Byli doświadczeni kartingowcy spełnili właśnie jedno ze swoich marzeń - to, które nawiązuje do bogatych tradycji tej dyscypliny sportu w naszym mieście. Ich symbolem był m.in. nieistniejący tor kartingowy położony u zbiegu ulic Piastowskiej i Gazowej, który po wprowadzeniu norm ograniczających głośność pracujących silników i po licznych protestach okolicznych mieszkańców został zamknięty. Przez lata był dewastowany.
Warto przypomnieć, że możliwość korzystania z kozielskiego toru przyczyniła się znacząco do popularyzacji tej dyscypliny wśród młodzieży z naszego miasta. Tacy zawodnicy, jak: Jan Landenburski, Henryk Sroka, Wojciech Stateczny, Andrzej i Krzysztof Kozokowie, Wojciech i Adam Galonowie weszli do kadry narodowej, legitymując się tytułami mistrzów i wicemistrzów Polski.
Kart Team Koźle (KTK), bo tak nazywa się powołana przez oldboyów inicjatywa, niebawem rywalizować będzie ze swoimi kolegami z całego kraju. W skład grupy wszedł także, wspomniany wcześniej weteran, Andrzej Kozok, który ujawnił kulisy powstania KTK.
- W Białymstoku spotkała się grupa skupiająca zawodników, którzy swego czasu wycofali się z rywalizacji w tej dyscyplinie sportu. Podczas białostockiego spotkania kartingowi oldboje uznali, że warto powrócić do rywalizacji na torze. Inicjatywę stworzono z myślą o ludziach, którzy niekoniecznie posiadają licencję sportu kartingowego, ale wciąż mają sprzęt i pasję. Propozycja została przyjęta z entuzjazmem. Czeka nas zatem pięć oldbojskich eliminacji, a ja przygotowuję się już do tych startów, mając na karku blisko 70 lat. Myślę, że będę jednym z najstarszych zawodników w Polsce. Sam jestem ciekaw przedziału wiekowego startujących tam zawodników. Kart Team Koźle będzie zatem częścią tej ogólnopolskiej inicjatywy. W naszym mieście są jeszcze ludzie, którzy przechowują swoje gokarty w garażach. Sam mam ich kilka i razem z synem będziemy startować w tych zawodach, reprezentując kędzierzyńsko-kozielskie środowisko i nasz świeżo powołany do życia team. W każdym razie szykujemy takie gokarty, które jeździły w tamtych czasach. Nawet kolor mojego gokarta będzie czarny, tak jak dawniej - mówi Andrzej Kozok.
Nasz rozmówca przygotowuje się do zawodów przy wydatnej pomocy swojego sąsiada, pana Bernarda, który ma warsztat samochodowy i wspiera kolegę pod względem technicznym.
Jeszcze 18 marca br. członkowie KTK, tuż po spotkaniu w Koźlu - gdzie obok dawnego toru kartingowego zrobili sobie wspólne zdjęcie z figurką koziołka na gokarcie - wyruszyli na przedsezonowy trening.
- Chodzi o oswojenie się ze sprzętem i jego regulację. Zabieramy ze sobą 6 gokartów i udajemy się w miejsce na terenie powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego, które udostępniła nam pewna życzliwa osoba - zdradził pan Andrzej.
Mistrzostwa sprzed półwiecza
Kartingowy senior bardzo dobrze wspomina Mistrzostwa Europy z 1975 roku, które rozegrano na torze kartingowym w Koźlu. W tych Drużynowych Kartingowych Mistrzostwach Europy, obok innych reprezentantów Polski, brał udział zawodnik Chemika Adam Galon. Niestety, w konfrontacji z zachodnim sprzętem nasi kadrowicze zajęli wtedy ostatnie 13. miejsce.
- Ku uciesze licznie przybyłych kibiców, jako kierowca ówczesnej Odry Koźle, brałem udział w jazdach pokazowych pomiędzy startami zawodników z całej Europy. Stresu nie było, bo ja ścigałem się od 1970 roku i byłem członkiem kartingowej kadry Polski. Odra Koźle była klubem działającym przy Kozielskiej Stoczni Rzecznej, skupiającym czołowych zawodników, a w tym gronie była też moja skromna osoba. Takie to były ciekawe czasy, ale to wszystko przeminęło na skutek znanych nam powodów i ten piękny obiekt przy ul. Gazowej ostatecznie przestał funkcjonować - ubolewa w rozmowie z nami Andrzej Kozok, który z wielkim sentymentem odnosi się do tamtych wydarzeń. - W naszym mieście prężnie działało wówczas 5 klubów kartingowych. Były to: Chemik Kędzierzyn, Odra Koźle, KOFAMA, PKS i Harcerski Klub Kartingowy przy Zespole Szkół Zawodowych Zakładów Azotowych Kędzierzyn, który prowadziłem później przez wiele, wiele lat - przyznaje z dumą.
Pobliskie Zdzieszowice też miały swój klub. U nas mieścił się jeden z głównych ośrodków kartingowych w Polsce. Co ciekawe, Stocznia Koźle zbudowała gokarty dla czołowych zawodników kadry Polski.
