Trzeciego dnia pobytu w naszym kraju - podczas wycieczki do Śląskiego Ogrodu Botanicznego - goście z krajów śródziemnomorskich oraz towarzyszące im gospodarze dowiedzieli się, na czym dokładnie polega praca hydrobiologa, jaki sprzęt potrzebny jest do poboru prób. Zresztą również sama młodzież pobierała próby biologiczne oraz próby wody, z którymi udała się do laboratorium.
Oglądaliśmy najciekawsze gatunki bezkręgowców, które możemy spotkać w polskich wodach, dowiedzieliśmy się między innymi czy polskie małże produkują perły, po co chruściki budują domki oraz czy wszystkie pijawki piją krew. Uczestniczyliśmy w prostej analizie właściwości fizykochemicznych wody, a także sami próbowaliśmy oznaczyć zwierzęta z prób przyniesionych z pobliskiego zbiornika. Analiza uzyskanych wyników pozwoliła nam na ocenę jakości wody oraz bogactwa faunistycznego w badanym zbiorniku. Poznaliśmy rolę zbiorników na terenach uprzemysłowionych oraz sposoby ochrony organizmów wodnych - wynika z relacji w mediach społecznościowych.
Po intensywnych pracach umysłowych przyszedł czas na grę terenową na świeżym powietrzu.
Samodzielnie przemieszczaliśmy się po terenie ogrodu z mapami i misją do wykonania. Celem gry było dotarcie do wyznaczonych punktów i rozwiązanie przygotowanych zadań. Liczyła się spostrzegawczość, logiczne myślenie, umiejętność posługiwania się mapą i współpraca w drużynie - czytamy na facebookowym profilu I LO.
Z kolei czwartego dnia gospodarze zorganizowali wycieczkę do stolicy naszego regionu. Gwoździem programu był udział w niezwykle interesującym wykładzie prof. Tomasza Ciesielczuka z Uniwersytetu Opolskiego zatytułowanym: „Glony jako zbawienie i przekleństwo ekosystemu”.
Wykład uświadomił nam, że glony mogą mieć zarówno pozytywny, jak negatywny wpływ na jeziora i na życie organizmów wodnych, a niejednokrotnie również na człowieka. Spotkanie odbyło się w Muzeum Wsi Opolskiej w Bierkowicach. Dzięki temu mieliśmy sposobność zwiedzenia tego niezwykłego miejsca i przybliżenia naszym gościom tradycji i kultury regionu opolskiego. Przeszliśmy się uliczkami Opola i zjedliśmy obiad tuż przy opolskiej Wenecji - czytamy w mediach społecznościowych.
Napisz komentarz
Komentarze