„Przytulisko, a w zasadzie dom dla porzuconych zwierząt stworzył pan Bernard, człowiek o wielkim sercu. Niestety pora zimowa to ciężki czas dla gospodarza. Chcemy w ten sposób pokazać, że w takich chwilach trzeba wzajemnie się wspierać. Każdy z nas może zrobić coś dobrego dla zwierząt. Każdy z nas może sprawić by świat stał się lepszy” - czytamy na facebookowej stronie stadniny koni na wyspie.
- Na każdej organizowanej przez nas imprezie, prowadzamy zbiórkę publiczną pn. „Siano na siano” na przeprowadzanie, której mamy zgodę. Właśnie z tych pieniędzy kupiliśmy siano dla kilku koni pana Bernarda - powiedział „Lokalnej” Paweł Marcinkowski, dzierżawca stadniny koni na kozielskiej wyspie. - Kupiliśmy 10 bel siana. Każda to koszt około 120 złotych. Za miesiąc pojedziemy tam z owsem. Gospodarz bardzo się ucieszył, gdy zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu o naszych planach. Pana Bernarda poznałem nim jeszcze przejmowałem kozielską stadninę. W przytulisku w Dębowej są też koty, psy. Dla mnie nie było i nie ma żadnego problemu, aby w takiej sytuacji udzielić komuś pomocy, tym bardziej, że mamy zapasy siana praktycznie na całą zimę. Lubimy się dzielić. Mamy pandemię, jest zima. To ciężki czas dla nas wszystkich, ale trzeba się umieć wspierać. Tym bardziej, że koszty utrzymania zwierząt są naprawdę wysokie. Każdy człowiek o dobrym sercu może pomóc panu Bernardowi - dodaje na koniec Paweł Marcinkowski.
Napisz komentarz
Komentarze