Dorośli mierzyli się z trasą wokół akwenu, młodzi pokonywali krótsze dystanse. Siódme poty wyciskano w szczytnym celu. Podczas imprezy o charakterze charytatywnym przeprowadzono zbiórkę publiczną na rehabilitację 10-letniego Miłosza Mrugały. Chłopiec od urodzenia walczy z zespołem wad wrodzonych kończyn górnych i dolnych.
Obecnie Miłosz coraz bardziej usamodzielnia się. Udało mu się nawet nauczyć jeździć na hulajnodze – mówi dziś Iwona Mrugała. – Trzy razy w tygodniu uczestniczy w rehabilitacji ruchowej. Dodatkowo, uczęszcza na zajęcia badmintona, prowadzone przez trenera szkolącego osoby niepełnosprawne. Staramy się dwa razy do roku jeździć z Miłoszem na turnusy rehabilitacyjne – jeśli tylko pozwalają nam na to fundusze, ponieważ obecnie koszt jednotygodniowego turnusu to 5 tys. zł. Te turnusy bardzo jednak pomagają synowi – podkreśla.
Dodaje, że Miłosz to taki mały wojownik, w pełni świadomy swojej niepełnosprawności. Wojownik, który bardzo chce pokazać światu, że mimo tego, że ktoś jest niepełnosprawny, może bardzo wiele osiągnąć.
Cieszy nas każdy jego krok do przodu, samodzielność przy myciu zębów. Owszem, potrzebuje pomocy w przemieszczaniu się pomiędzy piętrami w szkole – ma pomoc nauczycieli, ale coraz bardziej próbuje i pokazuje, że w przyszłości będzie potrafił robić te rzeczy sam – uśmiecha się pani Iwona. – Było jak zawsze bardzo dużo emocji, oczywiście tych pozytywnych. Dla nas, a przede wszystkim dla Miłosza, to ogromne wsparcie. Sama myśl, że nie jesteśmy z tym wszystkim sami, jest czymś wspaniałym. Koziołki od pięciu lat organizują dla Miłoszka bieg i za to jesteśmy im bardzo wdzięczni. Miłosz przyjechał na bieg prosto z turnusu rehabilitacyjnego i – mimo ogromnego zmęczenia – uczestniczył w tym cudownym wydarzeniu. Mamy nadzieję że w przyszłym roku będziemy widzieć się ponownie – mówi o swoich refleksjach tuż po zakończeniu zawodów.
Trasa biegu na dystansie 5 i 10 km, a także marszu nordic walking na dystansie 5 km, przebiegała drogami utwardzonymi, szutrowymi i leśnymi, wzdłuż wału przy akwenie Dębowa. Dzieci pokonywały maksymalnie kilkusetmetrowe dystanse.
Jak zawsze, organizatorzy świetnie się spisali, tworząc fajną i żywiołową imprezę. I to nawet pomimo trudnych warunków pogodowych. Wszyscy mieli uśmiech na twarzy i cieszyli się, że mogą zrobić coś, aby pomóc w zbiórce pieniędzy – mówi Kelli Smith, amerykańska biegaczka długodystansowa i społeczniczka, żona siatkarza Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Davida Smitha. Na zawody przyjechała ze swoimi pociechami. – Moje dzieci miały świetną zabawę, biegając. Uwielbiają to, w jak szczególny sposób organizatorzy traktują każde dziecko, dopingując je na trasie i serdecznie witając na mecie – dodaje.
Zadanie było współfinansowane ze środków samorządu województwa opolskiego.
Pełna relacja w 24. numerze "Nowej Gazety Lokalnej", który ukaże się 25 czerwca.
***
Zdjęcia z biegów w kategorii dorosłych autorstwa Sławomira Wilkowskiego.
Napisz komentarz
Komentarze