W przedostatni weekend maja w stolicy naszego województwa odbywały się Dni Opola. W ramach świętowania na opolskim rynku stawili się strażacy, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Czekało ich wyzwanie: Firefighter Combat Challenge.
Podczas ogólnopolskich zawodów strażackich "OTF 2022 - Opole Toughest Firefighter" rywalizowano indywidualnie, w tandemie i sztafecie.
Wśród druhów był Piotr Piegsa. Strażak zawodowy, który służy w Jednostce Ratowniczej Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu. Druh ochotnik z jednostki OSP w Polskiej Cerekwi.
Zadanie dla zwykłego śmiertelnika jest niemożliwe do zrealizowania. Zawodnicy bowiem konkurują z rywalami, głównie jednak z własnymi słabościami. Występują w pełnym wyposażeniu. Pozwala to oddać warunki akcji, w których uczestniczą w codziennej pracy.
- Z racji pracy zawodowej i społecznej od kilku lat śledzę zmagania najtwardszych strażaków podczas zawodów Firefighter Combat Challenge - mówi Piotr Piegsa. - Obserwuję kilka profilów tych zawodów w mediach społecznościowych, ponieważ każde miasto, w którym się one odbywają, ma swoją stronę.
Zawody były świetną okazją do podziwiania najmocniejszych strażaków z całej Polski. Katarzyna Piegsa wraz z mężem od kilku lat uczestniczą w nich jako obserwatorzy. - Śledzimy też w mediach społecznościowych relacje z innych miast - dodaje pani Katarzyna.
W naszej okolicy Firefighter Combat Challenge odbywają się w Opolu i Raciborzu. Dla pana Piotra były zawsze czymś niezwykłym i trudnym do wykonania.
- Zjeżdżają się tam najlepsi strażacy z całej Polski i często z zagranicy. Do tej pory tylko podziwiałem, jak twardzi i wytrzymali są zawodnicy - wyjawia nasz rozmówca.
W tym roku, kiedy ukazały się informacje o zawodach w Opolu, pani Katarzyna pomyślała, że zapisze na nie męża.
- Piotrek zgodził się i zarazem przejął, bo od razu zaczął myśleć, na czym będzie ćwiczył, żeby choć przypominało to konkurencje z zawodów - mówi pani Katarzyna.
Konieczne było dobre przygotowanie do wyzwania, tak żeby nie zakończyć udziału na pierwszej konkurencji. Pan Piotr ćwiczył na pożyczonym sprzęcie.
- Na schodach na podwórku ćwiczył wnoszenie pakietu wężowego i wciąganie kolejnego. Na mnie trenował przeciąganie manekina - śmieje się rozmówczyni.
Łatwiej było praktykować przeciąganie węża z wodą, gdyż był dostępny. Trudniej z wyważaniem, czyli przesuwaniem ciężaru, ponieważ nie było gdzie tego zrobić. Jak się okazało, to właśnie próba na manekinie wskoczyła na samą górę osobistej listy najtrudniejszych zadań do przećwiczenia przez pana Piotra. Powód prozaiczny: nie było na czym tego zrobić.
- Tak, to prawda, przeciągałem żonę po drodze, żeby sprawdzić, jak to ma być - mruga okiem strażacki twardziel.
Cały artykuł w 21. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukaże się 14 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze