podstawowej w Grabówce koło Bierawy. Pan Romuald otrzymał go w darze jako członek komitetu rodzicielskiego w tejże placówce. Co najmniej stuletni dzwon nie był już potrzebny, ponieważ szkołę zlikwidowano.
- Pani dyrektor Adela Lewandowska przekazała mi go w prezencie. Do szkoły tej uczęszczała m.in. moja świętej pamięci córka, która była dobrą uczennicą, ale doznała udaru mózgu i zmarła - wspomina pan Romuald.
Kufel od „Włoszki”
Za jego sprawą kozielskie muzeum wzbogaciło się też o kufel od pani Clarini, która poślubiła włoskiego żołnierza stacjonującego w Koźlu wraz ze swoimi pobratymcami w okresie plebiscytów na Śląsku. Kufel, który również liczy około stu lat, pochodzi z dawnej restauracji zlokalizowanej przy ul. Dworcowej (obecnie Piastowskiej w Koźlu), która działała w okresie międzywojennym. Jak twierdzi pan Romuald, ów Włoch, który poślubił miejscową dziewczynę, uwielbiał hodować kwiaty.
- Dary pana Romualda to m.in. bezcenny zbiór około tysiąca fotografii i rysunków, nie tylko naszego miasta, ale i ziemi kozielskiej. To materiały, które mogą posłużyć do badań naukowych. Są tu bowiem kserokopie dokumentów, maszynopisów, stare mapy i plany miasta. Jest tu np. kserokopia maszynopisu Kroniki Kłodnicy z 1936 roku. To wszystko posłuży do organizacji wystaw, jak również badaczom historii tej ziemi - mówi Bolesław Bezeg reprezentujący Muzeum Ziemi Kozielskiej.
Romuald Żabicki jest autorem licznych artykułów publikowanych w gazetach lokalnych. Jest również autorem takich książek, jak: „Z kart znanej i nieznanej historii miasta Koźla” oraz „Dawne i nowe historie 900-letniego grodu Koźla - miasta Koźla”.
- Cieszę się, że mogłem przekazać te zbiory z myślą o przyszłych pokoleniach, a przede wszystkim obecnej młodzieży. Uczyniłem to już teraz, bo jestem chorowity, przeszedłem udar mózgu i mnóstwo operacji. Chciałem coś po sobie zostawić, póki nie jest za późno. Jak coś jeszcze wykopię przed domem, choćby jakąś złotą monetę, to też tu przyniosę - żartuje Romuald Żabicki.
Napisz komentarz
Komentarze