Wydarzenie uwieczniano na gorąco w sieci. W samo południe 6 grudnia spod remizy OSP Bierawa brodaty ulubieniec dzieci w obstawie strażaków ochotników wyruszył w trasę biegnącą ulicami Bierawy i Grabówki.
Inicjatywa wyszła 5 grudnia od jednej z mieszkanek Bierawy. Zapytała, czy strażacy byliby w stanie zorganizować choćby namiastkę Mikołajek. - Wiadomo, jakie są czasy - są czasy pandemii. Mimo to stwierdziliśmy, że damy radę. Nie było nawet chwili zawahania. Jesteśmy przecież dla ludzi - mówi Małgorzata Małkusz, prezes OSP Bierawa. W ciągu kilku minut zgrali się, poinformowali o akcji na Facebooku.
W niedzielny poranek w ciągu godziny do remizy dorośli z około 20 rodzin dostarczyli paczki dla swoich dzieci. - Widać, że jest odzew ludzi. Mimo trudnej sytuacji pragną, żeby coś robić - przyznaje naczelnik OSP Bierawa Łukasz Barucha. - Myślę, że w około półtorej godziny się uwiniemy - śmieje się.
Ich jednostka zrzesza ponad 20 czynnych członków. Podobną liczbę stanowią członkowie wspierający i honorowi. Na stanie mają dziś trzy wozy: średni mercedes gaśniczy, średni mercedes techniczny i żuk. Ten ostatni w przyszłym roku być może zastąpi nowy lekki samochód techniczno-gaśniczy.
Zamierzeniem jest, by średni pojazd techniczny zszedł ze stanu. Wystarczy druhom średni wóz gaśniczy i lekki techniczno-gaśniczy. Tak, jak żukiem, tak i jego następcą mógłby kierować każdy ochotnik, który posiada prawo jazdy kategorii B. Dzięki temu jednostka jest bardziej mobilna pod kątem wyjazdów do akcji. Tych w kończącym się roku odnotowano dziewięć.
Napisz komentarz
Komentarze