Reklama
czwartek, 21 listopada 2024 09:56
Reklama
Reklama
Reklama

Targowisko w Koźlu umiera. Nasi klienci są na cmentarzu - mówią kupcy. ZDJĘCIA

Targowisko w Koźlu, niegdyś tętniące życiem, dziś świeci pustkami. Na placu pozostała jedynie garstka handlowców, a liczba kupujących stale maleje. Większość miejsc przeznaczonych na sprzedaż stoi pusta lub służy jako magazyny. Kupcy przyznają, że sytuacja jest bardzo trudna - ledwo zarabiają na opłaty, które wciąż rosną. Wielu z nich przetrwało tylko dzięki emeryturze, która pozwala uniknąć płacenia składek ZUS. Kupcy boją się też, że nowa galeria, która ma powstać w Reńskiej Wsi, będzie dla nich przysłowiowym gwoździem do trumny.
Targowisko w Koźlu umiera. Nasi klienci są na cmentarzu - mówią kupcy. ZDJĘCIA
Historia targowiska

Odwiedziliśmy targ miejski w Koźlu i porozmawialiśmy z osobami, które są tu od początku. Historia tego miejsca sięga marca 2003 roku, kiedy zostało oficjalnie otwarte. Wcześniej handlowcy prowadzili sprzedaż na terenie podzamcza. W latach 90. dziedziniec tętnił życiem, ale w 2001 roku targ został zamknięty z powodu fatalnego stanu technicznego oraz braku zaplecza sanitarnego. Władze miasta znalazły nawet pieniądze na remont, lecz z powodu braku porozumienia z konserwatorem zabytków nie doszło do realizacji projektu. W efekcie kupcy przenieśli się na ulicę Targową, gdzie od tamtej pory pracują. 21 lat temu, gdy targowisko zaczęło funkcjonować w nowych strukturach, trzeba było przeciskać się między kupującymi, a o miejsce na sprzedaż była spora rywalizacja. Dziś nikt nie myśli o tym, by lokować tu biznes. Obecnie przy ul. Targowej spotkamy tylko kilku kupców. Zapytaliśmy ich, jak radzą sobie w trudnych czasach.

Nie chce, ale musi

Pan Bogdan, 73-letni sprzedawca odzieży damskiej, handluje w Koźlu od ponad 30 lat. Prowadzi duże stoisko od strony ulicy Henryka Sienkiewicza.

- Nie chcę już pracować, ale muszę. Mam 1600 zł emerytury. Opłacę media, mieszkanie i koniec - przyznaje mężczyzna. - Nie chcę też siedzieć w domu. Jak jeszcze żona żyła, to było inaczej. Teraz, kiedy jestem sam, przychodzę tu, żeby nie siedzieć w domu - opowiada.

Ale klientów jest bardzo mało. W ostatnich dniach dzienny utarg wynosi zaledwie 100 zł. - Czasami ktoś kupi bluzkę, czasami sweter. Może przed świętami i Nowym Rokiem będzie większy ruch - mówi pan Bogdan.

Na miejscu starsza pani przymierza bluzkę, lecz nie znajduje odpowiedniego rozmiaru. - Kupuję tu co jakiś czas, jestem zadowolona - przyznaje klientka.

Obok stoiska pana Bogdana funkcjonuje dobrze zaopatrzony sklep spożywczy. Tu ruch jest zauważalny. Można kupić wypieki z lokalnych piekarni, a także wyroby regionalne.

Smutna rzeczywistość

Od strony ulicy Targowej znajduje się stoisko pań Małgorzaty i Lilli. Kobiety handlują ciuchami od godziny 8.00 do 14.00. 

- Jest tragedia. Targowiska, proszę pana, niestety będą się zwijać - przyznaje jedna z pań. - My tu jesteśmy dlatego, że jesteśmy już na emeryturze i nie musimy płacić ZUS-u. Gdyby nie to, to nie wiem, czy ja też bym się nie zwinęła stąd. Dzisiaj miałyśmy tylko ze czterech klientów od rana. Jest nieciekawie. Od kilku lat nikt nowy nie przyszedł też, żeby handlować - opowiadają kobiety. - Ja się śmieję, wczoraj byliśmy na cmentarzu na grobach. Patrzymy, tyle mogił tych naszych klientów - stałych klientów. I ja mówię, patrz, widzisz, gdzie są nasi klienci? Poza tym nie przychodzą ludzie młodzi, którzy kupują przez internet albo w galerii, bo szukają rzeczy firmowych. Myślę, że to jest kwestia dwóch lat i będzie po targowisku - uważa jedna z kobiet.

