- W styczniu zeszłego roku oddaliście do użytku Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Kędzierzynie-Koźlu. Czy z perspektywy ponad roku można już stwierdzić, że inwestycja ta zdała egzamin?
- Sprawdza się ona dobrze, a nawet bardzo dobrze. Dziś jesteśmy już na etapie wytworzenia własnego produktu, a konkretnie próchnicy glebowej pod handlową nazwą „Koziołek”. Czekamy na ostatnie decyzje ministerialne, które pozwolą sprzedawać nam uzdatniacz glebowy wyprodukowany z odpadów biodegradowalnych. Produkt jest już przetworzony i czeka w magazynie na zielone światło z ministerstwa.
- Właściciele ogródków mogą już zacierać ręce?
- Nie tylko oni. Również ci, którzy potrzebują na przykład wyrównać teren i poprawić jakość warstwy wierzchniej terenów zielonych.
- Nawóz ten wytwarzany jest z bioodpadów, czyli z trawy i liści?
- Głównie z trawy, którą odbieramy od klientów. Nie wszyscy bowiem mają swoje kompostowniki.
- Podobno szykujecie się już do budowy nowej instalacji.
- To prawda. Właśnie po to, aby uzyskać jeszcze więcej z tego, co wysegregują mieszkańcy. To jest następny etap tego, co zaplanowaliśmy wcześniej. Inaczej mówiąc, chcemy zastosować elektroniczno-mechaniczne sortowanie odpadów, wprowadzając dodatkowe separatory fotooptyczne. Obecnie sortowanie odpadów spoczywa głównie na barkach ludzi, natomiast przy zastosowaniu tych urządzeń człowiek będzie ów proces segregacji nadzorował i ewentualnie poprawiał błędy maszyny. Tak więc nasza wydajność w tym zakresie powinna wzrosnąć od pięciu do dziesięciu razy. Czyli założony cel, że na naszej instalacji możemy przetworzyć około 20 tys. ton odpadów zebranych selektywnie, będziemy mogli zrealizować. To oznacza, że w przyszłości do Związku Międzygminnego „Czysty Region” będzie można zaprosić kolejne samorządy, osiągając przy tym wskaźnik recyklingu na poziomie oczekiwanym przez Unię Europejską.
- Ile kosztować będzie budowa tej nowej instalacji?
- Według wstępnych analiz cała inwestycja pochłonie około 9 mln zł, z czego 85 proc. pozyskaliśmy z Regionalnego Programu Operacyjnego. Koncepcja jest gotowa, przygotowujemy już harmonogram tej inwestycji i powoli przymierzamy się do rozpisania przetargu. Mam nadzieję, że w czerwcu przyszłego roku zadanie zostanie ukończone.
- Coraz częściej mówi się o konieczności zmiany przepisów w zakresie spalania paliw alternatywnych, produkowanych z odpadów. To miałoby się przełożyć na mniejszą emisję zanieczyszczeń, gdyż w wyniku spalania paliw alternatywnych w elektrociepłowniach do atmosfery trafia zaledwie 1/3 tego, co ma miejsce przy okazji spalania węgla.
- Faktycznie, naukowcy przekonują, że niektóre parametry spalania odpadów przetworzonych, czyli tzw. paliw formowalnych, są mniej groźne od spalania węgla. Niestety, obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają wybudować na Opolszczyźnie żadnej termicznej instalacji.
- Czyli aktualne przepisy umożliwiają jedynie spalanie odpadów w cementowniach, których na Opolszczyźnie nie brakuje.
- Tak. Uznano bowiem, że można spalać jedynie 30 proc. wytworzonych odpadów. Tymczasem w województwie opolskim cementownie osiągnęły już ten 30-procentowy próg. Zatem już nikt w naszym regionie nie dostanie zgody na termiczne przetwarzanie odpadów. Chyba że cementownie zostaną z tego wyłączone, ale na razie ministerialna interpretacja jest taka, a nie inna. Myśmy swego czasu złożyli wniosek o tzw. termiczne przekształcanie odpadów, aby było ono ujęte w Wojewódzkim Programie Gospodarki Odpadami. Niestety, zostało to wykreślone i dopóki przepisy te nie ulegną zmianie, ani my, ani żaden inny podmiot nie uzyska takiej zgody.
- Cementownie, mając nadmiar odpadów, zaczynają dyktować warunki i ten problem spada na wasze barki.
- Tak, bo to przekłada się na cenę, którą musimy zapłacić. Przy obecnej produkcji cementu cementownie mogą spalać około 800 tys. ton paliwa alternatywnego wyprodukowanego z odpadów, natomiast na rynku jest aż 4 mln ton surowca do paliw formowalnych. No i w tym momencie pojawia się problem, co z tym zrobić.
