Reklama
sobota, 2 listopada 2024 23:51
Reklama
Reklama
Reklama

Nie chcą go uśpić, walczą, by koń znów był sprawny. Nikidam chce żyć ze starością

Można to nazwać miłością. Trudno uśpić konia, który ma tyle energii, tak wiele życia w oczach - mówi Marek Kaliga. Z Agnieszką Czekaj prowadzą w Reńskiej Wsi ośrodek jeździecki. Stowarzyszenie Piaff Equestrian specjalizuje się w skokach przez przeszkody. O jednym z koni, 20-letnim Nikidamie, było ostatnio dość głośno: kilkakrotnie z pomocą do zwierzęcia przyjeżdżali strażacy. W przekonaniu właścicieli konia przyczyna jest prozaiczna: starość. Jeśli do tego dodać zatrucie toksyną, to niemal cud, że zwierzę przeżyło. Nikidam wciąż jest głodny życia.
Nie chcą go uśpić, walczą, by koń znów był sprawny. Nikidam chce żyć ze starością

Autor: Fot. W, archiwum prywatne

Pod jednym z postów na facebookowym profilu OSP Większyce (datowanym na 14 listopada), gdzie jednostka informuje o akcjach, do których jest zadysponowywana, pojawiło się kilka niepochlebnych komentarzy odnośnie do warunków panujących w tym miejscu, niepopartych jednak żadnymi argumentami. Jedna z komentujących napisała: "Zastanawiam się czemu służby i inspekcje nic z tym nie robią .. dramat (pisownia oryginalna - red.).

Dwa dni później Stowarzyszenie Piaff Equestrian, również za pośrednictwem profilu na Facebooku, opublikowało post zatytułowany "Starość nie radość". Przytaczamy jego większą część.

"Tak jak u ludzi, również u koni starość może wiązać się z wieloma dolegliwościami. Szczególnie jeżeli mamy do czynienia z końmi, które były aktywne w dużym sporcie. Ostatnio również my musieliśmy się zmierzyć z takimi wyzwaniami. Wyzwania te spotęgowane były jeszcze zatruciem niewiadomego pochodzenia, ale i to wyjaśnimy.

Bycie właścicielem starego konia to odpowiedzialność, odpowiedzialność za swojego 4-kopytnego towarzysza, to też nieprzespane noce, spędzone na czuwaniu. W zeszłym tygodniu, dość nieoczekiwanie, taka sytuacja spotkała nas i naszego cudownego Nikidama. Zatrucie i problemy ze wstaniem. Od razu wdrożyliśmy odpowiednie działania i zapewniliśmy stosowną opiekę weterynaryjną, tak aby ratować naszego dziadka.

Nikidam zawsze charakteryzował się olbrzymią wolą życia, to pozwoliło mu przetrwać dwie poważne operacje: jedną spowodowaną kontuzją, drugą spowodowaną kolką. Również teraz jego aktywność i apetyt są najlepszym prognostykiem rychłej rekonwalescencji.

Tą drogą pragniemy podziękować Straży Pożarnej, zarówno tej ochotniczej z Reńskiej Wsi i Większyc, jak i Państwowej z Kędzierzyna Koźla, za dotychczasową pomoc. Jednak nie chcemy, aby taka pomoc przyjęła charakter chroniczny, dlatego w międzyczasie przygotowaliśmy jeden boks, który pozwoli nam w przyszłości w tym konkretnym przypadku pomóc Nikidamowi samodzielnie.

(...) To, co robimy dla naszych koni, robimy bez rozgłosu, gdyż jest to nasz obowiązek, nie tworzymy zbiórek i tym podobnych, tylko po prostu działamy sami, tak robiliśmy zawsze i robić będziemy w przyszłości. Każdego, kto chce się przekonać, jak jest, zapraszamy, aby sprawdził sam, jak jest, zanim napisze jakiś paszkwil. (...) Nikidam czuje się coraz lepiej, ma ogromny apetyt, co pozwala nam liczyć na udaną i szybką rekonwalescencję w najbliższych tygodniach".

Skoki to ich konik

Umówiliśmy się z właścicielami stowarzyszenia, które znajduje się na ul. Rajskiej 50 w Reńskiej Wsi. U Agnieszki Czekaj i Marka Kaligi gościliśmy 28 listopada. Pani Agnieszka pochodzi z Opola, a pan Marek w Reńskiej Wsi zamieszkał w połowie lat 90. Wspólnie prowadzą ośrodek jeździecki. Jako klub działają drugi rok, ale konie w sołectwie mają od prawie 10 lat.

Mogą się pochwalić adeptami, którzy biorą udział w zawodach towarzyskich, regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych. Zawodnicy to mieszkańcy najbliższej okolicy: Reńskiej Wsi czy Kędzierzyna-Koźla.

- Choć mieliśmy epizody z ujeżdżeniem, specjalizujemy się w szkoleniu w skokach przez przeszkody - mówi Marek Kaliga. - W zeszłym roku nasi zawodnicy wystartowali w sumie ponad 100 razy, z czego przeszło 20 razy zajmowali podium.

W 2020 roku syn pani Agnieszki, Przemysław, wygrał Puchar Opolszczyzny w skokach przez przeszkody. W zawodach międzynarodowych w Michałowicach wywalczył trzecie miejsce w małej rundzie. Był drugi w tegorocznych Akademickich Mistrzostwach Polski.