Pani Lilla od początku istnienia targowiska handluje odzieżą
Ostatnie pokolenie handlowców

Pani Krystyna jest najstarszą sprzedawczynią na targowisku, w lutym skończyła 74 lata. - Ja tu jestem najstarszą weteranką - żartuje. Oferuje odzież dziecięcą. U pani Krysi kupimy dobrej jakości ciuchy dziecięce. - Nigdy nie miałam żadnej reklamacji - zaznacza.

Kobieta zwraca uwagę, że wiele miejsc handlowych jest zamkniętych, bo zostały przekształcone na magazyny. - Tu trzymają towar, a handlują gdzie indziej - opowiada. - Jest niedobrze. Handel jest straszny. Wczoraj cały dzień nie miałam żadnego klienta. Dzisiaj też jeszcze ani jednego. Od trzech lat przychodzę tu dla rozrywki, bo mam emeryturę. Co bym w domu robiła? Nie mam ani działki, ani kota. Tu mam koleżankę, posiedzę u niej, widzę swój kiosk. Już to powinnam zamknąć dawno, ale towar jeszcze jest, więc się zastanawiam. Jest masakra. Dużo ludzi już zrezygnowało - przyznaje pani Krystyna.

Jej opłaty za utrzymanie stoiska wynoszą około 650 zł miesięcznie, co obejmuje stały czynsz i 10 zł opłaty za każdy dzień handlu.

Na miejscu jest tylko jedno stoisko z mięsem. - Jest beznadziejnie - mówi bez ogródek pani Renata, która prowadzi punkt z drobiem. Zrobimy u niej zakupy od godziny 7.30 do 14.00. - Zostałam już sama z asortymentem mięsnym - przyznaje i zwraca uwagę, że ludzie kupują w marketach, których jest coraz więcej, i cieszą się z promocyjnych cen.

Pani Renata prowadzi jedyne na targu stoisko z mięsem. Kupimy u niej drób
Tego nie kupisz w galerii

Kolejna nasza rozmówczyni, pani Beata, handluje bielizną, ma bardzo duży asortyment. Przychodzi do pracy o siódmej rano i ma otwarte do godziny 14.00. Do emerytury zostało jej jeszcze pięć lat. Na kozielskim targowisku jest od początku jego istnienia. Obok niej odzieżą handluje jej mąż Ryszard.

- Jest beznadziejnie. Bardzo mało ludzi przychodzi. Nawet gdybym chciała zamknąć, to nie mam co zrobić z towarem. Tu nawet wyprzedaż nie pomoże, bo nie ma ludzi. - Ja już od roku robię obniżki cen i nie mogę wyprzedać. Jednego stoiska się pozbyłem, drugie jeszcze jest - śmieje się pan Ryszard. Jego żona zaznacza, że ma taki towar, którego nie oferują galerie handlowe i sieciówki. - Ale co z tego, nie ma ludzi, nie ma komu sprzedać - tłumaczy sprzedawca. Małżeństwo podkreśla, że ceny za wynajem są zbyt wysokie przy tak małym handlu. - To się nie opłaca. Więcej opłaty niż uhandlujemy - mówi pan Ryszard.

Starsi poumierali, młodych nie widać - Jest tak, jak widać, pusto” - mówi mężczyzna, który sprzedaje artykuły spożywczo-przemysłowe. Z targowiskiem związany jest od początku jego istnienia. - Nie ma o czym mówić. Starsi poumierali, młodzi nie przyjdą na targ. Mam tylko swoich stałych klientów, którzy jeszcze są i jeszcze nie poumierali, i to wszystko. Tak to wygląda. Płacę tutaj 326 zł stałej opłaty plus opłatę dzienną. Aktualnie za miesiąc wychodzi 626 zł. Ciężko się pracuje na te pieniądze. ZUS zabija. Teraz chyba jest 2300 zł. Gdyby wszyscy, którzy tu handlują, musieli płacić ZUS, to od razu by zniknęli - kwituje.