- Kiedyś cementownie płaciły od 20 do 40 zł za tonę dostarczonego paliwa alternatywnego, a teraz to dostawcy muszą płacić za ich spalenie w cementowni, co uderza mieszkańców po kieszeni.
- To jest biznes. Jeśli można zarobić, to czemu nie skorzystać z okazji, która nadarzyła się na rynku. Tym bardziej że w tym momencie podaż do popytu nie jest zrównoważona. Teraz to cementowni trzeba zapłacić, i to około 100 zł za tonę.
- Wszyscy chcą korzystać z usług cementowni. Wy też, bo to wpływa na poziom tzw. odzysku. Chcesz mieć większy odzysk, to trzeba za to zapłacić.
- Tak to wygląda. Rocznie do przetworzenia na paliwa alternatywne przekazujemy od 12 tys. do 15 tys. ton, przy około 50 tys. ton odpadów, jakie w zeszłym roku trafiły na nasz RIPOK. Te 12-15 tys. ton to nie jest mało i czynimy wszystko, aby było tego jak najmniej. Stąd ta nowa instalacja, którą chcemy zbudować. Istotna w tym wszystkim jest też jakość sortowania przez mieszkańców. Im będzie ona lepsza, tym ten balast posortowniczy będzie mniejszy. W przypadku domów jednorodzinnych wygląda to nieźle, ale w przypadku blokowisk kiepsko. W tym roku dochodzi nam nowy temat, a mianowicie zbiórka popiołów. W skali roku trafiają one na RIPOK w ilości od 6 tys. do 10 tys. ton. Przyjmując, że 1 tona to 1 metr sześcienny, zatem w skali 10 lat uzbiera się tego od 60 do 100 tys. metrów sześciennych, a w perspektywie 20 lat osiągną one objętość całej naszej kwatery w RCZiUO. Natomiast zostało nam już miejsce na wybudowanie tylko jednej takiej kwatery.
- I co dalej?
- Trzeba to sobie powiedzieć otwarcie. Następnych już nie wybudujemy i rządzący będą mieli kłopot. Tu w Kędzierzynie-Koźlu ten problem dotknie nas za jakieś 30 lat. Na szczęście mamy jeszcze miejsce na jedną kwaterę i w przyszłym roku uruchomimy całą procedurę jej budowy, począwszy od projektowania. Ta kwatera jest także ujęta w Wojewódzkim Programie Gospodarki Odpadami, tak więc „Czysty Region” przy obecnej rozsądnej polityce może spokojnie funkcjonować w perspektywie najbliższych trzech dekad.
- Budowa kolejnych kwater nie wchodzi w grę tylko z uwagi na brak miejsca, czy też z powodu coraz bardziej restrykcyjnych przepisów w zakresie ekologii?
- One już są restrykcyjne. Natomiast my mamy do dyspozycji jeszcze jedną działkę i na niej ta nowa kwatera powstanie. Natomiast po 30 latach będzie problem, bo aby wygospodarować miejsce na nową kwaterę, należałoby wyciąć fragment pobliskiego lasu, a to jest długotrwała i niezwykle kosztowna procedura. Tak że przyszłe pokolenia nie będą miały łatwo.
- Generalnie nie zniechęcają was te perturbacje z odbiorem paliw alternatywnych i docelowo skłaniacie się ku temu, aby ich produkcja była kontynuowana z korzyścią dla wszystkich stron. Wszak stawianie na ekologię staje się koniecznością. Natomiast wprowadzenie bardziej przyjaznych przepisów w tym zakresie to tylko kwestia dobrej woli decydentów. Może zmienią swoje podejście w tym zakresie?
- Produkcja paliw alternatywnych staje się coraz trudniejsza. Rosną też wymogi cementowni w tym zakresie. Przykładowo kiedyś można było zawieźć do cementowni paliwo o parametrach 16 gigadżuli, a teraz musi to już być przeszło 20 gigadżuli. Trzeba mieć więcej urządzeń oraz odpady o wyższej kaloryczności, które należy mieszać, a to wszystko są dodatkowe koszty. Budowa takiego zakładu, zajmującego się stricte produkcją paliw alternatywnych, kosztuje około 100 mln zł. Jest pewna furtka, a dotyczy ona tzw. współspalania. Jednak obecnie elektrociepłownia, do której trafiają paliwa alternatywne, musi spełniać wszystkie parametry, jakie obowiązują w przypadku spalarni. I nieważne, czy trafi tam pięć, czy też sto tysięcy ton odpadów. Zatem nie jest to proste, aczkolwiek z punktu widzenia ekonomii staje się to niezwykle korzystne. Dziś oddając odpad, muszę zapłacić około 350 zł za tonę, natomiast miał węglowy kosztuje około 500-600 zł, a w cenach hurtowych około 400 zł za tonę. I w tym momencie elektrociepłownia musi zapłacić za miał węglowy te 400 zł, a ja chcąc się pozbyć odpadów, muszę zapłacić elektrociepłowni 350 zł. Dla elektrociepłowni to czysty biznes, bo w sumie jest ona do przodu o około 750 zł na tonie.
