Reklama
środa, 22 stycznia 2025 22:57
Reklama
Reklama
Reklama

Historia więźnia skazanego za terror przeciwko III Rzeszy

Historia Rudolfa Raphaelsohna - więźnia Arbeitslager Blechhammer (na terenie dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla), którego powieszono w obozie za "terror przeciwko III Rzeszy".
Historia więźnia skazanego za terror przeciwko III Rzeszy
Rudolf Raphaelsohn (z lewej) i zdjęcie z ośrodka szkoleniowego dla młodych Żydów, którzy uciekli z Niemiec do Holandii

Opisując ofiary eksterminacji dokonanej przez nazistowskie Niemcy, historycy najczęściej posługują się statystykami, które obrazują skalę terroru i zbrodni popełnionych przez III Rzeszę. W takim ujęciu gubią się jednostkowe historie ofiar tych zbrodni. Chciałbym przybliżyć czytelnikom historię pewnego człowieka, którego życie zakończyło się tragicznie w naszym mieście w 1944 roku.

Niedawno odbyła się w Koźlu uroczystość upamiętniająca Żydów wiezionych z Europy Zachodniej do obozu Auschwitz. Pociągi deportacyjne zatrzymywały się wówczas na kozielskim dworcu towarowym, gdzie funkcjonariusze SS przeprowadzali selekcje, wywlekając z wagonów mężczyzn zdolnych do pracy, których następnie osadzano w obozach pracy na terenie ówczesnej rejencji opolskiej. Jednym z blisko 10 tys. wyselekcjonowanych w Koźlu był Rudolf Raphaelsohn.

Rudolf Raphaelsohn urodził się 4 kwietnia 1922 roku w Berlinie. Był synem Hermanna Raphaelsohna, jednego z dwóch braci – dużych przedsiębiorców drzewnych z ówczesnego Allenstein w Prusach Wschodnich. Dzisiaj jest to wszystkim dobrze znany Olsztyn, stolica województwa warmińsko-mazurskiego.

Hermann zarządzał oddziałem spółki Bracia Raphaelsohn w Berlinie, stąd miejsce urodzenia jego syna. W głównej siedzibie w Olsztynie sprawami przedsiębiorstwa kierował jego brat – Hugo.

Po przejęciu władzy w III Rzeszy przez Adolfa Hitlera bracia Raphaelsohnowie, podobnie jak inni Żydzi w Niemczech, zostali poddani różnorodnym represjom. Skonfiskowano ich wielki tartak, a Hugo dołączył do Hermanna, przeprowadzając się do Berlina. Uciekając przed represjami nazistów, Hermann wraz z rodziną wyemigrował w 1936 roku do Belgii.

Z zachowanych dokumentów wynika, że jego syn Rudolf został wysłany pod koniec 1937 roku do Holandii, gdzie uczył się w zawodzie stolarza w Werkdorp Wieringermeer – ośrodku szkoleniowym utworzonym tam, by młodzi Żydzi, którzy uciekli przed terrorem nazistów, mogli się nauczyć zawodu przed ewentualną dalszą emigracją.

Po zajęciu Holandii przez III Rzeszę marzenia o emigracji odeszły w niebyt. Ośrodek został rozwiązany w marcu 1941 roku. Rudolf zamieszkał w Amsterdamie, gdzie został aresztowany i w sierpniu 1942 roku trafił do obozu przejściowego w Westerbork. Ogłoszona ceremonia zaślubin z poznaną w Wieringermeer Lotte Neumond została odwołana.

31 sierpnia tego samego roku wyjechał 15. transportem do Auschwitz. Po kilkudniowej podróży został wyciągnięty z wagonu na stacji w Koźlu. Trafił do obozu Annaberg na Górze św. Anny, skąd po kilku dniach został przeniesiony do Laurahutte w dzisiejszych Siemianowicach Śląskich.

Kolejnym, jak później się okaże - ostatnim, miejscem pobytu będzie obóz Arbeitslager Blechhammer nieopodal Sławięcic. Rudolf Raphaelsohn będzie tam sprawował funkcję kapo, czyli nadzorcy komanda roboczego więźniów. Choć funkcja ta często była wykorzystywana w wielu obozach do znęcania się nad współwięźniami, we wspomnieniach ocalałych z Blechhammer Raphaelsohn jawi się jako przyzwoity i ludzki nadzorca.