Jedyny zadowolony

Pan Łukasz, który sprzedaje warzywa, to jedyny nasz rozmówca, który jest zadowolony z handlu. W sezonie jest na miejscu codziennie już od szóstej rano. - Niestety, po godzinie 12  muszę się zwijać, bo mam gospodarstwo w domu i dużo obowiązków - opowiada.

- Emeryci się cieszą, bo rano sobie idą na zakupy. Ale ludzie, którzy pracują, już nie, bo jest po południu zamknięte - mówi starsza pani, która właśnie kupuje warzywa. - Powoli jest koniec sezonu, ja już tu zimą nie stoję, bo nie ma sensu. Nie dość, że marznę, to nie ma warunków do handlu. Przyjeżdżam wtedy w sobotę, raz w tygodniu - tłumaczy.

Pan Łukasz to jedyny nasz rozmówca, który jest zadowolony z handlu przy Targowej. Ale nie jest to jego główne źródło utrzymania
Co dalej z targowiskiem?

- Wszystkim się ciężko handluje. Jeden dzień jest lepszy, drugi dzień jest gorszy. Ale ogólnie ten handel umiera. Jeszcze jak otworzą tę galerię przy Głubczyckiej, to dopiero będzie. My tu od samego początku jesteśmy w tym samym miejscu. A moja mama jeszcze wcześniej sprzedawała na zamku. Zmarła sześć lat temu - mówi 50-letni pan Stanisław, który w innej części targowiska ma dobrze zaopatrzone stoisko z warzywami.

Na ladzie sklepowej stoi stara tradycyjna waga z obciążnikami. - Wcześniej było dużo Ukraińców, którzy kupowali, ale teraz jest ich mniej, chyba powyjeżdżali. Oni nie patrzyli na ceny, co potrzebowali, to brali - mówi mężczyzna. - Z roku na rok jest coraz gorzej, a jak będzie dalej, zobaczymy - dodaje i wylicza, że aktualnie jest ośmiu stałych handlarzy. - A 20 lat temu było wszystko pootwierane. Ci, którzy próbowali w ostatnich latach handlować na targowisku, wytrzymali 2-3 miesiące. Mówili, że nie ma interesu i zamykali - tłumaczy pan Stanisław.

U pana Stanisława jest spory wybór warzyw, owoców i kiszonek. Kupimy tu też grzyby i różnego rodzaju przetwory

Wielu handlowców z obawą patrzy w przyszłość targowiska, szczególnie w kontekście powstania nowej galerii w Reńskiej Wsi. Pomimo wieloletniej tradycji targowiska, jego przyszłość wydaje się niepewna. Większość handlarzy zgadza się, że zmiany handlowe i przyzwyczajenia konsumentów sprawiają, że targi przestają być atrakcyjnym miejscem na zakupy i rozwijanie biznesu.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Retxed 12.11.2024 10:25
„Przychodzi do pracy o siódmej rano i ma otwarte do godziny 14.00.” – w tym czasie znakomita większość społeczeństwa, która zarabia i ma pieniądze, które mogłaby u was wydać, jest W PRACY. Targ może być najwspanialszy i z najlepszymi produktami, ale jeżeli zaczynam o siódmej, a kończę pracę o 15:00, to pozostaje mi robić zakupy wyłącznie w galeriowych sieciówkach i marketach. Targowiska miejskie i większość stanowisk na „Manhatanie” są już o tym czasie po prostu nieczynne. Do tego dochodzi kiepska komunikacja miejska, zakorkowane drogi, konieczność szukania miejsc parkingowych i wniesienia za to opłaty… – tak się nie da.

Edytka1977 09.11.2024 19:43
Teraz to jedynie jak się pojawiam na targowisku to szybciutko jajka kupuje i uciekam , karygodne zachowanie kupujac warzywa pan obsługuje mnie z papierosem w buzi i na dodatek wzrokowo towar nie przyciąga na tych straganach na złej ulicy powstało to targowisko niekiedy strach chodzić po tej ulicy

Marianna 10.11.2024 15:25
zawsze strach jest chodzić po ulicy, bezpieczniej po chodniku.

Edytka1978 09.11.2024 19:17
Pamiętam dobre czasy targowiska , jak wariatka codziennie biegałam po świeżutkie malinki do warzywniaka sprzedawane przez młode małżeństwo, niemoglam nacieszyc oka jak ten sprzedawca mnie obsługiwał inwidualne podejście do każdego klienta na najwyszym poziomie! Teraz brak takich stoisk.

