Najbardziej cierpią mieszkańcy dwóch pobliskich bloków. Ich lokatorzy skarżą się na mieszkającą w sąsiedztwie starszą kobietę, która ogrzewa dom za pomocą drewna i węgla. Zdjęcia i nagrania pokazują kłęby dymu wydobywające się z komina jej nieruchomości. Lecą w kierunku okolicznych mieszkań.
- Ona nie zdaje sobie sprawy jak nam życie zatruwa. Codziennie do mieszkania lecą kłęby dymu. To jest straszny smród i żrący, żółty dym. Okna trzeba zamykać. Wietrzymy, gdy wiatr wieje w drugą stronę. Rozmowy z tą panią nic nie dają - opowiada Lucjan Latos, który mieszka w bloku obok na trzecim piętrze. - Czujemy się jakbyśmy byli w kotłowni - dodaje jego małżonka.
Skarg na sąsiadkę jest więcej. Mieszkańcy mają pretensje, że starsza kobieta jako jedyna w okolicy nie zdecydowała się na zmianę ogrzewania na miejskie. Sprawę zadymiania okolicy zgłaszano straży miejskiej.
- Znam problem. Kontrolowaliśmy tą nieruchomość kilka razy, ale nigdy nie stwierdziliśmy, by w piecu palono śmieci. Właścicielka zawsze pozwala nam wejść do środka i udostępnia palenisko. Zapłaciliśmy nawet za analizę próbek pobranych z komina, jednak i one nie potwierdziły, żeby w piecu palono odpadami. Ta pani używa węgla, tyle że gorszej jakości - mówi Aleksy Ptaszyński, komendant Straży Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu.
Ostatni raz strażnicy miejscy kontrolowali budynek przy ul. Karola Miarki 33 w połowie października. Ani ta, ani poprzednie kontrole, nie zakończyły się karą.
Właścicielka nieruchomości ze złami w oczach stwierdziła, że nie stać jej na zmianę ogrzewania na miejskie.
- To jest dla bogatych. Tyle emerytury, co ja mam, to nie utrzymam domu. To nie jest takie proste - tłumaczy kobieta łamiącym się głosem.
W rozmowie z nami powiedziała, że być może w przyszłości zmieni ogrzewanie na gazowe, ale na miejskie się nie zdecyduje, bo obawia się wysokich rachunków. Zwróciła też uwagę na to, że bloki zostały wybudowane zbyt blisko jej posesji. Zarzeka się, że w piecu pali tylko węglem i drewnem. Potwierdzają to kontrole.
- Do 2030 roku możemy palić węglem, a że jest taki dym, to co ja poradzę? Mieszkam tu ponad 40 lat. Dawniej wszyscy palili w piecach i nikomu to nie przeszkadzało. W ostatnich latach sąsiedzi zrobili się dla mnie niemili. Ktoś mi śmieci wrzuca za płot. Nawet szczekający pies im przeszkadza. Kiedyś żyletki i gwoździe znalazłam w czekoladzie wrzuconej na posesję. To nie jest w porządku, ale nigdzie nie zgłosiłam tego - opowiada właścicielka budynku.
Napisz komentarz
Komentarze