Urodził się 1 marca 1926 roku w Paryżu jako Robert Max Widerman – najmłodsze dziecko pochodzących z Polski Baili i Moishe Wiedermanów, którzy w 1923 roku wyemigrowali do Francji. Od najmłodszych lat przejawiał duży talent wokalny i aktorski, jako dwunastolatek występował w szanowanych rewiach paryskich.
Agresja hitlerowskich Niemiec na Francję oznaczała koniec sielankowego dzieciństwa młodego Roberta. Wkrótce rozpoczęły się prześladowania żydowskiej społeczności, a ich apogeum stanowiły deportacje francuskich Żydów, najpierw do obozów przejściowych w Drancy i Pithiviers, a stamtąd do obozu zgłady w Auschwitz.
23 września1942 roku szesnastoletni Robert został wraz z pozostałymi członkami rodziny aresztowany przez francuską policję, a następnie wywieziony do obozu w Drancy, skąd po kilku dniach zapakowano ich do bydlęcych wagonów pociągu zmierzającego do Auschwitz.
W przeciwieństwie do reszty swojej rodziny Robert nie dotarł do obozu zagłady w Auschwitz. Jego podróż zakończyła się na stacji kolejowej w Koźlu.
Stacja w Koźlu
Oddajmy teraz głos naszemu bohaterowi. W opublikowanej w 2001 roku autobiografii „From Holocaust to Hogan’s Heroes. The Autobiography of Robert Clary” tak wspomina wydarzenia, które w perspektywie czasu okazały się dla niego zbawienne.
„Trzeciego dnia, późnym popołudniem pociąg zatrzymał się na stacji Cosel w górnośląskim regionie Niemiec, w pobliżu granic Polski i Czechosłowacji. Otworzono drzwi. Oszołomieni i oślepieni światłem dnia zostaliśmy przywitani dzikim szczekaniem owczarków niemieckich, trzymanych na smyczach przez SS-manów, którzy krzykiem wydawali nam rozkazy. Większość z nas ich nie rozumiała. Krzyczeli: raus, raus, schnell, schnell! Na szczęście niektórzy ludzie w pociągu rozumieli język niemiecki i przetłumaczyli nam je. SS-mani zarządzili, żeby wszyscy mężczyźni w wieku od 16 do 50 lat wysiedli z wagonów. Bijąc ich kolbami karabinów, rozkazali im usiąść na ziemi. Zabrałem mój koc i wyskoczyłem z wagonu, siadając obok innych.
Siedzieliśmy na ziemi, stłoczeni razem, zastanawiając się, co się z nami stanie. Olbrzymie psy policyjne szczekały na nas, wyły i szczerzyły zęby. Wystarczyłoby jedno słowo strażników i rozszarpałyby nas na strzępy.
SS-mani bacznie się nam przyglądali i tym, którzy byli według ich oceny zbyt starzy lub zbyt młodzi, rozkazywali wracać do wagonów. Jeden z nich stanął przede mną i krzyknął: „Z powrotem do wagonu”. Choć miałem 16 i pół roku, wyglądałem na 12 lat. Nie rozumiałem, co do mnie powiedział, ale zrozumiałem gest, który wykonał. Zabrałem moje rzeczy i wróciłem do wagonu. Stanąłem w otwartych drzwiach wagonu, pomagając dostarczyć baniaki z wodą do starszych mężczyzn, kobiet i dzieci. Umieraliśmy z pragnienia, nie piliśmy nic od trzech dni.
Inny strażnik przechodząc obok wagonu, spojrzał na mnie i zapytał: „Ile masz lat?”. Człowiek, który stał obok mnie, odpowiedział: „On ma szesnaście lat” i jak się później okazało, ocalił mi życie. SS-man wrzasnął: „Wyskakuj z wagonu, schnell, schnell”. Gdyby ten człowiek nie odpowiedział za mnie, a strażnik nie kazał mi wysiąść, pojechałbym do Auschwitz wraz z moją rodziną i zostałbym tam zagazowany”.