Koźlanka 09.11.2024 14:09
A ja nie kupuję ,bo jeśli pan ma papierosa ,pali nad swoim towarem,to dziękuję za taki handel!!!!

koźlanin 09.11.2024 11:50
A może stan estetyczno - techniczny tego targowiska też ma wpływ na taką, a nie inną sytuację?

Mieszkaniec 08.11.2024 21:26
Targowisko Kozielskie jest drogie to raz ,a dwa to miasto umiera ...brak pracy perspektyw. Poza tym uważam że przy tych cenach jakie tam są np kwiaty sztuczne czy wiązanki na wszystkich świętych były droższe niż w markecie ,a ludzie szukają gdzie jest taniej ,najlepszym rozwiązaniem było by postawienie tam Lidla albo Biedronki .Sklepów spożywczych brakuje w Koźlu w samym centrum, za to Żabek pełno na każdym rogu.Parking jest przy targu nic tylko market stawiać zaraz się ożywi w koło .I praca będzie .

Bogna 12.11.2024 19:54
Przypominam że jest sklep spożywczy, Kasia i Lewiatan .

Polka 08.11.2024 20:18
Daleko nam do prawdziwych targów jak w krajach południa. Tam sprzedawca to producent. Stoły uginają się od mięs,nabiałów,warzyw,owoców.

Cała Prawda 08.11.2024 16:44
To nie do końca tak. Przyczyną są ceny. Sprzedawca chce zarobić i nie ma się czego dziwić. Koszta jakie poniósł a w tym podatki musi odprowadzić. I druga strona lady czyli my klienci wcale dużo nie zarabiamy jak głosi to propaganda rządowa. Szczupły portfel nie pozwala na duże zakupy. I dlatego cierpią obie strony.

z Koźla 08.11.2024 12:39
Jarzyny u pana Staszka i pana Łukasza zawsze porządne i ceny nie z kosmosu. Polecam, choć szkoda, że brak innych podobnych stoisk. Od działkowców nic nie ma, bo zostali skutecznie odstraszeni dawno temu. A majtki, swetry i inne? Na kędzierzyńskim targu taniej. Czy w Koźlu mieszkają bogatsi? Stroiki na Wszystkich Świętych były i po kilkaset złotych. Co nie sprzedane, to będzie dołożona bombka u cena będzie wyższa ns następną okazję.

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: PewexTreść komentarza: Żarty, dalej na kasę czekają...Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:23Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdnaAutor komentarza: joTreść komentarza: chcieliście rudego to macie rudego!!!on nigdy nie spelnia danego słowa!!!także nie łuddżcie się niczego nie zrobi!!!Data dodania komentarza: 21.11.2024, 04:19Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdnaAutor komentarza: PIKTreść komentarza: Kiedy opieka nad swoimi rodzicami staje się czynnością, która przekracza nasze możliwości udzielenia właściwej pomocy a jednocześnie szpital już w niczym nie pomoże to wtedy zaczynamy szukać pomocy wśród ludzi którzy pracują w hospicjach.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 01:26Źródło komentarza: I Ty możesz wspomóc kłodnickie hospicjum św. Anny. Weź udział w wyjątkowym koncercieAutor komentarza: Zaniepokojony były mieszkaniecTreść komentarza: Tam powstanie teraz mega żabka czyli ropuchaData dodania komentarza: 20.11.2024, 23:57Źródło komentarza: Co dalej z Biedronką przy Łokietka w Kędzierzynie-Koźlu? Jest oficjalny komunikat sieciAutor komentarza: KoźlaninTreść komentarza: Co za mało ich tam jest ?Data dodania komentarza: 20.11.2024, 22:59Źródło komentarza: Praca dla podinspektora ds. przeprowadzania postępowań w Wydziale Zamówień Publicznych Urzędu MiastaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Do kogo pretensje, kto ich wybrał? - pech polega na tym że powódź przyszła po wyborach, tyle lat ta ekipa nieudaczników okupuje stołki a mieszkancy narzekają głosują na to badziewie. Proponuję pojechać do Strzelec opolskich i porównać jak miasto rozkwita a ten grajdoł Krapkowice zostały na koncu lat 80.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 22:25Źródło komentarza: Droga krajowa nr 45 w rejonie Krapkowic, jeszcze długo będzie nieprzejezdna
Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 2°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1002 hPa
Wiatr: 17 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna