Ogród strachu w Roszowickim Lesie jest inicjatywą Olgi i Damiana Mazurów, którzy od kilku lat tworzą przerażające dekoracje i atrakcje na swoim podwórku. To miejsce, które przyciąga ludzi w różnym wieku - od dzieci, chcących przeżyć niesamowite chwile, po dorosłych, którzy cenią oryginalność i wyjątkową atmosferę Halloween.
Dla twórców z Roszowickiego Lasu Halloween to przede wszystkim okazja do oderwania się od codzienności i wspólnego świętowania w społeczności. Czerpiąc inspirację głównie z amerykańskich filmów grozy, każdego roku przebierają się za różne postacie z tych produkcji, a ich kostiumy stają się częścią makabrycznych dekoracji ogrodu.
Wydawało się, że ogród w Roszowickim Lesie na stałe wpisze się do kalendarza jesiennych atrakcji okołokulturalnych w naszym powiecie. Tym bardziej zaskoczyła miłośników pomysłowego ogrodu wiadomość, że w tym roku miejsce nie będzie dostępne. Zatem skontaktowaliśmy się z jego twórcami.
W tym roku robimy przerwę w organizacji ogrodu ze względu na to, że spodziewamy się dziecka i musimy sporo podgonić z remontem, żeby stworzyć odpowiednie warunki dla maleństwa - tłumaczy decyzję Damian.
Miłośnicy halloweenowej inicjatywy mogą być spokojni o jej reaktywację. Przyszli rodzice mają już kilka pomysłów, planów i marzeń związanych z powrotem do organizacji straszącego ogrodu w przyszłym roku. Jak podkreślają, wolą je zachować w tajemnicy, żeby nie stracić elementu zaskoczenia.
Z pewnością przyszłoroczny halloweenowy ogród uczynią wyjątkowym.
Co roku staramy się stworzyć coś nowego. Jak jest możliwość, to wykorzystać zeszłoroczne dekoracje. Ale też zawsze dokładamy sporo nowości, aby stali goście byli pod wrażeniem - mówi Olga.
Niezmienne jest przesłanie związane z organizacją upiornego ogrodu, które Mazurowie chcą przekazać społeczności. Liczy się przede wszystkim dobra zabawa, przeżycia i emocje, o których zapominamy w naszej codzienności.
Nasz ogród na Halloween to jest taki trochę inny świat. Dzięki przebraniom każdy może być kim chce, poczuć swobodę, beztroskę i luz. Tego oczekujemy, aby ludzie, niezależnie od wieku, mogli się spotkać, miło spędzić czas, mieć wspaniałe wspomnienia na tyle, by czekać na kolejny halloweenowy wieczór - podkreśla Damian.
W związku z organizacją jednego z ogrodów, za pośrednictwem mediów społecznościowych, małżeństwo zaproponowało chętnym współpracę. Rozeszło się po kościach. Mimo to Olga i Damian mogą liczyć na zaangażowanie odwiedzających to miejsce.
Przez ostatnie dwa lata z rzędu pojedyncze osoby zaangażowały się w wycinanie lampionów dyniowych. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni, bo przy tak dużej liczbie dyń zadanie jest nie lada wyzwaniem. Wymaga sporo czasu i weny, gdyż każdy lampion jest inny - mówi Olga.
Czy jest coś, co społeczność mogłaby zrobić, aby wesprzeć twórców w reaktywowaniu halloweenowego ogrodu? Jedyne, na co liczą, to obecność, szczególnie przebierańców. Wszak bez odwiedzających to makabryczne i humorystyczne miejsce straci sens.
Cały artykuł w 38. numerze "Nowej Gazety Lokalnej", który ukazał się 24 października. Dostępny również w formie elektronicznej - E-WYDANIE.
Fotorelacja z ubiegłorocznego ogrodu halloweenowego - TU
Napisz komentarz
Komentarze