W pomoc zaangażowana jest Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz policja, ale zdaniem rodziny robią zbyt mało. - Jego można jeszcze uratować, można mu pomóc - alarmuje zrozpaczona matka i prosi, aby jej syn w trybie pilnym trafił na przymusowe leczenie. Kobieta ma już 71 lat i przez całą sytuację sama popadła w problemy zdrowotne.
Problem alkoholowy u mężczyzny pojawił się około 10 lat temu, a wraz z nim zaburzenia lękowe. - Przeszedł od tamtej pory kilkanaście detoksów, z których po kilku dniach wychodził na własne żądanie - opowiadają bliscy mężczyzny, który przez nałóg został zwolniony z pracy. Ta sytuacja spowodowała kolejne załamanie oraz jeszcze większe zapijanie się. Choroba nasiliła się w lutym tego roku, a w maju rodzina złożyła do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wniosek o umieszczenie mężczyzny w zakładzie zamkniętym na przymusowe leczenie.
- Kilkanaście razy był u różnych lekarzy psychiatrów. W sierpniu został przyjęty na oddział wewnętrzny kozielskiego szpitala w stanie ciężkim z ostrą niewydolnością nerek i alkoholową niewydolnością wątroby. Spędził tam tydzień. Po wyjściu obiecał przede wszystkim sobie, że zaprzestanie pić. W międzyczasie dostał pracę i poszedł kilka razy na terapię, ale było to tylko zamydlenie wszystkim oczu. Jego dobry stan trwał jakieś dwa miesiące - wspominają bliscy mężczyzny, który przez pijaństwo dwukrotnie stracił już prawo jazdy. - W listopadzie prowadził, gdy miał prawie 3 promile w wydychanym powietrzu. Nie zdawał sobie sprawy, jakie zagrożenie stworzył dla siebie i dla innych osób na drodze. Po trzech godzinach został wypuszczony z komisariatu nadal pod wpływem alkoholu. Kilka dni temu oznajmił nam, że zapije się na śmierć albo odkręci kurki z gazem i wysadzi blok w powietrze. On w takim stanie zagraża otoczeniu - alarmują bliscy.
W drugiej połowie listopada rodzina skierowała do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych kolejny wniosek, w którym opisała aktualną sytuację i poprosiła o umieszczenie mężczyzny w zamkniętym ośrodku na przymusowe leczenie. Dodatkowo 4 grudnia do magistratu wpłynęła skarga na komisję. Brat chorego zarzuca urzędnikom opieszałość.
"Już w maju moja mama złożyła wniosek do komisji o przymusowe leczenie dla niego. W tej sprawie nie widać żadnych efektów. Ani wysiłki rodziny, ani wielu znajomych i przyjaciół nie dają rezultatów, jedyna nadzieja w instytucjach. Mój brat mówi jasno, że chce się zapić na śmierć, i to robi. Otwarcie mówi o samobójstwie. Wczoraj po raz kolejny zatrzymany przez policję został przewieziony do szpitala, z którego najprawdopodobniej sam się wypisał w stanie padaczki alkoholowej i skrajnego otępienia, w którym pił własny mocz! Obecnie jedynie ubezwłasnowolnienie na wniosek komisji i długotrwałe leczenie zamknięte może uratować mu życie" - to fragment listu skierowanego do urzędu miasta.
Wcześniej, w połowie listopada, prośba o pomoc, również ze strony brata chorego mężczyzny, wpłynęła do służb mundurowych.
"Moja mama jest w ciężkiej depresji, bo na jej oczach umiera jej dziecko, ja również nie potrafię mu pomóc. Pomóc może jedynie leczenie zamknięte. Mój brat to dobry człowiek. Popadł w straszny nałóg, z którego ani rodzina, ani znajomi nie jesteśmy w stanie go wyciągnąć. Stąd apeluję o zdecydowane kroki w celu ratowania go" - czytamy w piśmie skierowanym do Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
Bliscy, zgłosili się do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie problemu. Uważają, że to dla nich ostatnia deska ratunku i sposób na zwrócenie uwagi na sytuację mężczyzny, którego chcą uratować. Apelują o pilne działania i wsparcie, podkreślając, że sytuacja wymaga natychmiastowej reakcji, aby zapobiec tragedii. Zwracają również uwagę, że bez profesjonalnej pomocy, leczenie domowe i próby podejmowane przez rodzinę nie przynoszą efektów.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie zarówno z Komendą Powiatową Policji w Kędzierzynie-Koźlu, jak i Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Obie instytucje zapewniają, że robią wszystko, by pomóc mężczyźnie, jednak zgodnie z przepisami nie mogą wypowiadać się na temat chorej osoby. Sprawa jest trudna, a ze względu na jej prywatny charakter i ochronę danych osobowych, instytucje nie mogą ujawnić żadnych szczegółów.
Napisz komentarz
Komentarze