W lipcu 1944 roku lotnictwo Stanów Zjednoczonych rozpoczyna kampanię nalotów bombowych na zakłady paliwowe w Blechhammer.

Pewnego wrześniowego dnia 1944 roku rozpoczęła się sekwencja wydarzeń, którą tak wspomina w swojej książce "Survival: The Story of a Sixteen Year Old Jewish Boy" Israel J. Rosengarten, jeden z byłych więźniów obozu:

"W tym czasie wydarzyła się tragedia, która dotknęła młodego kapo z Holandii Raphaelsohna. Zauważył on leżącą na ziemi bombę, która nie wybuchła. Została rozerwana, ale mechanizm nie eksplodował. Kapo zobaczył żółty proszek leżący w środku rozszczepionej bomby. Najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że to dynamit. Ponieważ nie mieliśmy w obozie proszku do prania, wpadł na pomysł, żeby przemycić trochę tego żółtego proszku do obozu w paczce, by sprawdzić, czy można go użyć jako proszku do prania.

Kiedy był zajęty jego zbieraniem, został złapany przez esesmana. Był bity tak długo, aż upadł. Następnie, gdy wrócił do obozu, skierowano go do Politische Abteilung. Esesman z wydziału politycznego sporządził protokół, w którym stwierdzono, że Raphaelsohn... splądrował dynamit i że zrobił to z zamiarem popełnienia sabotażu. Jego czyn został napiętnowany jako terror przeciwko III Rzeszy. Raphaelsohn został wówczas zmuszony do podpisania oświadczenia".

Potem, ku zaskoczeniu innych więźniów, Raphaelsohna puszczono wolno. Jak dalej wspomina Israel J. Rosengarten:

"Raphaelsohn nie został zwolniony ze stanowiska kapo. Nie został przeniesiony do oddziału karnego. Minęły całe cztery tygodnie, a o incydencie nigdy nie wspomniano, więźniowie, którzy mieli dość zmartwień w swojej trudnej codziennej egzystencji, zapomnieli o tym.

Egzekucja Raphaelsohna całkowicie zaskoczyła wszystkich. Wszyscy wrócili do obozu po ciężkim dniu pracy i zauważyli, że wszyscy esesmani byli w mundurach galowych i paradowali w nich, jakby obchodzono jakieś ważne święto. Więźniom nie wolno było normalnie wejść do baraków. Zamiast tego zebrano ich w centrum obozu, gdzie ustawiono szubienicę.

Okazało się, że zeznanie, które podpisał Raphaelsohn, zostało wysłane do kierownictwa Auschwitz, aby zdecydowali, co z tym zrobić, i jak widać - nie spieszyli się. Dopiero teraz, miesiąc później, esesmani w Blechhammer otrzymali odpowiedź i teraz sabotażysta musiał zapłacić cenę za swoją zbrodnię".

Przebieg egzekucji Rudolfa Raphaelsohna pokazuje niezwykłą siłę charakteru tego młodego człowieka W następnych akapitach wspomnień Rosengartena czytamy:

"Po bardzo długim oczekiwaniu stołek został wypchnięty spod jego stóp mocnym kopnięciem. Przeszedł nas dreszcz paniki. Ale wtedy okazało się, że lina nie wytrzymała ciężaru i się urwała. Raphaelson upadł bez szwanku na ziemię. Wszyscy obecni stali zdumieni.

My, więźniowie, mieliśmy teraz nadzieję, że Raphaelsohnowi okażą łaskę z powodu tego niezwykłego wydarzenia. Ale coś takiego było oczywiście nie do pomyślenia dla SS. Lina została naprawiona i po raz kolejny młody człowiek został umieszczony na stołku, który następnie znowu został wyrwany. Ale to, co niewiarygodne, wydarzyło się ponownie! Lina pękła po raz drugi!

Wydawało się, że to działanie Opatrzności. Wszystko, co widzieliśmy, było tak niezwykłe, tak nierealne! Ale naziści się nie poddali. Po raz trzeci kapo został umieszczony na stołku, a pętla została założona na szyję. Z powodu tego, co się stało, Raphaelsohn coraz bardziej odzyskiwał zmysły. Wydawał się być bardziej świadomy tego, co się dzieje. Nagle krzyknął: Przyjaciele! Nie traćcie odwagi! Ci, którzy dziś chcą nas wymordować, sami wkrótce będą kaput! Dwaj esesmani, którzy stali obok niego, nie mogli uwierzyć w to, co słyszeli. Zamknij dziób, ty…! - krzyczeli. Szybko znowu wyrwali stołek. A potem Raphaelsohn odpłynął. Przez kilka długich minut musieliśmy patrzeć mu w oczy. Potem nie było go już wśród żywych".

