Reklama
niedziela, 14 grudnia 2025 02:13
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Serce Wiktorii się raduje

Wiktoria wie, że leci za ocean ze względu na swoją chorobę. Jednak chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, że niedługo w jej życiu wydarzy się coś niezwykle ważnego i dobrego - mówi Mikołaj Wilczek, brat cierpiącej na niezwykle rzadką wadę serca dziewczynki, która mimo choroby zaraża uśmiechem.
Serce Wiktorii się raduje
Wiktoria Wilczek kilka dni przed wylotem do USA

Autor: Fot. archiwum prywatne

Wiktoria jest dzieckiem pewnym siebie i aktywnym. Potrafi dawkować sobie aktywność, ale z czasem - przy poważnej wadzie serca, z którą się urodziła, nazwanej zespołem Ebsteina - sił może być coraz mniej, z uwagi na słabe dotlenienie organizmu.

14 marca dziewczynka skończyła cztery lata. Dziś często się uśmiecha. Nie zawsze były ku temu powody. Kiedy miała pół roku, odebrano ją biologicznym rodzicom, pozbawiając ich władzy rodzicielskiej. Trafiła do domu dziecka.

Dziewczynkę pokochali państwo Joanna i Gerard Wilczkowie, którzy w Reńskiej Wsi prowadzą rodzinę zastępczą. Wiedzieli, że Wiktoria - dziś najmłodszy członek rodziny - cierpi na rzadką, wrodzoną wadę serca. Zespół Ebsteina stanowi niespełna jeden procent wszystkich wrodzonych wad serca. Trafili na specjalizujący się w leczeniu tej anomalii szpital w Pittsburghu, w Stanach Zjednoczonych. Na podstawie przesłanych wyników badań Wiktorię zakwalifikowano do operacji.

Walka z czasem

Zebranie połowy miliona złotych na operację za oceanem było możliwe dzięki szeroko zakrojonej akcji charytatywnej. Poza wpłacaniem darowizn i przekazywaniem 1 proc. podatku na leczenie Wiktorii uruchomiono szereg innych działań, jak "Serduszkowe spotkanie” w Reńskiej Wsi i zbiórki charytatywne na stronach Pomagam.pl i Siepomaga.pl.

Pod koniec lutego pieniądze wpłynęły na konto amerykańskiej kliniki. Pierwotny termin operacji - 23 kwietnia (poprzedzony badaniami zaplanowanymi na 20 kwietnia) z powodu pandemii koronawirusa trzeba było anulować. Dzięki staraniom wielu osób i podmiotów ostatecznie ustalono, że wylot do Stanów Zjednoczonych nastąpi 27 maja, a operacja 14 czerwca.

Wyjątkowym dniem dla Joanny Wilczek była niedziela 24 maja. Świętowała wówczas 56. urodziny. Choć decyzja o przelotach i terminie operacji zapadła wcześniej, bo 21 maja, to dopiero rankiem 24 maja wszystko dopięto na ostatni guzik - wypełniono wówczas karty pokładowe.

- Emocje są ogromne, bo jeszcze nie zdążyłam się spakować. Dopiero tworzę plan, co trzeba zrobić. Cieszę się, że w końcu wszystko ruszyło, bo czekanie było najgorsze i to kiedy jeszcze wokół panuje epidemia koronawirusa - przyznaje pani Joanna.

Obaw przed lotem nie ma. Niepokoi ją tylko, jak ten długi przelot zniesie Wiktoria.

Czarterem za ocean

- Opłaciła się cierpliwość - przyznaje Gerard Wieczorek, prezes Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych "Dobra Rodzina" z Kędzierzyna-Koźla. - Długo czekaliśmy. Jesteśmy zadowoleni, że wszystko dobrze się ułożyło, mimo całej sytuacji z koronawirusem. Trzeba było dodatkowo uruchomić placówki dyplomatyczne i ambasady - podkreśla pan Gerard. Z nim również rozmawiamy 24 maja. Jeszcze dwa dni wcześniej był w Konsulacie Generalnym USA w Krakowie, aby odebrać jednorazową zgodę na wjazd do Stanów.

Z Warszawy do Nowego Jorku 27 maja o godz. 14.15 lotem czarterowym wylecą Wiktoria z mamą i bratem Beniaminem.

Na miejscu będą musieli przejść dwutygodniową kwarantannę - wymagała tego strona amerykańska.

- Kwietniowy termin operacji odwołano. Przełożenie jej na czerwiec też nie było proste. Na szczęście zawsze znajdą się dobrzy ludzie, którzy się zaangażują i pomagają - podkreśla pan Gerard.

Operacja pod koniec kwietnia nie była możliwa. Szpital w Pittsburghu chciał odesłać pieniądze. Państwo Wilczkowie obawiali się, że gdyby tak się stało, mogłyby być trudności z wyznaczeniem kolejnego terminu. Nie zgodzili się na zwrot pieniędzy.

- Bez pomocy placówek dyplomatycznych nie poradzilibyśmy sobie - podkreśla Gerard Wilczek. Dodaje, że Wiktoria jest zadowolona, bo ma swoją walizeczkę podręczną z tygryskiem. Podekscytowana i pozytywnie nastawiona - zdradza.

Kwarantanna u duszpasterza

Nim Wiktoria z mamą i bratem wylecą z Nowego Jorku do Pittsburgha, w najludniejszym mieście Stanów Zjednoczonych przejdą dwutygodniową kwarantannę. Gościny w swojej parafii udzieli im polski ksiądz, zaprzyjaźniony z konsulem generalnym RP w Nowym Jorku.

