Impreza od lat ściąga do Ciska członków grup rekonstrukcyjnych, m.in. z Kłodzka, Gliwic, Raciborza, Opola, Chorzowa, Sandomierza czy Kędzierzyna-Koźla. Joannicki Turniej Łuczniczy jest imprezą ściśle rekonstrukcyjną. Rozpocznie się 6 lipca w sobotę, a jego finał nastąpi dzień później.
Każdy może w nim uczestniczyć, ale musi spełnić warunki regulaminu, a mianowicie posiadać strój oraz broń z epoki średniowiecza. Ludzie w tamtych czasach ubierali się bardzo praktycznie. Kiedy było zimno, zakładali wełniane stroje, a gdy robiło się cieplej, nosili głównie lniane odzienie.
- Pierwsze zgłoszenia do udziału w tegorocznej edycji już do mnie napłynęły. Spodziewamy się m.in. członków działającej od 2001 r. Najemnej Kompanii Grodu Koźle. Jest ona od początku związana z turniejem łuczniczym w Cisku. Kompania odtwarza uzbrojenie i kulturę późnego średniowiecza, a dokładnie z XIV-XV wieku. Z pewnością kozielskich rycerzy nie zabraknie również w tym roku. Poprzednio w dziedzinie łucznictwa tradycyjnego konkurowało niemal sześćdziesięcioro śmiałków z ośmiu grup rekonstrukcyjnych - przypomina Alojzy Ketzler, pomysłodawca zlotu łuczników. - Od lat przyjeżdżają do nas uczestnicy z różnych części kraju, choć przeważają osoby z województw: dolnośląskiego, śląskiego i opolskiego. Jednak gościliśmy też miłośników tej epoki aż z Pomorza. Natomiast tu na miejscu mamy grupę łuczniczą składającą się z uczniów Szkoły Podstawowej w Cisku, którzy mogą rozwijać swoją pasję dzięki nauczycielowi historii Leszkowi Mikulskiemu oraz życzliwości dyrektor tejże placówki. Do tych lokalnych zapaleńców należy również Mariusz Cichoń z Ciska, który jest z nami od pierwszego turnieju - wylicza inicjator wydarzenia.
Pasjonaci średniowiecza strzelają z łuków tradycyjnych, z wozu husyckiego, wieży oblężniczej i zza pawęży, bez urządzeń celowniczych. To trudna sztuka, jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem i powodzeniem. Przed rokiem niebywałą atrakcją było też oddawanie strzałów z replik czarnoprochowych armat.
Zapytaliśmy naszego rozmówcę, skąd zaczerpnął pomysł zorganizowania Joannickiego Turnieju Łuczniczego.
- Wszak Cisek należał kiedyś do joannitów, potocznie zwanych kawalerami maltańskimi - wyjaśnia Alojzy Ketzler, dodając, że to znani od stuleci obrońcy wiary chrześcijańskiej i Ziemi Świętej. W dawnych czasach toczyli zacięte boje z Saracenami. Pierwsza wzmianka o tym, że Cisek został przekazany przedstawicielom tegoż zakonu z Grobnik i Makowa, datowana jest na 1238 rok. Wiadomo też, że Mieszko II w dokumencie Codex Diplomaticus Moraviae II z 1241 roku potwierdza akt darowizny Ciska na rzecz joannitów. Nie wiadomo jednak, jak długo wieś należała do zakonu.
- W niedzielę 7 lipca planujemy też rajd familijny na rowerach, adresowany do całych rodzin. Z tego, co pamiętam, to już chyba piętnasta edycja tego rajdu, jego długość wyniesie ok. 8 km - mówi Alojzy Ketzler. - Z kolei temu wydarzeniu towarzyszy kwesta na rzecz jednej z parafii w afrykańskim Togo. Spodziewamy się, że i tym razem dotrze do nas misjonarz z tamtejszej parafii.
Rok temu miłośnicy dwóch kółek przemierzyli najpiękniejsze okolice Ciska, finiszując przy „Garden Cafe”, gdzie tradycyjnie zlokalizowana jest baza łuczników. Wśród innych zeszłorocznych atrakcji dla miłośników jednośladów znalazła się zabawa dzieci z animatorem, fotobudka, malowanie twarzy i oczywiście strzelanie z łuku. Była też prezentacja sprzętu policyjnego oraz strażackiego, połączona z przejażdżką wozem bojowym. Przygotowano pokazy udzielania pierwszej pomocy na fantomie. Mecz piłki nożnej, przejażdżki kładem oraz gry sportowo-zręcznościowe dopełniły całości.
- Zapewniam, że i tym razem możemy spodziewać się dobrej zabawy i wielu atrakcji - przekonuje Alojzy Ketzler.
Głównymi sponsorami turnieju są: Starostwo Powiatowe w Kędzierzynie-Koźlu, firma Spot-Light oraz kawiarnia „Garden Cafe” w Cisku.
Napisz komentarz
Komentarze