- Jak się znalazłeś w Top Model?
- Właściwie to nigdy wcześniej nie zajmowałem się modelingiem. Ćwiczę, odkąd skończyłem 19 lat - wtedy było mnie stać na karnet na siłownię. Miałem 45 kg nadwagi i musiałem coś ze sobą zrobić. Od tego czasu ćwiczę regularnie. Jakiś czas temu moja mieszkająca w Holandii siostra namówiła mnie, żebym wziął udział w Top Model. Wysłała moje zgłoszenie i dostałem zaproszenie na preselekcję do Brukseli. Z tego, co się orientuję, było kilka tysięcy kandydatów w różnych miastach i w różnych krajach.
- Masz 30 lat. To nie za późno na przygodę z modelingiem?
- No właśnie, to było moje zaskoczenie, bo w kategorii, w której jestem, jest limit do 24 lat. Ja celowałem w inną, w której restrykcje są nieco mniejsze.
- Ile osób było w półfinałach?
- Około 460 osób z całego świata. Do finału w mojej kategorii dostało się 50 osób.
- Ile jest kategorii i jakie?
- Są dwie kategorie: model i fotomodel. W każdej z tej kategorii jest podział na kobiety i mężczyzn.
- Przygotowywałeś się specjalnie do tego? Zmieniałeś ćwiczenia lub dietę?
- Miesiąc przed występem w Top Model zminimalizowałem węglowodany i przez kilka dni manipulowałem trochę nawodnieniem, aby twarz nie złapała wody. Natomiast jeśli chodzi o ćwiczenia, to niczego nie zmieniałem.
- Ile dni w tygodniu spędzasz na siłowni?
- Trenuję minimum pięć razy w tygodniu, a co drugi tydzień mieszam siłownię z boksem.
- Poza siłownią ćwiczysz też jakieś pozy, sposób chodzenia?
- Tego nas uczą w programie. W finale mamy dwa dni na przygotowanie choreografii. Jest to bardzo wymagające i czasochłonne. Na przykład kiedy impreza zaczynała się o godzinie 19, to my już od 10.00 tam działaliśmy - zdjęcia do prasy w ubraniach sponsora, stylista, makijaż, próbne pokazy przed jury i potem trening. Wcześniej nie czułbym się zbyt pewnie, żeby próbować zajmować się modelingiem, ale teraz chętnie spróbuję się w tym odnaleźć.
- To było stresujące przeżycie czy traktowałeś to jak zabawę?
- Od początku świetnie się bawiłem. Natomiast widziałem, że niektórzy bardzo się stresują, przeżywają to na swój sposób. Ale atmosfera jest fajna, a ludzie są mili.
- Ilu jest tam Polaków?
- W półfinale razem ze mną było chyba czterech facetów. Nie wiem, ile kobiet, bo jesteśmy podzieleni i nie mamy kontaktu. Do finału wszedł poza mną jeszcze jeden. Ale on jest Polakiem tylko z pochodzenia, ponieważ od dziecka mieszka we Francji. Więc z Polski tylko ja dotarłem do finału.
- Co daje taki konkurs?
- Samo wzięcie udziału w finale daje możliwość bycia zauważonym, nawiązania kontaktów, dzięki czemu jest szansa na kontrakty. Wygrana gwarantuje kontrakty i nagrodę w wysokości 10 tys. euro w gotówce oraz sesje zdjęciowe.
- Wiążesz swoją przyszłość z modelingiem?
- Tak, na pewno. Chętnie też spróbuję się zgłosić do polskiej edycji Top Model. Z tego, co się orientuję, castingi są po moich finałach. Więc jeśli nie zdobędę pierwszego miejsca, będę miał czas.
- Jak wygląda finał?
- Pierwsze trzy miejsca są nagradzane, ale już sam udział w finale Top Model daje możliwość przeżycia czegoś ekstra.
- Co ci się najbardziej podobało w tym wydarzeniu?
- Chyba to, na jak wysokim poziomie wszystko było zorganizowane. Od początku traktowali nas jak profesjonalistów, a do tego mieli nad wszystkim kontrolę. Widziałem, że dużo się działo, a mimo to wszystko szło zgodnie z planem. Brałem też kiedyś udział w zawodach crossfit na Cyprze i tam na przykład nie dawali sobie tak świetnie rady z organizacją, co potrafiło irytować.
RP
Napisz komentarz
Komentarze