30 marca opisaliśmy historię Grzegorza Mankiewicza, który twierdzi, że pracownicy placówki odmówili mu rejestracji. Przeczytacie o tym tutaj: Pacjent twierdzi, że odmówiono mu rejestracji. Przychodnia nie chce komentować zdarzenia.
Ilość negatywnych komentarzy pod postem, który udostępniliśmy na naszym profilu na Facebooku, przeraża. Zdaniem czytelników złe traktowanie pacjentów w tej przychodni jest bardzo częste.
- Sama prawda. Dzwoniłam dwa dni, żeby zarejestrować dziecko, po czym poszłam osobiście i też na nic się to zdało - pielęgniarka kazała dzwonić i zamknęła drzwi przed nosem, nie dała nawet dojść do słowa. Przykre, ale tak się dzieje w tych czasach - opisuje swoje doświadczenia w komentarzu do tekstu Ewelina Tadwicz z Kędzierzyna-Koźla.
Grzegorz Mankiewicz, wiceprezes miejskiej spółki "Czysty Region" i były radny miejski o niepokojących praktykach przychodni poinformował nas 30 marca. Dzień później pacjent „Harcerskiej” ponownie udał się do przychodni.
- Pojechałem do przychodni, zadzwoniłem i cierpliwie czekałem, aż zostanę wpuszczony. Powiedziałem, że chciałabym złożyć nową deklarację, ponieważ mój wcześniejszy lekarz rodzinny w tej przychodni już nie pracuje. Wtedy pani poprosiła mnie o dowód osobisty. Gdy przeczytała nazwisko, wyszła z recepcji - opowiada Grzegorz Mankiewicz.
- Kiedy wróciła, zadała mi pytanie, do kogo chcę złożyć deklarację, więc powiedziałem, że do doktor Rutkowskiej. Lekarka pojawiła się na miejscu i przysłuchiwała rozmowie. W tym momencie doktor Rutkowska poinformowała, że nie będzie mnie obsługiwała jako pacjenta i odmówiła przyjęcia do przychodni. Następnie zostałem wyproszony, a gdy pani z recepcji odprowadzała mnie do drzwi, powiedziała, żebym uważał, bo jej znajomi zrobią ze mną porządek za to, że opublikowałem informacje w internecie. Oczywiście nie miałem możliwości wyrażenia swojej opinii, pani Rutkowska nie była zainteresowana wysłuchaniem mnie - relacjonuje przebieg zajścia Grzegorz Mankiewicz.
Między innymi o to szokujące zdarzenie chcieliśmy zapytać właścicielkę przychodni. Udało nam się do niej dodzwonić, ale rozmowa została szybko zakończona.
- Ja nie będę z panem rozmawiała. Nie będę rozmawiała z mediami. Ja mam tak dużo pacjentów covidowych, tak dużo pacjentów choruje, że ja po prostu siedzę od rana do nocy w gabinecie. Pan niczego nie rozumie. Niech pan dowie się, ilu lekarzy jest w Kędzierzynie-Koźlu w wieku emerytalnym, którzy pracują w podstawowej opiece zdrowotnej. Do widzenia - powiedziała dr Rutkowska i rozłączyła rozmowę.
W rozmowie z nami Grzegorz Mankiewicz zwrócił uwagę na to, że niekulturalne zachowanie obsługi przychodni nastąpiło w obecności właścicielki placówki.
- Te panie mogą sobie na takie rzeczy względem pacjentów pozwalać - zauważa były radny.
Napisz komentarz
Komentarze