Komunikat w sprawie rezygnacji z budowy zbiornika Kotlarnia opublikowano na stronie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Poinformowano w nim, że "zadanie to nie znajduje się w aktualizowanym Programie Planowanych Inwestycji w gospodarce wodnej PGW Wody Polskie", a "wykonane w 2023 r. studium wykonalności zidentyfikowało dwukrotny wzrost kosztów całkowitych do poniesienia w ramach realizacji zadania, tj. do kwoty 353 mln zł". W krótkim komunikacie podkreśla się jeszcze, że "zidentyfikowano również brak podstaw formalnoprawnych dla zadania realizacji przez PGW Wody Polskie. Dodatkowo na etapie przygotowawczym zidentyfikowano liczne problemy środowiskowe".
Jeszcze pod koniec czerwca br., przy okazji otwarcia w Kędzierzynie-Koźlu nowego biura poselskiego posłów Pawła Masełki i Tomasza Siemoniaka oraz senatora Beniamina Godyli, Tomasz Siemoniak, zapytany o zbiornik Kotlarnia, powiedział nam: - Znam sprawę w tym sensie, że rozmawialiśmy o tym z samorządowcami jakiś czas temu. Proszono mnie o to, żebym tym się zajął, i to zrobię. Natomiast teraz nie mam jeszcze tutaj wiedzy. To nie jest też prosta sprawa.
W rozmowie z “Lokalną” wójt gminy Bierawa Krzysztof Ficoń wyraża rozczarowanie decyzją Wód Polskich. - Są to decyzje zapadające w Warszawie. To, że podpisuje się pod nią dyrektor Marcin Jarzyński (powołany na stanowisko 21 lutego), to jest jedno, ale tak naprawdę tu działa wielka polityka i wpływy. Takie jest moje zdanie - mówi wójt.
Podkreśla, że brak komunikacji ze strony Wód Polskich z lokalnymi samorządami jest w jego opinii rażący. - Jak można tak nadgorliwie, bez żadnej informacji i spotkania, wykreślić zadanie, które jest ważne dla regionu? - zaznacza Krzysztof Ficoń. Wskazuje, że wystosował już pismo w tej sprawie do – powołanej 11 stycznia br. na stanowisko prezesa PGW Wody Polskie – Joanny Kopczyńskiej.
Rozmówca zwraca uwagę na nieścisłości w uzasadnieniu decyzji. - Uzasadnienia zawarte w materiałach przesłanych do Starostwa Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu są sprzeczne z wcześniejszymi informacjami, które wskazywały, że zbiornik jest kluczowy w zapobieganiu suszy. Teraz twierdzi się, że nie wpisuje się on w ten program. Jest to dla mnie niezrozumiałe - dodaje wójt i zwraca też uwagę na brak logiki w argumentacji dotyczącej przewagi interesu prywatnego nad społecznym, a także na konieczność dalszego działania. - Boli mnie, że przez zaledwie kilka miesięcy urzędowania nowe spojrzenie na sprawę doprowadziło do tak szybkiej decyzji. Potrzebujemy wyjaśnień i dalszej walki o projekt - podkreśla włodarz gminy Bierawa.
Kiedy rozmawiamy (23 sierpnia), planuje spotkanie z posłem Pawłem Masełką, a w dalszej perspektywie czasowej z przedstawicielami urzędów, aby omówić sytuację. - Jeżeli argumentem są koszty, proszę wskazać tańsze lokalizacje w Polsce. Jeśli Polska jest w tyle Europy pod względem budowy zbiorników retencyjnych, to pytanie brzmi: czy w ogóle będziemy budować takie zbiorniki? Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy koszty są jedynym argumentem - podsumowuje Krzysztof Ficoń, zaznaczając, że w jego opinii żadne inne lokalizacje w Polsce nie byłyby tańsze.
O decyzji Wód Polskich rozmawialiśmy też z posłem Pawłem Masełką. Podkreślił, że należy dokładnie przyjrzeć się wszystkim aspektom anulowanej inwestycji.
– Bierawka, choć niewielka, jest ciekiem wodnym o istotnym znaczeniu, zwłaszcza w kontekście zagrożeń powodziowych na terenie gminy Bierawa i powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego - przyznaje poseł z Kędzierzyna-Koźla. - Zawsze, gdy pojawiają się alarmy przeciwpowodziowe, Bierawka jest jednym z głównych cieków, które najszybciej stwarzają zagrożenie powodziowe w regionie. Nie mam jednak wystarczających informacji, żeby powiedzieć, jaki ma to wpływ na całość bezpieczeństwa tej części regionu. Mówię o Odrze, ale z tego, co pamiętam, to gmina Bierawa dalej nie ma skończonych wałów przeciwpowodziowych po swojej stronie. Cisek jest zabezpieczony, a Bierawa nie - dodaje.
Podkreśla, że zbiornik Kotlarnia miałby pełnić również funkcję retencyjną. Budowa takiego zbiornika na pewno podniosłaby poziom wód gruntowych na tym terenie i zwiększyłaby stan retencji, co również jest nie do przecenienia. W kontekście rosnących kosztów inwestycji stwierdza, że warto zadać sobie pytanie, czy istnieją alternatywne rozwiązania, które mogłyby być równie efektywne, lecz mniej kosztowne.
Cały artykuł w 32. numerze Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 27 sierpnia. Dostępny również w formie elektronicznej – E-WYDANIE
Napisz komentarz
Komentarze