Mushing, czyli wyścigi psich zaprzęgów, to dla Tomasza Radłowskiego nie tylko sport, ale przede wszystkim pasja. Zaznacza, że relacja między maszerem a psem jest kluczowa, a uczestnicy muszą być gotowi na trudności i wysiłek, zarówno psychiczny, jak i fizyczny.
Historia klubu Radłowskiego sięga 2001 roku, a start w Sedivackuv Long, uznawanym za wyścig marzeń, wymaga przynależności do elitarnej ligi maszerów. Zaledwie garstka Polaków miała szansę uczestniczyć w 26. edycji tego prestiżowego wydarzenia.
Radłowski podkreśla trudności warunków pogodowych, ekstremalne trasy, i ryzyko związane z udziałem w tak wymagającym wyścigu. Opisuje dramatyczne warunki na trasie, gdzie lód płynął potokiem, a śnieg stopniał, co sprawiało, że każdy krok był niebezpieczny.
Mimo że planowano pięć etapów, ostatecznie rozegrano tylko jeden o długości 57 km. Decyzja organizatorów i uczestników o odwołaniu pozostałych etapów była podyktowana dramatycznymi warunkami, a pan Tomasz opisuje kontrolowany upadek, który musiał zastosować, aby zabezpieczyć siebie i psy przed niebezpieczeństwem.
Podkreśla, że Sedivackuv Long był najtrudniejszym wyścigiem w jego życiu, choć jednocześnie dawał satysfakcję. Warto zaznaczyć, że warunki pogodowe i brak śniegu wpływają na maszerów także w innych regionach Europy.
Kolejnymi zawodami, w których Tomasz Radłowski weźmie udział, będą m.in. mistrzostwa świata w austriackim Sportgastein, zaplanowane na przełomie lutego i marca.
Napisz komentarz
Komentarze