- Po wakacjach samorządy rozpoczynają przymiarki do budżetu na kolejny rok. Obecnie nie jest to chyba łatwe, na co wpływ ma kilka czynników, jak choćby wybory parlamentarne i ich wynik czy brak środków z Krajowego Planu Odbudowy i związane z tym wstrzymane finansowanie inwestycji.
- Dokładnie, a do tego nie mamy jeszcze wytycznych, ile dostaniemy środków z podatków na przyszły rok. To ma zostać ujawnione dopiero w październiku. Jesteśmy na etapie planowania budżetu, ale już wiemy, że wyzwań będzie sporo. Wzrost płacy minimalnej to będzie jedno z największych wyzwań, z jakimi będą mierzyły się jednostki samorządu terytorialnego, ale nie tylko, bo i zapewne wielu przedsiębiorców. Przecież trzeba będzie zachować różnice między różnymi grupami pracowniczymi. Są też wielkie niewiadome na przykład w obszarze cen energii, bo mówi się, że mogą znacznie poszybować. Wiemy, że gospodarka zwalnia, a co za tym idzie - wpływów z podatków może być mniej. Czekamy zatem z niepokojem, choć zdajemy sobie sprawę, że poważne trudności mogą nastąpić jeszcze nie w 2024 roku, ale później.
- Można by powiedzieć, że perspektywa roku 2025 jest odległa i to może być zmartwienie już kogoś innego.
- Bez względu na to, kto będzie rządził powiatem, staramy się budżet konstruować tak, aby nasz samorząd był w dobrej kondycji. Nie zaciągamy kredytów na potęgę. Nie chcielibyśmy, aby skończyło się to tak, jak w jednym z powiatów na Opolszczyźnie, który niemal zbankrutował i potrzebne były plan ratunkowy i pożyczka konsolidacyjna z budżetu państwa. Nie idziemy tą drogą. Zawsze to podkreślam, że dobry gospodarz, tak samo jak u siebie w domu, nie może wszystkiego wydać i zapożyczać się ponad stan, bo to zadłużenie trzeba będzie kiedyś spłacić. A spłacać będziemy wszyscy razem, bo przecież samorządy czy rząd nie wydają swoich pieniędzy, tylko to są środki wszystkich Polaków, którzy składają się na budżet. Dlatego potrzebne jest odpowiedzialne zarządzanie, a nie rozdawanie środków na lewo i prawo. Trzeba liczyć się z tym, że lepsze czasy, jeśli chodzi o ekonomię, są już za nami, a wchodzimy w dołek koniunktury gospodarczej. Nie wiadomo, co będzie ze środkami z KPO, gdzie czeka na odblokowanie 160 mld zł do wykorzystania do 2026 roku. Nie mamy również, jako subregion kędzierzyńsko-strzelecki, uruchomionych środków z kolejnego budżetu Unii Europejskiej. Można obrazowo powiedzieć, że samorządy stoją w blokach startowych, bo mają cele do realizacji, ale brakuje na to środków zewnętrznych. A czas biegnie i to działa na naszą niekorzyść.
- Od lat największym wyzwaniem dla samorządu powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu jest planowana rozbudowa szpitala w Koźlu. I właśnie bez tego zewnętrznego finansowania nic z tego nie wyjdzie.
- Tak, powiat sam nie udźwignie tej inwestycji. Tu przede wszystkim chodzi o zoptymalizowanie kosztów funkcjonowania lecznicy. Obecnie mamy dwie lokalizacje. Gdy uda nam się rozbudować szpital w Koźlu o dwa piętra i przenieść tam oddziały z Kędzierzyna, to wtedy będziemy myśleli o uruchomieniu przy ul. Judyma zakładu opiekuńczo-leczniczego. Społeczeństwo starzeje się na potęgę i ZOL w naszym mieście jest konieczny. Jedną kwestią będzie wtedy umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia w celu finansowania placówki, ale druga, być może o wiele trudniejsza do zrealizowania, to pozyskanie personelu. Takich pracowników, po pierwsze, brakuje na rynku, co widzimy choćby na przykładzie naszego Domu Dziennego Pobytu w Sławięcicach, a po drugie, jednostkom samorządowym trudno rywalizować z prywatnymi podmiotami na wysokość stawek oferowanych przy zatrudnieniu. Przedsiębiorca prowadzący taki obiekt tak kalkuluje opłaty pobytu, aby zaoferować konkurencyjne stawki pracownikom. U nas tak się nie da, bo mamy ograniczone możliwości jako podmiot publiczny.
- Zatem realizacja tego przedsięwzięcia nastąpi najwcześniej dopiero w przyszłej kadencji?
- Rozbudowa szpitala i powstanie ZOL-u to wyzwania, ale i cel samorządu powiatowego na kolejną kadencję. Szpital, pomimo że miał wykonane 102% ryczałtu z NFZ, nie bilansuje się. Trzeba zaznaczyć, że stawki ryczałtu są oderwane od rzeczywistości i one nie nadążają za inflacją i realnymi stawkami na wolnym rynku. Niestety to, że mamy dwie destynacje powoduje, że pacjentów trzeba przewozić z miejsca na miejsce. To już generuje dodatkowe koszty. Do tego dochodzi utrzymanie dwóch budynków. To wpływa niekorzystnie na całościowy wynik finansowy SP ZOZ. Trzeba to zmienić i to będzie główny cel na kolejną kadencję samorządu powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu, na lata 2024-2029.
Napisz komentarz
Komentarze