- Jeździłem w kilku klasach, osiągając czołowe miejsca w kraju. Fakt, że byłem powoływany na zgrupowania kadry Polski, też o czymś świadczy. Uczestniczyłem w zawodach rozgrywanych nie tylko u nas, ale i za granicą. Mam tu na myśli kraje dawnego bloku wschodniego. Należy też przypomnieć o zasługach trenera Chemika i prekursora sportu kartingowego Borysa Statecznego oraz o wynikach jego syna, Wojciecha Statecznego. Wojtek był reprezentantem Polski i miał na koncie wiele mistrzowskich tytułów, rywalizując na europejskich torach z zawodnikami z Czechosłowacji, NRD, ZSRR, Bułgarii i czasami Jugosławii - wylicza nasz rozmówca. Na przestrzeni 25 lat pan Andrzej reprezentował barwy trzech klubów: Chemika Kędzierzyn, Odry Koźle, a na końcu Harcerskiego Klubu Kartingowego przy ZSZ ZAK.
Z bogatego archiwum zgromadzonego przez rozmówcę wynika, że uczestniczył w około 200 wyścigach.
- Młodzież ZSZ przy Azotach garnęła się do przyszkolnego klubu i przeważnie chętnych było więcej niż sprzętu. Treningi odbywaliśmy na przyszkolnym asfaltowym boisku. Stosowne uprawnienia instruktora sportu kartingowego uzyskałem w 1978 roku na AWF-ie w Gdańsku. Dzięki temu mogłem swoją wiedzę przekazywać młodym, jednocześnie uczestnicząc wraz z nimi w zawodach - tłumaczy zasłużony zawodnik. - Przez 18 lat działalności trenerskiej przez klub, który prowadziłem, przewinęło się około 300 sympatyków tego sportu (mechaników) i licencjonowanych zawodników. Z niektórymi z nich mam kontakt do dzisiaj i ani jeden z nich w swoich wypowiedziach nie „pochwalił” się udziałem w kolizjach czy wypadkach komunikacyjnych. I to jest największa moja satysfakcja.
Kartingowa perełka
Z książki pt. „Rozwój kartingu w Polsce” autorstwa Romana Wasińskiego dowiadujemy się m.in., że tor kartingowy w Kędzierzynie-Koźlu zbudowano w 1971 roku i przebudowano w 1975 z okazji rozgrywanych w naszym mieście eliminacji Mistrzostw Europy klasy A - 100 cm sześc. Był to pierwszy w Polsce obiekt o pochylonych wirażach. Długość jednego okrążenia wynosiła 850 m, a szerokość jezdni - 7 m.
Byt to wówczas drugi pod względem wielkości (po Koszalinie) tor kartingowy w Polsce.
- Dobrze pamiętam czasy, kiedy powstawał ten tor. Żałuję, że nie ma już tego obiektu - nie ukrywa Andrzej Kozok. - Posiadam międzynarodowy katalog z tamtego okresu, który prezentował wszystkie liczące się tory kartingowe nie tylko w Europie, ale i na świecie, począwszy od Włoch aż po Hongkong. Proszę sobie wyobrazić, że nasz tor również był tam uwzględniony wraz z rekordem, jaki ustanowił w Koźlu kierowca z Włoch i którego nie zdołano już nigdy później pobić. Zatem nasz tor kartingowy był postrzegany jako jeden z najładniejszych i najbardziej funkcjonalnych na świecie. Posiadał dobrą infrastrukturę wraz z niemałą, jak na Koźle, widownią. Nie mieliśmy się czego wstydzić - dodaje weteran.
Przypomnijmy, na kozielskim torze można było wytyczyć trzy zasadnicze warianty trasy. Obok kilku pochylonych, łagodnych wiraży na trasie znajdowały się łuki o małych promieniach, które wymagały zredukowania do minimum prędkości jazdy. Tor mieścił się przy SP nr 12 i posiadał trybuny z miejscami siedzącymi dla 5000 widzów. Park maszyn dysponował zamkniętymi boksami garażowymi i remontowymi, które wybudował Polski Związek Motorowy. Dla organizatorów imprez Stocznia Koźle zbudowała dwupiętrową wieżę sędziowską z pomieszczeniami biurowymi. W 1974 roku kozielski tor, jako pierwszy w Polsce, uzyskał homologację Międzynarodowej Komisji Kartingowej (CIK - FIA).
Tor spełniał wysokie parametry techniczne, w związku z czym rozgrywano na nim liczne zawody rangi ogólnopolskiej i międzynarodowej. Wśród nich znalazły się Indywidualne Mistrzostwa Polski. W gronie 11 reprezentacji klubowych na wysokich lokatach uplasowali się: Adam i Wojciech Galonowie z Chemika oraz Jan Guzik z HKK.
Prost na wyciągnięcie ręki
W 1975 roku na kozielskim torze przeprowadzono eliminacje do Kartingowych Mistrzostw Europy z udziałem wielu renomowanych kierowców z Francji, Włoch, Niemiec, Austrii oraz praktycznie wszystkich krajów bloku wschodniego. Najlepszymi kierowcami okazali się wtedy Włosi.
