Na początku bieżącego roku pani Brygida Raczkowska wysłała pismo do Wydziału Zarządzania Drogami Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu, sygnalizując problem, który występuje w tym miejscu od wielu lat.
W piśmie z 2 marca br. uzyskała odpowiedź, w której czytamy:
Odpowiadając na Pani pismo z dnia 2023.01.27, w sprawie stagnacji wód opadowych i roztopowych na jezdni ul. Juliana Ursyna Niemcewicza przy posesji 11E i D w Kędzierzynie-Koźlu, Wydział Zarządzania Drogami Urzędu Miasta Kędzierzyn-Koźle informuje, że niezbędne prace związane z likwidacją zastoisk wód opadowych i roztopowych zaplanowane zostały do realizacji w ramach bieżącego utrzymania dróg w 2023 roku.
Mniej więcej dwa miesiące temu na ul. Niemcewicza pojawiła się ekipa drogowców, która łatała dziury i wyrównywała nawierzchnię w miejscach, które tego wymagały. Jakież było zdziwienie naszej czytelniczki, gdy po przeprowadzeniu wspomnianych prac, tworzące się w trakcie opadów deszczu kałuże, były jeszcze większe niż wcześniej.
Brygida Raczkowska napisała do Wydziału Zarządzania Drogami kolejne pismo (z dnia 5 lipca br.), w którym odniosła się do prac wykonanych przez wspomnianą firmę.
„Dlaczego nikt nie sprawdził jakości wykonania robót przy ulicy Niemcewicza 11 E. Praca została wykonana niepoprawnie, ponieważ woda, która stała przed wjazdem na w/w posesję jest jeszcze większa, niż była przed wykonaniem prac i czasami sięga do połowy ulicy.
Bardzo proszę o takie wykonanie tych robót, aby woda miała gdzie odpływać. Kałuże po deszczu stoją kilka godzin w zależności od opadów. Od lat nie ma odpowiedniego odpływu. Mieszkańcy mogą to potwierdzić. W całym Kędzierzynie-Koźlu nie widziałam, żeby ktoś miał taki wjazd i taki problem.
Był problem z wodą po deszczach i taki pozostał. Za tę pracę były zapłacone pieniądze? Zapraszam wykonawcę i osobę z urzędu po opadach deszczu. Dojdzie do nieszczęścia, gdy w okresie zimowym woda zamarznie i zasypie ją śnieg. Jeździ tam mnóstwo samochodów” - napisała pani Brygida.
Udaliśmy się na miejsce, by porozmawiać z naszą czytelniczką i na własne oczy zobaczyć zalaną ulicę.
- Ten problem istnieje od samego początku jak tu mieszkam, czyli od mniej więcej 15 lat. Około 10 lat temu wysłałam w tej sprawie pierwsze pismo do magistratu, aby wreszcie zamknąć ten temat. W odpowiedzi napisano mi, że jest to moja woda opadowa spływająca z posesji i na tym wówczas stanęło. Jednak w tym roku obiecałam sobie, że już tego nie odpuszczę. Tym bardziej, że robili tę drogę ze dwa miesiące temu i żeby było śmieszniej, zamiast lepiej, jest jeszcze gorzej. Teraz ta kałuża nawet po niewielkich opadach sięga do połowy jezdni i ma kilka metrów długości – przekonuje nasza rozmówczyni. - Ten odcinek drogi jest nieco niżej położony, więc cała woda spływa właśnie tutaj. Niestety praw fizyki nie zmienimy. Po drugie po tej stronie jezdni brak studzienek kanalizacji burzowej, która przyjmowałaby nadmiar deszczówki. Studzienki są tylko z prawej strony, zresztą oddalone o kilka metrów od mojej posesji. Dlatego ta woda nie ma jak i gdzie odpływać. Latem po opadach deszczu ta woda stoi niekiedy przez 2-3 dni, aż wyparuje. Natomiast jesienią i zimą po pierwsze stoi dłużej, a podczas przymrozków zamarza. Zatem w zimie na tym odcinku drogi robi się ślizgawka, stwarzająca niebezpieczeństwo dla przemieszczających się tędy osób i pojazdów - tłumaczy w rozmowie z nami Brygida Raczkowska.
W tej sprawie zwróciliśmy się o wyjaśnienie do urzędu miasta.
- Z tego co pamiętam, myśmy profilowali jezdnię na tym odcinku. Jednakże do tego trzeba by jeszcze wykonać obniżenie przy krawężniku, aby ta woda spływała. Choć profilowanie było potrzebne, to nie spełniło swojego zadania. Mamy to na uwadze i wrócimy do tego tematu najszybciej jak to tylko możliwe - zapewnił w rozmowie z „Lokalną” Marek Mazurkiewicz, kierownik Wydziału Zarządzania Drogami Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu.
Co na to mieszkanka?
- Deklaracja kierownika daje nadzieję, ale dopóki nie zobaczę, to nie uwierzę - kończy pani Brygida.