- Pytanie zatem: jakie mamy z tego tytułu korzyści?
- Mogłoby się to przełożyć choćby na korzyści dla społeczności lokalnej, która miałaby np. tańszą energię cieplną albo niższe opłaty za odpady, albo niższe ceny w obu tych przypadkach. To jest kwestia dogadania się, ale przepisy utrudniają taką możliwość, a procedury trwają od 5 do 7 lat.
- Czy w pobliżu Kędzierzyna-Koźla jest chociaż jedna elektrociepłownia, która spełnia takie wymogi?
- Tak. To Elektrociepłownia Fortum w Zabrzu o mocy przerobowej 250 tys. ton odpadów rocznie, ale dostali zgodę jedynie na 30 tys. ton. Wydali na budowę tej instalacji potężne pieniądze, bo około 870 mln zł.
- Czyli pierwsze kroki są już stawiane.
- Owszem, tylko że jedna jaskółka wiosny nie czyni.
- Istnieje możliwość pozyskiwania funduszy unijnych na budowę takich instalacji?
- Oczywiście. Ale potrzebna jest dobra wola w sferze odpowiednich przepisów, a tego niestety brak. W ostatnich latach ustawa o odpadach zmieniała się trzy razy. Ktoś, kto zamierza wyłożyć duże pieniądze, chce mieć gwarancję stabilnych przepisów, a tutaj co dwa laty mamy zwroty w różnych kierunkach. To nie sprzyja inwestycjom, bo wszyscy czekają, co będzie dalej.
- Proszę doprecyzować, czym są te paliwa alternatywne produkowane z odpadów.
- Jest to wymieszana grupa odpadów o odpowiedniej kaloryczności, spełniająca takie parametry, jakich oczekuje odbiorca, który je będzie spalał. Te parametry to odpowiednia wielkość, wilgotność, kaloryczność oraz poziom zanieczyszczenia siarką i chlorem. Paliwa alternatywne są sprzedawane głównie w postaci rozdrobnionej, choć mogą też występować w formie pelletu, czy też brykietu.
- Co jeszcze wymieniłby pan wśród najpoważniejszych problemów.
- Najpoważniejszym problemem jest obecnie zbycie odpadów wielkogabarytowych, ponieważ ich elementy zawierają dużo klejów, lakierów i innych substancji chemicznych. Zatem nie służą one do wytwarzania paliw alternatywnych. Dlatego ich zbycie stanowi nie lada problem. Podjęliśmy działania, aby w dużej mierze przetwarzać je u siebie. Czekamy na pozytywną decyzję marszałka województwa w tym zakresie. Miejmy nadzieję, że niebawem zostanie ona wydana.
***********************
Od zeszłego roku w Kędzierzynie-Koźlu funkcjonuje Regionalna Instalacja Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Przedsięwzięcie obejmowało wybudowanie jednego z najnowocześniejszych w Polsce kompleksów, który miał za zadanie znacząco ograniczyć strumień składowanych odpadów i zarazem zwiększyć odzysk materiałów przeznaczonych do ponownego przetworzenia. Przypomnijmy, z końcem listopada 2016 r. ogłoszono przetarg na realizację tego zadania, natomiast 21 lutego 2017 r. RCZiUO podpisało umowę z wykonawcami. Wkrótce potem ruszyły prace budowlane, które poprzedziło opracowanie stosownej dokumentacji technicznej, uzyskanie zmiany decyzji środowiskowej i pozwolenia na budowę.
Realizację zadania ukończono w styczniu 2018 r. Instalacja przetwarza odpady przy wykorzystaniu technologii mechaniczno-biologicznych. Na realizację przedsięwzięcia RCZiUO pozyskało z WFOŚiGW w Opolu pożyczkę w wysokości 75 proc. wartości netto inwestycji, którą poręczyły gminy należące do „Czystego Regionu”. Pozostałe fundusze na inwestycję pochodziły ze środków własnych spółki. Wartość inwestycji osiągnęła prawie 22,5 mln zł brutto. W ramach projektu wybudowano m.in. sortownię odpadów komunalnych, a także rozbudowano kompostownię odpadów organicznych.
Napisz komentarz
Komentarze