- Przed tygodniem Przemek i druga nasza zawodniczka, Kamila Czartoryska, startowali koło Łodzi. Tam pierwszy raz syn pokonał wysokość 1,40 m na ogierze Quintus 93. Kamila wygrała małą rundę konkursu finałowego - nie ukrywa satysfakcji Agnieszka Czekaj.

W klubie jest 20 koni w różnym wieku. Jak podkreśla pan Marek, warto patrzeć perspektywicznie. W stajni są konie, na których Przemek jeździ dziś, są też takie, na których startował będzie za cztery- pięć lat.

Znani rodzice

Nikidam ma bogatą historię. Jego ojciec był jednym z najwybitniejszych koni sportowych na świecie - Quidam de Revel. Z jednej z najlepszych linii żeńskich pochodzi Sophie du Chateau, matka Nikidama. Dwukrotnie uczestniczył w olimpiadzie brat Nikidama. Koń wciąż żyje, obecnie jest w Holandii.

Konie sportowe dożywają ponad dwudziestu lat. Z tym że - jak zaznacza pan Marek - w okresie starości muszą być otoczone wyjątkową uwagą i troską.

Nikidam - koński emeryt? Można tak powiedzieć. Zwierzę do końca swych dni musi mieć choćby niewielką dawkę ruchu. I tak jest z Nikidamem. Choć wcale nie jest najstarszym koniem w hodowli. Po 21 lat mają Corino i wałach Deryka.

- Odpukać, z nimi na razie nie ma problemów - uśmiecha się Agnieszka Czekaj.

Nikidam waży około 500 kg i bywa uparty.

- Problem jest taki, że on nie da sobie wytłumaczyć, że nie może się kłaść. Jest przekonany, że nadal jest wystarczająco silny. Jeśli dać mu jeszcze świeżej słomy, to w odruchu charakteryzującym każdego konia zaraz się kładzie i zaczyna tarzać - przyznaje Marek Kaliga.

Tymczasem 20-letni koń może leżeć tylko dwie-trzy godziny. Później może się nie podnieść. Pojawiają się problemy choćby z trawieniem.

- Jeżeli koń nie podniesie się w ciągu 12 godzin, to bliska droga, żeby padł - zaznacza pan Marek.

W podnoszeniu Nikidama musieli uczestniczyć strażacy. Właściciele co prawda dysponują odpowiednim sprzętem, jednak to zbyt skomplikowana operacja. Druhowie mają doświadczenie, poszło im więc bardzo sprawnie. Cztery osoby nie dałyby rady postawić zwierzęcia na nogi. Strażaków interweniowało kilkunastu.

Z badań, które zlecili rozmówcy, wynika, iż zatruł się toksyną, ale trudno dokładnie określić jaką. W tym kierunku weterynarz podjął leczenie zwierzęcia. Obecnie trwa jego rekonwalescencja.

- Wątroba była cała zaatakowana. Po pierwszej interwencji strażaków sprawa była jasna: jeśli przetrwa trzy dni, będzie dobrze, jeśli się nie uda - to koniec. Od początku kluczowym aspektem, który pozwolił mieć nadzieję, że Nikidam przeżyje, był jego niesłabnący apetyt. Gdyby go zabrakło, byłoby bardzo źle - podkreśla pani Agnieszka.

Czy istnieją podejrzenia, że ktoś mógł celowo zatruć Nikidama? W opinii właścicieli to niewykluczone. Nie ferują jednak wyroków.

To jak miłość

- Trudno uśpić konia, który ma tyle energii, tak wiele życia w oczach. Poza tym, że był problem, żeby wstał, to - sam pan widział - jaką energię przejawia Nikidam i jak się interesuje światem wokół siebie - podkreśla Marek Kaliga.

Kiedy rozmawiamy, mijają trzy tygodnie od zachorowania zwierzęcia. Dziś już samo potrafi wstać.

- Leczenie jest prowadzone od początku. Kosztów nie liczymy, ale to dobre kilka tysięcy złotych - szacuje pan Marek. - Co trzy godziny musi jeść paszę. Ale pieniądze to jedna rzecz. Druga - od trzech tygodni nie mieliśmy przespanej nocy. W początkowych momentach chodziliśmy do Nikidama mniej więcej co dwie godziny, żeby w razie czego interweniować. Dziś robimy to już trochę rzadziej. Tak jednak zawsze jest w przypadku koni, u których występują jakieś problemy - podkreśla.

Leczenie polegało na podawaniu medykamentów i witamin. W pierwszym etapie zaaplikowano zwierzęciu, pod kontrolą weterynarza, dożylnie cztery 15-litrowe kroplówki. Obecnie koń jeszcze przyjmuje część leków. Spaceruje w osobnej hali. Właściciele nie chcą ryzykować, że Nikidam w przypływie energii rozpędzi się i znów położy, a potem nie będzie mógł wstać.

Jak będzie wyglądała jego przyszłość?

- Dobrze. Zajęcia z dziećmi, drobny ruch, wyjazdy w teren - mięśnie muszą pracować, żeby mógł normalnie funkcjonować - podkreśla pan Marek. Dodaje, że Nikidam skakał bardzo wysoko. Na ostatnich konkursach był niecałe trzy lata temu. Pokonywał wówczas przeszkody na wysokości 1,45 m.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 2°CMiasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1034 hPa
Wiatr: 6 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama