Cmentarz wojskowy przy al. Jana Pawła II w Kędzierzynie-Koźlu jest miejscem spoczynku ponad 18 tys. żołnierzy. Zlokalizowany na terenie leśnym obiekt kryje 500 mogił zbiorowych i pojedynczych.
Szczątki żołnierzy ekshumowanych, wydobyte na terenie południowej Opolszczyzny, trafiły tu pod koniec lat 50. XX w. - wówczas to zbudowano sowiecki cmentarz wojskowy w centrum Kędzierzyna - z pierwszego cmentarza wojskowego utworzonego na skwerze u zbiegu ulic Piastowskiej i Żeromskiego w Koźlu.
Do niedawna opiekę nad cmentarzem przy al. Jana Pawła II sprawowała gmina Kędzierzyn-Koźle. O przyczynę podjęcia decyzji o zaprzestaniu jej kontynuowania zwróciliśmy się do kędzierzyńsko-kozielskiego magistratu.
- Z mocy prawa pieczę nad obiektami takimi jak ten cmentarz sprawuje wojewoda. W ostatnich latach zawierał on z gminą porozumienie dotyczące jego utrzymania: porządkowania, opieki nad zielenią itp. Teren ten należał jednak do gminy. Sytuacja ta zmieniła się w zeszłym roku, gdy decyzją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji właścicielem terenu stał się Skarb Państwa – wyjaśnia Piotr Pękala, rzecznik Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu.
Dodaje, że w związku z tym faktem w momencie, gdy ponownie pojawiła się propozycja zawarcia porozumienia o utrzymaniu cmentarza, gmina - nie będąc już właścicielem terenu – zaproponowała powierzenie tego zadania innemu podmiotowi, który wyraża taką wolę.
O prawo do pełnienia funkcji gospodarza cmentarza ubiega się Fundacji Silesia z Opola. Jej prezes Andrzej Latussek informuje, że wniosek w tej sprawie złożono około półtora miesiąca temu. Kiedy rozmawiamy 18 marca, odpowiedź jeszcze nie przyszła.
- Na dniach wystosujemy zapytanie, na jakim etapie jest sprawa. We wniosku zawarliśmy chęć przejęcia cmentarza pod opiekę. Okres, na jaki przyznano by nam opiekę nad nim, leży w gestii wojewody. Argumentowaliśmy, że to usprawniłoby funkcjonowanie cmentarza. Gdyby powierzono nam opiekę nad cmentarzem na dłuższy czas - optymalnie na 10 lat - mielibyśmy okazję pozyskać fundusze zewnętrzne na remont cmentarza - przywrócenie go do odpowiedniej formy - mówi Andrzej Latussek. Dodaje, że stan techniczny cmentarza nie jest dobry. Jego utrzymanie generuje bardzo duże wydatki.
- Gdybyśmy mieli odpowiednio długi czas, wtedy perspektywicznie wiedzielibyśmy, jak duży zakres prac dałoby się wykonać. A przywrócić to miejsce do odpowiedniej formy nie da się w rok ani w dwa lata. Powoli wszystko się sypie. Duża powierzchnia, bo około 3,5-hektara, bardzo dużo uschniętych drzew, które się przewracają, zagrażając osobom tam przebywającym. Żeby je wyciąć, trzeba mieć pozwolenia od konserwatora zabytków - podkreśla Latussek.
Jeśli dodać do tego dużo samosiejek, które wyrosły w latach 90. XX w., kiedy cmentarz był zupełnie zaniedbany, a także fakt, że ząb czasu sprawił, iż obmurowanie niektórych grobów jest w nie najlepszym stanie, a same miejsca spoczynku żołnierzy zarastają krzakami, tylko powierzenie komuś opieki nad tym miejscem na dłuższy czas dawałoby nadzieję na odzyskanie przez nie optymalnej formy.
- Powoli przywracamy cmentarz do tej formy, ale to się wiąże z olbrzymimi nakładami. Na to trzeba pozyskać niemałe pieniądze z zewnątrz. Samo ogrodzenie cmentarza należałoby wyczyścić, pomalować - to też ogromny nakład finansowy i czasowy. W ogóle konwencje międzynarodowe przewidują, żeby cmentarze, jak ten w Kędzierzynie-Koźlu, utrzymywało państwo polskie. Miejsce to może być też jednym z ważnych punktów na mapie miasta - mówi prezes Fundacji Silesia.
Namawia, by nie patrzeć na cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej i jeńców wojennych w Kędzierzynie-Koźlu w kontekście wojny na Ukrainie. - Należy przyjąć, że na tym cmentarzu jednak 50 proc. pochowanych to Ukraińcy. Zagłębiając się w historię, wiemy, że przez ten region przechodził 1. Front Ukraiński, a w nim 60 proc. stanu osobowego to byli Ukraińcy - podkreśla Latussek.
Dodaje, że wśród pochowanych nie brakuje Polaków. Przed wojną służyli w Wojsku Polskim, a kiedy przyszła na wschodnie tereny nowa władza, wcielono ich do Armii Czerwonej.
- Tak że to nie jest miejsce, w którym pochowani są tylko Rosjanie. Poza tym to cmentarz z założenia leśny - utworzono go w środku lasu, pozostawiając niektóre drzewa - a takich miejsc w Polsce jest mało. We Wrocławiu na przykład drzew nie ma, to wielki otwarty cmentarz. Cmentarz w Kędzierzynie-Koźlu zatem można określić ewenementem na skalę Polski. Nie wspominając, że pochowanych na nim jest prawie 19 tys. ludzi, co powoduje, że to też jeden z największych cmentarzy wojennych w naszym kraju - podkreśla rozmówca.
***
Członkowie Fundacji Silesia wielokrotnie przebywali w naszym powiecie, prowadząc prace ekshumacyjne żołnierzy Armii Czerwonej oraz żołnierzy niemieckich, którzy polegli w czasie działań prowadzonych podczas II wojny światowej.
Nie tak dawno - w sierpniu 2020 r. - działali na jednym z pól w Długomiłowicach. Wówczas, pierwszego dnia prac, odkryto szczątki 15 żołnierzy i liczne artefakty. Wśród szczątków kolejnych osób, na które natrafiono później, znaleziono sporo innych ciekawych artefaktów.
Oficjalny pochówek 48 żołnierzy radzieckich - których szczątki Fundacja Silesia odnalazła i ekshumowała w Długomiłowicach i Białej Nyskiej - nastąpił nieco ponad rok później na cmentarzu, o którym mowa w tym materiale.
Napisz komentarz
Komentarze