W stałym kontakcie z placówkami dyplomatycznymi jest syn państwa Wilczków - Mikołaj. Od początku bardzo zaangażowany w pomoc siostrze.

- Z Kancelarii Premiera zostaliśmy skierowani do Ministerstwa Spraw Zagranicznych - wspomina Mikołaj początki walki o wyznaczenie nowego terminu operacji siostry. - Skontaktowano nas z Konsulatem Generalnym RP w Nowym Jorku, który również stanął na wysokości zadania, bo tak naprawdę pomógł w ustaleniu terminu operacji Wiktorii i znalezieniu miejsca, w którym mama, Wiktoria i Beniamin odbędą kwarantannę.

Nie kryje radości z faktu, że udało się wyznaczyć termin operacji siostry. Bez wsparcia placówek dyplomatycznych w dobie pandemii COVID-19 zarezerwowanie czerwcowego terminu - zbawiennego dla Wiktorii - byłoby bardzo trudne.

- Wszystko, co się dzieje w tej chwili w związku z koronawirusem, raczej nie ustanie szybko. Można powiedzieć, że w Ameryce sytuacja jest jeszcze gorsza niż w Polsce - argumentuje.

Pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku byli z Wilczkami w stałym kontakcie, niemal codziennie dopytując o stan zdrowia Wiktorii i próbując stawiać kolejne kroki w zorganizowaniu formalności związanych z wylotem i operacją.

- Konsulat USA w Krakowie też stanął na wysokości zadania. Wyrobił nam dokumenty: wizy i specjalne pozwolenia, bez których w tym terminie nie moglibyśmy wylecieć - podkreśla Mikołaj Wilczek.

Jeszcze jednym podmiotem, bez pomocy którego trudno byłoby wszystko zorganizować, jest Fundacja Dar Serca z Chicago. Jej członkowie zajęli się zakwaterowaniem Wilczków na miejscu i przygotowaniem dojazdów. Fundacja jest również w stałym kontakcie ze szpitalem w Pittsburghu.

- Wiktoria wie, że leci za ocean ze względu na swoją chorobę. Jednak chyba nie zdaje sobie do końca sprawy, że niedługo wydarzy się coś niezwykle ważnego w jej życiu. Ale kiedy się z nią rozmawia, to wie, że poleci i cieszy się na tę podróż - zdradza Mikołaj Wilczek.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: suwerenTreść komentarza: suweren nie podszywaj się bo nie jesteś suwerenem.Data dodania komentarza: 13.12.2025, 17:50Źródło komentarza: Kędzierzyn-Koźle: Nowy rozkład jazdy, więcej połączeń i rozwój infrastruktury kolejowejAutor komentarza: Mieszaniec KKTreść komentarza: Kiedyś można było się zapijać w jednej z wielu spelun, gdzie latały nad zachlanymi, parującymi łbami kufle. Teraz nuda, chlanie odbywa się w domowym zaciszu. Nie ma już tej wspaniałej kultury żebrania, kierowników pod marketami prawie nie ma, picia za wyżebrane. Coraz więcej mężczyzn nie pije i przechodzi na 0%. Życie singla jest super, nikt nie ogranicza, nie zatruwa tygodniami życia, można zmienić pracę, miejsce zamieszkania, kraj, poznać nowe miejsca, ludzi. Ale to musi być dobre !Data dodania komentarza: 13.12.2025, 15:14Źródło komentarza: Męski Krąg Masculinum w Kędzierzynie-Koźlu – pierwsze spotkanie za namiAutor komentarza: Ojciec musiTreść komentarza: się jeszcze odnaleźć w nowej roli, tak to odczytuję ze zdjęć, ale poradzi sobie. Córeczka tatusia wiadomo !!!Data dodania komentarza: 13.12.2025, 15:07Źródło komentarza: Stracili nadzieję na dziecko, ale wtedy wydarzyło się coś pięknegoAutor komentarza: Pies baskerdojlaTreść komentarza: Impreza musiała być pasjonująca. Widzowie wgapieni w ekrany swoich telefonów, pewnie każdy oglądał na yt inny standupData dodania komentarza: 13.12.2025, 13:19Źródło komentarza: Salwy śmiechu w Klubie Kameleon. Pałubski kończy 2025 rok w Kędzierzynie-Koźlu. ZDJĘCIAAutor komentarza: Prezent pod choinkę.Treść komentarza: Kochana redakcjo. Proszę o kolejny artykuł o jakiejś budowie. To fascynujący temat. Wielu z czytelników którzy widzą inne wykopane dziury na terenie miasta, będzie mogło spać spokojniej.Data dodania komentarza: 13.12.2025, 10:23Źródło komentarza: Teren po dawnej „Kaskadzie” zamienia się w wielki plac budowyAutor komentarza: Temat do dyskusji.Treść komentarza: Wiedzę że tekst źrodłowy z Grupy Azoty ale jak spojrzeć na to z innej perspektywy, to może. Grupa "głupoty". Na zdjęciu brakuje tylko kocyka i odpoczywających na łonie natury ubranych na zielono turystów zza wschodniej granicy. I mapki ze wskazaniem miejsc łatwego dostępu na teren. Może czas towarzystwo odłowić - przenieść, załatać dziury, żeby więcej nie wracało i nie stwarzało zagrożenia dla bezpieczeństwa tych ciężko pracujących nocami co wiozą próbki do analizy i nie grzeją czterech liter w "Pentagonie"?Data dodania komentarza: 13.12.2025, 10:05Źródło komentarza: Dzika zwierzyna chętnie odwiedza teren Zakładów Azotowych Kędzierzyn. ZDJĘCIA
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 3°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna