W drugi weekend grudnia popłynęła do nich góra dobroci. Był to niezwykły czas także dla wolontariuszy.
Ogólnopolski projekt społeczny organizowany przez Stowarzyszenie Wiosna. Jego głównym celem jest materialna i mentalna pomoc rodzinom i osobom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. Ideę „Szlachetnej Paczki” w rejonie Polskiej Cerekwi zaszczepiła w 2018 r. Katarzyna Piegsa. Liderce udało się przyciągnąć do siebie ludzi dobrej woli. W tym roku do sztabu w Polskiej Cerekwi przyłączyła się też Komenda Wojewódzka Policji w Opolu - pisaliśmy o tym TUTAJ i TU.
Działają dalej
- Wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z planem - podsumowuje tegoroczny finał akcji w swoim rejonie pani Katarzyna. Deklaruje, że za rok kontynuacja. - Myślę, że moje wolontariuszki też tak uważają. Widać było ich zaangażowanie w projekt i satysfakcję po weekendzie cudów.
W tym roku pomoc trafiła do 14 562 rodzin w całym kraju. Wartość wszystkich darów to ponad 45 mln zł. Paczki dla jednej rodziny tworzyło średnio 38 osób.
Pomimo zawirowań wokół osoby ks. Jacka Stryczka, pomysłodawcy „Szlachetnej Paczki”, o których w 2018 r. głośno było w mediach - we wrześniu ubiegłego roku Onet opublikował reportaż o mobbingu w stowarzyszeniu - w małych rejonach, jak ten w Polskiej Cerekwi, nie odczuwają tego, co dzieje się w centrali stowarzyszenia.
- Mamy wsparcie z góry. Nie zostajemy sami z problemami. Myślę, że cokolwiek by się działo, to my, wolontariusze, będziemy działać dalej - uśmiecha się Katarzyna Piegsa.
O tym, że akcja ma bezcenną wartość, przekonują wolontariuszki z rejonu Polskiej Cerekwi.
Pierwsze świadectwa
Ma 36 lat, amputowane nogi powyżej kolan. Porusza się na wózku inwalidzkim. Miał marzenie: wózek elektryczny, którym mógłby się wyjechać poza dom, do ludzi.
- Udało się dzięki wspaniałemu darczyńcy, który ufundował taki wózek - relacjonuje Teresa Czapla. - Radość i uśmiech, gdy mógł na nim usiąść, były bezcenne. Dla takich chwil warto żyć. Warto brać udział w takich przedsięwzięciach - podkreśla.
Wolontariusze i darczyńca otrzymali od niepełnosprawnego mężczyzny stroiki świąteczne, które sam zrobił.
Niedzielne popołudnie. Katarzyna Basztabin wraz z kilkoma innymi osobami udała się do samotnego mieszkańca naszego powiatu.
- Jego ogromne zaskoczenie po chwili zamieniło się w łzy szczęścia. Nie mógł uwierzyć, że ktoś specjalnie dla niego przygotował tyle prezentów. Szczęście było tym większe, że mogły one zostać ułożone pod choinką, o której tak marzył i którą również otrzymał - relacjonuje pani Katarzyna.
Po ludzku szczęśliwi
- Gdy przyjechaliśmy z paczkami, małżeństwo z nosami przyklejonymi do szyby już nas wypatrywało - wspomina Katarzyna Raczyńska.
Podczas wnoszenia paczek czuło się ciepło, gdyż opał od darczyńców dostarczono do domu kilka dni wcześniej.
- W domowym zaciszu pani Magda powoli zaczęła rozpakowywać skarby ukryte w paczkach. Z każdą kolejną paczką jej zaciekawienie i radość wzrastały. Z wypiekami na twarzy wypakowała urządzenie do pieczenia chleba i zapas produktów spożywczych z myślą o jej restrykcyjnej diecie - mówi pani Katarzyna. - W tej nieukrywanej radości - na tyle, na ile mógł - wspierał swą małżonkę pan Robert. Uśmiechał się i gestykulował, okazując szczęście. Siedział na łóżku i z niedowierzaniem kiwał głową, widząc, ile dobra otrzymał.
Do domu pani Hanny wraz z darczyńcami pojechała Katarzyna Kleinert. Tak relacjonuje tamten moment: - Cała rodzina była przeszczęśliwa, widząc ogrom pięknie zapakowanych paczek.
Po kolei je rozpakowywali. Zaczęli od prezentów osobistych. Była ogromna radość i łzy wzruszenia. Byli zachwyceni wszystkim, czym ich obdarowano. Wraz z darczyńcami spędziliśmy bardzo miło czas przy kawie i herbacie. Atmosfera była cudowna. W podzięce córka pani Hani przygotowała przepiękny, własnoręcznie namalowany obrazek.
Napisz komentarz
Komentarze