Powódź nas nie zatopiła, pożar nas nie strawił. Czekamy na kolejny żywioł, teraz ten „ludzki”. Czekamy na Was, już od jutra, w piątek od 13. Przybywajcie - napisali na swoim facebookowym fanpage`u właściciele lokalu, zaznaczając jednocześnie, że po tym co przeszli, godzina 13. i piątek nie robią już na nich żadnego wrażenia - Dziękujemy za wszystkie, tak liczne słowa wsparcia i pomocy od Was, jesteście WIELCY. Dzięki nim wiemy, że to co robiliśmy i kontynuujemy ma sens.
Nowy biznes uruchomiony pod koniec 2019 roku okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, gdyż klienci nie zawiedli. Grudzień zeszłego roku był pod tym względem wyjątkowo udany.
Pechowa niedziela
Jednak radość nie trwała zbyt długo, ponieważ 5 stycznia w Rock Kitchen wybuchł pożar.
Prawdopodobnie jego przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej - poinformował nas rzecznik prasowy KP PSP w Kędzierzynie-Koźlu mł. bryg. Leszek Morkis.
Właściciele lokalu nie wykluczają, że potencjalną przyczyną mógł też być niedopałek papierosa: - Doszukiwano się różnych teorii spiskowych, a był to jedynie splot nieszczęśliwych okoliczności. W całe to zdarzenie nie były zaangażowane osoby trzecie - tłumaczy Janusz Albrecht, kojarzony bardziej z kultowym pubem „Tunel”, który z małą przerwą funkcjonował w Koźlu od 1997 do końca 2016 roku.
Nie zmienia to faktu, że okopcone wnętrze restauracji nadawało się już tylko do ponownego odświeżenia. Szybko przystąpiono do prac modernizacyjnych, które przebiegały dość sprawnie.
W piątek o 13.
Reaktywacja nastąpiła szybciej niż się spodziewano, bo już 31 stycznia. Wcześniejsze sygnały mówiły, że przy dobrych wiatrach nastąpi to być może w lutym.
- Sądzę, że limit nieszczęść został już wyczerpany na trzy dekady, zatem ten rok będzie już na pewno spokojny - zakłada z optymizmem Janusz Albrecht. - Spodziewaliśmy się, że pierwsze dni po rozruchu będą dobre i tak też było. Liczba osób, które dzwoniły i pisały do nas z różnymi pytaniami, potem odwiedzały nasz lokal i to bardzo cieszy. Miejsce się podoba i to nie tylko z tego względu, że był tu kiedyś „Tunel”. Już ten pierwszy miesiąc działalności przed pożarem pokazał, że to wszystko ma sens. Ludzie chętnie przychodzili i nie ukrywali, że dobrze się u nas czują, bo jest tu ten dobry duch, mimo tych nieszczęść najpierw w postaci powodzi tysiąclecia, a następnie tegorocznego pożaru. Klientom odpowiada ten specyficzny klimat, smakuje im nasze jedzenie. Odwiedzają nas starzy znajomi, a nawet dzieci naszych pierwszych „tunelowych” klientów sprzed lat, które już teraz są dorosłe. W końcu minęło już trochę czasu od 1997 roku, kiedy uruchomiliśmy klub muzyczny „Tunel”. Dlatego chcemy dalej iść w tym kierunku. Proszę nam życzyć zadowolonych klientów, bo wtedy i my będziemy szczęśliwi. To wszystko idzie ze sobą w parze. No i żeby nie ziścił się już żaden czarny scenariusz - kończy nasz rozmówca.
Połączył ich biznes
Marek Twardowski, właściciel Rock Kitchen zna Janusza Albrechta jeszcze z czasów, gdy jako klient odwiedzał „Tunel”, który z powodzeniem funkcjonował przy ul. Skarbowej 3, a popularny „Duży Jasiu” był tam barmanem. Dziś świetnie im się współpracuje i są prawdziwymi przyjaciółmi.
Zdarzenie z 5 stycznia na długo zapadnie w pamięci Marka Twardowskiego: - To był dla nas szok, że cała praca, którą włożyliśmy w reaktywację lokalu została zaprzepaszczona w kilka chwil. Włożyliśmy w to całe serce. Prace remontowe trwały mniej więcej rok, a potem człowiek traci to wszystko w parę minut. Z każdej strony płynęły do nas słowa otuchy. Ludzie oferowali swoją pomoc za co jestem im wdzięczny. To dzięki nim, naszym klientom i życzliwym ludziom dostrzegliśmy sens tego wszystkiego, dlatego znów działamy - kończy Marek Twardowski.
Napisz komentarz
Komentarze