Areszt Śledczy w Kędzierzynie-Koźlu robi wrażenie dość surowego. Zamki i kraty są bardzo stare. Jednak jest tam schludnie i czysto. Placówka posiada nowoczesne piece, które służą do ogrzewania budynku i wody. Każda cela to małe pomieszczenie z oknem, są tu trzy lub cztery łóżka, stolik, krzesła i półki. Aresztanci korzystają z ubikacji, które także znajdują się w ich celach. Ciepłą wodę do mycia przynosi strażnik. W celi także aresztanci spożywają posiłki. W celi Antoniego Ch. łóżka są ładnie zasłane, na ścianie wisi krzyżyk i plakaty ulubionych drużyn piłkarskich. Ku mojemu zaskoczeniu było tam także dużo zieleni i kwiatów.
Naczelnikiem kozielskiego aresztu śledczego jest mjr Zenon Michalak. Do jego obowiązków należy m.in. kierowanie całą placówką i podejmowanie decyzji z nią związanych. Zajmuje się także organizacją pracy i bierze na siebie, jak powiedział, stuprocentową jednoosobową odpowiedzialność.
Na pytanie, czy boi się pogróżek więźniów, naczelnik odpowiedział: "Wielu więźniów odgraża się, ale jak dotąd nikt się nie zemścił. Mam żonę i dzieci, ale uważam, że rodzina może czuć się bezpieczna."
Staszek S. ma 20 lat i miesiąc temu został przewieziony z Kłodzka. Oskarżono go o naruszenie art. 208 kk (kradzieże). Jest chłopakiem spokojnym i raczej zamkniętym w sobie. Jego zdaniem warunki w kozielskim areszcie są dobre, brakuje mu tylko miejsca do ćwiczeń: "Dla mnie jednogodzinny spacer to za mało. Chciałbym, żeby była tu jakaś siłownia albo coś takiego."
Antoni Ch. ma ponad 40 lat i, jak twierdzi, jedną czwartą życia spędził za kratkami. Jest pasjonatem piłki nożnej i zagorzałym kibicem. Lubi także rozwiązywać krzyżówki. Kilkakrotnie wygrał kasety video, odzież sportową itp. Wygrane rzeczy odesłał do domu (jest rozwiedziony, ale ma dwie córki). Regularnie czyta magazyny sportowe: "Piłka Nożna" i "Piłka Nożna Plus."
Widzenia odbywają się w soboty. Tymczasowo aresztowani mogą widywać się z najbliższymi częściej, ale rodzina musi postarać się o specjalne zezwolenie od prokuratury lub sądu. Na terenie aresztu śledczego pracuje 51 osób. Większość z nich zatrudniona jest na tzw. etatach mundurowych (są to strażnicy, pielęgniarki). Jedynie trzy osoby to cywile: lekarz ogólny, kierownik i stomatolog. Strażnicy w czasie wykonywania swoich czynności posiadają broń palną. Jest to karabin Kałasznikowa z ostrą amunicją. Mimo to zdarzały się ucieczki, ale jak dotychczas tylko jedna była udana (1981 r.).
Jeden z więźniów - Jerzy S. - prosił nas o przekazanie krótkiego apelu skierowanego głównie do ludzi młodych. Oto on:
"Nie należy robić źle, tak jak ja. Ludzie, nie bądźcie głupi i nie powtarzajcie błędów ludzi, którzy tutaj siedzą. Gdybym mógł cofnąć czas... Trzeba być uczciwym! Trzeba kochać innych ludzi!"
Serdecznie dziękujemy Zenonowi Michalakowi i całej kadrze za pomoc w napisaniu artykułu.
Tekst pochodzi z Gazety Lokalnej nr 20 z 13.10.1999 r.
Napisz komentarz
Komentarze