Przetrwał w obozie
Wraz ze 175 wyselekcjonowanymi wówczas mężczyznami trafił do obozu pracy dla Żydów w Otmęcie (Ottmuth). Wojnę przeżyje zaledwie piętnastu z nich.
W Otmęcie Robert został skierowany do pracy w zakładach obuwniczych OTA Schlesische Schuh-Werke Ottmuth A.G. Poza pracą używał swojego talentu wokalnego i aktorskiego, by zabawiać innych więźniów. Czasem otrzymywał za to dodatkowe porcje pożywienia. To właśnie wtedy przylgnął do niego pseudonim „Didi”, który będzie mu towarzyszyć do końca jego obozowej niedoli.
W kwietniu 1944 roku obóz pracy dla Żydów w Otmęcie został rozwiązany, a więźniowie trafili do podobozu Auschwitz – Arbeitslager Blechhammer w Sławięcicach. Robert otrzymał numer obozowy A-5714, z dodatkowej serii numerowej Auschwitz.
W Blechhammer jego talent aktorski ponownie pomógł mu przetrwać. W październiku „Didi” został zaangażowany do obozowego teatru. Jego występy cieszyły się takim powodzeniem wśród SS-manów, że został zwolniony z obowiązku wycieńczającej pracy przy budowie fabryki.
W styczniu 1945 roku Robert wraz z innymi więźniami przez dwa tygodnie szedł w tragicznym „marszu śmierci” do Gross-Rosen. Stamtąd, po kilku dniach, przewieziono go do obozu Buchenwald, gdzie 11 kwietnia został wyzwolony przez żołnierzy amerykańskich.
Powrót na scenę
Robert powrócił do Paryża, by skonstatować, że jego rodzice i dziesięcioro rodzeństwa zostało zamordowanych. Z całej rodziny, oprócz niego, ocalały jedynie dwie siostry, które zdołały uniknąć deportacji.
Mieszkając w Paryżu, powrócił do występów estradowych. Zaczął nagrywać piosenki, które stały się popularne nie tylko we Francji, ale także w Stanach Zjednoczonych, dokąd w 1949 roku wyemigrował, chcąc rozpocząć karierę w tamtejszym show-businessie. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych przybrał pseudonim artystyczny Robert Clary, pod którym będzie znany już do końca swojego życia.
Jednym z pierwszych amerykańskich występów Clary’ego był francuskojęzyczny skecz komediowy w The Ed Wynn Show w 1950 roku. Jego komediowe umiejętności szybko zostały docenione przez Broadway, gdzie wystąpił w kilku popularnych musicalach, w tym w "New faces of 1952", który został wyprodukowany jako film w 1954 r. W 1952 pojawił się w filmie "Thief of Damascus" (Złodziej z Damaszku), w którym wystąpili również Paul Henreid i Lon Chaney Jr.
Największą popularność przyniosła mu rola kaprala Louisa LeBeau w nowym sitcomie telewizyjnym o nazwie „Hogan’s heroes”, który był emitowany w latach 1965-1971. Serial został osadzony w niemieckim obozie jenieckim (POW) podczas II wojny światowej, a Clary grał francuskiego jeńca wojennego, który był członkiem alianckiej jednostki sabotażowej działającej z wnętrza obozu.
Po zakończeniu serialu wystąpił w kilku filmach fabularnych o tematyce związanej z II wojną światową, w tym w filmie telewizyjnym „Remembrance of love”, opowiadającym o Holokauście. Clary pojawił się również w operach mydlanych „Days of our lives”, „The young and the restless” oraz "The bold and the beautiful – znany w Polsce jako „Moda na sukces”.
W 1975 roku Clary wystąpił w jednej z głównych ról w filmie katastroficznym „Hindenburg”. Zagrał tam Josepha Späh, prawdziwego pasażera ostatniego rejsu sterowca.
Robert Clary zmarł 16 listopada 2022 roku w swoim domu w Los Angeles.
Napisz komentarz
Komentarze