Na torze nieraz gościli kartingowcy ze światowej czołówki. W 1975 roku w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Kartingu rozegranych w Kędzierzynie-Koźlu uczestniczył młody Alain Prost, który stawiał pierwsze kroki na drodze do wielkiej kariery. Przypomnijmy, Alain Prost to francuski kierowca wyścigowy. Jeden z najbardziej utytułowanych kierowców Formuły 1 wszech czasów.
- W 1975 roku podczas wspomnianych zawodów Alain Prost stał twarzą w twarz obok mnie, tak jak pan teraz w trakcie naszej rozmowy. Natomiast na ogół przyjeżdżali tu zawodnicy z tzw. krajów demokracji ludowej, którzy razem z Polakami rywalizowali o najwyższe laury - wspomina pan Andrzej. - Do najważniejszych zawodów rozegranych na kozielskim torze należały wspomniane już Mistrzostwa Europy w kat. do 100 cm sześć., Mistrzostwa Polski Transportowców i Drogowców, cykliczne wyścigi o „Błękitną wstęgę Odry”. Zawody odbywały się w różnych kategoriach, jak chociażby wyścigowa, młodzieżowa, popularna i młodzik.
Na torze przeprowadzano też różnego rodzaju szkolenia i zgrupowania dla młodych kierowców kartingowych z całej Polski. Na tym torze tytuły mistrzowskie zdobywali również kędzierzynianie: Adam Galon, Wojciech Stateczny, Henryk Sroka i właśnie Andrzej Kozok.
- Jednym z wychowanków na torze był mój syn, Krzysztof. Jazdę zaczynał w wieku 9 lat. Do Polskiego Związku Motorowego w Warszawie musiałem wystosować stosowne pismo, w którym, jako rodzic, wyraziłem zgodę na jego udział w rywalizacji sportowej. Jeździł w kategorii młodzik i miał na koncie wiele sukcesów - nie ukrywa nasz rozmówca.
Głos ludu przesądził
Niestety, los toru od początku stał pod dużym znakiem zapytania. Był usytuowany w środku osiedla i treningi oraz zawody kartingowe ze względu na hałas były dość uciążliwe dla mieszkańców okolicznych budynków. Ich protesty okazały się skuteczne. Był to początek końca obiektu, w który przestano inwestować.
- Polska była wtedy podzielona na cztery strefy. Nasze kluby, obok Wrocławia, Opola i Katowic, były przypisane do strefy południowej. Chcąc zorganizować zawody tejże strefy na kozielskim torze kartingowym, nasza młodzież biegała po okolicznych budynkach, prosząc o poparcie i zgodę mieszkańców na przeprowadzenie imprezy sportowej. Czasami się to udawało, więc zawody mogły się odbyć. Ale ostatecznie głos ludu zwyciężył i zdecydował o losach tego pięknego obiektu. Chciałbym przypomnieć, że korzystali z niego kierowcy gokartów, ale odbywały się na nim również zgrupowania kolarzy, motocyklistów z kadry Polski, a nawet modelarzy pojazdów latających i kołowych. Odbywało się tu mnóstwo zajęć oraz egzaminów dla dzieci i młodzieży z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym - wylicza Andrzej Kozok.
Jednakże po tych wszystkich perypetiach i protestach z biegiem czasu zrezygnowano z organizacji w Koźlu ważnych ogólnopolskich i międzynarodowych imprez. Z roku na rok wizytówka miasta popadała w coraz większą ruinę, m.in. za sprawą wandali. Naszedł moment, gdy podjęto decyzję o całkowitym wymazaniu kozielskiego toru kartingowego z mapy miasta.
„Trybuna Kędzierzyńskich Azotów” (nr 13 z 1 lipca 1998 r.) w artykule pt. „Groźny finał toru” opisała ostatni dzień istnienia toru kartingowego w Koźlu, który zapisał się w historii bezprecedensowym wydarzeniem. Otóż 27-letni uczestnik prób sprawnościowych, Jacek G. z Kędzierzyna-Koźla, jadąc mercedesem, wpadł w poślizg, najechał na grupę kibiców i poturbował, na szczęście niegroźnie, 9-letniego Marka. Okazało się, że kierowca miał we krwi 0,35 promila alkoholu, a na dodatek nigdy nie miał prawa jazdy!
Zdarzenie miało miejsce w sobotę 9 maja 1998 roku właśnie na torze kartingowym w Koźlu, kiedy to po raz ostatni słychać było warkot silników samochodowych. Odbywały się tam próby sprawnościowe kierowców uczestniczących w Samochodowych Nawigacyjnych Mistrzostwach Polski.
Teren, na którym znajdował się tor, zmienił właściciela i wkrótce ruszyły tam prace związane z likwidacją obiektu. Obecnie w tym miejscu znajduje się centrum handlowo-usługowe. Dziś z tamtych czasów pozostały tylko wspomnienia i nieliczne fotografie, a szkoda, bo to naprawdę piękny kawałek sportowej historii naszego miasta.