W trzygodzinnym dorocznym spotkaniu uczestniczyło ponad stu członków Związku Śląskich Rolników. Pojawiły się również osoby reprezentujące firmy i instytucje, które działają na rzecz rolników.
Dariusz Chodorowski, zastępca dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - Oddziału Terenowego w Opolu, przedstawił uczestnikom tematykę związaną z dzierżawą kilkuset hektarów ziemi, które Top Farms Głubczyce oddało do KOWR-u. Warto dodać, że grunty znajdują się w polu zainteresowania rolników z gminy Pawłowiczki.
Prezes Izby Rolniczej w Opolu oraz członek władz ZŚR - Marek Froelich przybliżył słuchaczom sytuację opolskiej wsi, a także poinformował o podejmowanych dla niej działaniach. W podobnej tematyce - ze swojej perspektywy - obracał się przewodniczący ZŚR - Bernard Dembczak.
Jedną z wiodących kwestii, jakie poruszono w trakcie spotkania, był problem niekontrolowanego napływu do naszego kraju zboża z Ukrainy, które ma "zapychać" nasz rynek.
Dyskusje koncentrowały się również wokół nowej perspektywy unijnej.
- Szersze grono odbiorców, społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z tego, że to, co nam proponuje w tej chwili Unia Europejska w nowym rozdaniu, rzekome działania dla poprawy klimatu czy dobrostanu zwierząt, nie do końca jest właściwe - mówi Tomasz Cichoń, przewodniczący Związku Śląskich Rolników na teren kędzierzyńsko-kozielski. - Jako rolnicy w nowej perspektywie rolniczej będziemy musieli wyłączyć z produkcji trzy bądź cztery proc. areału; przepisy jeszcze nie do końca są znane. W Europie mamy najlepsze gleby i klimat do uprawy zbóż i żywności. Jeśli każdy europejski rolnik będzie musiał zrezygnować z choćby jednego hektara areału, Brazylijczycy lub Argentyńczycy będą musieli wyciąć o trzy hektary lasu deszczowego więcej, aby to zbilansować. Dopóki na sklepowych półkach nie brakuje żywności, syte społeczeństwo europejskie nie widzi tego problemu. Zacznie go dostrzegać, kiedy żywności zabraknie lub drastycznie ona zdrożeje - alarmuje.
Podkreśla, że warto walczyć z myśleniem o rolnictwie jako tej gałęzi ludzkiej działalności, która zatruwa środowisko i nie troszczy się o dobrostan zwierząt.
- Popatrzmy na to z drugiej strony. Rolnicy są producentami żywności. Więc jeśli nie chcemy być zależni od Ukrainy, Brazylii czy Argentyny - gdzie farmerzy stosują GMO i pestycydy, które u nas od dawna są zakazane - społeczeństwo musi zdać sobie sprawę, że rolnicy w Europie nikomu nie zagrażają, tylko produkują zdrową żywność i stosują środki ochrony roślin, które są dla roślin lekarstwem - mówi Tomasz Cichoń. - Rolnicy nie zatruwają swoich gleb, nie utrzymują źle swoich zwierząt, bo chcą przekazać je następnym pokoleniom, tak by i one mogły z tego żyć. To jest nasz warsztat pracy. Oczywiście, jak w każdym środowisku, zdarzają się pojedyncze, godne potępienia, przypadki. Media natychmiast je wychwytują i nagłaśniają. Idzie fama, że wszyscy rolnicy tak postępują. To nieprawda, z którą trzeba walczyć - dodaje.
***
Związek Śląskich Rolników istnieje od 30 lat. To organizacja pozarządowa, która posiada status Organizacji Pożytku Publicznego. Zrzesza ponad tysiąc osób. Promuje region opolski. Przyświeca mu hasło: "Nowoczesne rolnictwo z zachowaniem śląskiej tradycji".
Napisz komentarz
Komentarze