Gdy wybuchła wojna Andrij przebywał akurat ze swoją szkolną drużyną siatkarską na turnieju w Charkowie. Impreza z uwagi na rozpoczęte działania zbrojne została przerwana, a młodzi sportowcy wraz z trenerami musieli udać się do schronów.
Nikomu jednak nie uśmiechało się pozostawać w bombardowanym mieście. Każdy jak najszybciej chciał wrócić do domu, do swoich bliskich. Tymczasem samochody i pociągi były przepełnione do granic możliwości. Z ostrzeliwanego przez Rosjan miasta Andrij wydostał się więc… w bagażniku samochodu osobowego, jadąc tak przez niespełna 400 km! Najważniejsze jednak, że dotarł cały i zdrowy do swoich bliskich.
Ale i w okolicach Kropywnyckiego nie było spokojnie. W tej sytuacji mama Andrija, Tatiana postanowiła czym prędzej zabrać syna i córkę Ksenię z rodzinnego miasta, udając się na zachód. Jej mąż pozostał na miejscu, walcząc za ojczyznę.
Wreszcie w Polsce
Po wyczerpującej podróży cała trójka dotarła wreszcie do polskiego Hrubieszowa. Tam natknęli się na pana Grzegorza, który na co dzień jest kierowcą autobusu w Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym w Kędzierzynie-Koźlu.
Już pod koniec lutego, czyli wkrótce po wybuchu wojny w kierunku przejścia granicznego w Korczowej wyruszyły z Kędzierzyna-Koźla dwa autobusy podstawione przez MZK. Były wypakowane darami od mieszkańców naszego miasta, które rozładowano na granicy. Z powrotem autobusy zabrały 85 osób (praktycznie same kobiety i dzieci) z czego 10 z nich trafiło do Kędzierzyna-Koźla.
Jednak z inicjatywy samych kierowców MZK tych wyjazdów na wschodnia granicę było więcej. Wynajęli oni autobus i kontynuowali pomoc na rzecz uchodźców. Skorzystali na tym m.in. Andrij ze swoją mamą i siostrą, którzy jednym z takich autobusów zabrali się właśnie do Kędzierzyna-Koźla. Wtedy młody zawodnik z Kropywnyckiego nie miał jeszcze pojęcia, że jedzie wraz z bliskimi do stolicy polskiej i europejskiej siatkówki. Wszak Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle okazała się zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów.
Pod właściwy adres
Polska rodzina, która przygarnęła pod swój dach Andrija z jego mamą i siostrą, na wieść, że 15-latek gra w siatkówkę, skontaktowała się z Kamilem Mrugałą, wiceprezesem Klubu Kibica Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. On już wiedział, gdzie należy uderzyć, aby młody siatkarz z Ukrainy mógł kontynuować swoją pasję. Dzięki wsparciu samego klubu oraz siatkarza Norberta Hubera, zawodnik z Ukrainy w ekspresowym tempie otrzymał wszystko, co było mu potrzebne do wznowienia treningów.
Andrij został członkiem kadry Opolszczyzny, która bez problemu wygrała ćwierćfinały mistrzostw Polski młodzików w Jastrzębiu Zdroju. Następnie 15-latek z Ukrainy rozpoczął treningi w Publicznej Szkole Podstawowej nr 19 w Kędzierzynie-Koźlu pod okiem Tomasza Siemaszki.
- Udział Andrija w naszych treningach, jest wypełnieniem jego wolnego czasu, ponieważ on nie może uczestniczyć w kwalifikowanym sporcie. Nie został bowiem zgłoszony na początku sezonu do rozgrywek. Ten chłopak jest z innej federacji, nie ma karty zawodniczej typowej dla naszych zawodników czyli Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Zatem realizuje on swoją pasję, dwa razy w tygodniu uczestniczy w naszych treningach - relacjonuje Tomasz Siemaszko, którego zapytaliśmy też o plany na przyszłość wobec Andrija.
Jakie to plany, dowiecie się z najbliższego numeru "Lokalnej", który ukaże się 5 kwietnia.
Napisz komentarz
Komentarze