Niestety, tragiczny koniec spotkał również prawie całą rodzinę Rudolfa Raphaelsohna. Jak pisze Rafał Bętkowski w portalu olsztyn24.com:

"Drugi z dawnych właścicieli olsztyńskich tartaków, Hermann, z braćmi Siegfriedem i Paulem, przebywał w Belgii. Wszyscy trafili do obozu przejściowego w Drancy we Francji, skąd 20. transportem, w dniu 17.08.1942 roku, wysłani zostali do Auschwitz. W Oświęcimiu zginęła też żona Hermanna, Margarete, prawdopodobnie również jego córki: Hanna Kamiński (wywieziona z Kętrzyna do getta łódzkiego) i mieszkająca przed wojną w Bydgoszczy Lisabeth Jachmann". W obozie Auschwitz zamordowani zostali także wujek Rudolfa - Hugo, jego żona i córki, a także siostra, żona znanego olsztyńskiego adwokata, Frieda Cohn.

Tartak należący kiedyś do ojca i wujka Rudolfa Raphaelsohna został kilka lat temu odrestaurowany. Mieści się w nim Centrum Techniki Rozwoju Regionu oraz Muzeum Nowoczesności i jest to jeden z nielicznych zachowanych reliktów przemysłowej historii Olsztyna.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: AlinaTreść komentarza: Ależ ja podziwiam Pana Owsiaka za perfekcyjnie zorganizowany biznes. Jestem pewna, że nie można Mu zarzucić żadnych przestępstw przeciwko prawu. Moje uwagi dotyczą raczej odsłonięcia mechanizmów jak to wszystko się kręci. Np genialne oklejanie serduszkami darczyńców i niech się wstydzą wszyscy, którzy serducha przyklejonego nie mają. Np udostępnianie darmowo w mediach lokalnych i ogólnokrajowych czasu antenowego. Wspomaganie przez gminy bezpłatnie obsługi imprezy przez pracowników w czasie ich godzin pracy. itp, itd. Żadna inna organizacja czy fundacja nie ma takiego bezpłatnego wspomagania.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:04Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje A Autor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 21:01Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: AnetaTreść komentarza: Mogę powiedzieć, że doktor Wątuła Tomasz, były prezydent miasta, który nadal jest lekarzem, niczego nie zatrzymuje! Nadal robi nielegalne rzeczy, najwyraźniej uważa, że ​​nikt mu nie może powiedzieć, że może robić, co chce i gdzie chce! Najwyraźniej nie boi się też więzienia ani procesu. Teraz pracuje w szpitalu w mieście Rawicz , I wyobraźcie sobie, że kieruje także oddziałem terapeutycznym, pracuje jako lekarz na oddziale geriatrycznym, a także na oddziale ZOL. Wyobraź sobie, że pracujesz 3 dni w tygodniu na trzech stanowiskach! Wykonanie tego efektywnie jest fizycznie niemożliwe! !! Moja babcia była na oddziale geriatrycznym, gdzie oficjalnie leczył ją doktor Wątuła ,ale w rzeczywistości okazało się, że po prostu zmusza lekarza z Białorusi, który nawet nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza , być lekarzem, aby leczył za niego ludzi! Ten lekarz sam leczy ludzi, umawia się na wizyty, bada ludzi, robi wypisy pod nazwiskiem doktora Wąntuła, kiedy nawet nie jest w pracy. I doktor Wątuła, najwyraźniej otrzymuje za to pieniądze, wszystko mu się podoba, bo praca jest wykonywana, ale on nie pracuje! Tak więc doktor Wątuła znalazł pracę, zmusza innych do pracy dla niego, a sam otrzymuje przywileje! Myślę, że na oddziale terapeutycznym jest podobnie! Byłam zszokowana, gdy dowiedziałam się o tym wszystkim, a potem przeczytałam o nim w Internecie! Jak kierownictwo szpitala mogło w ogóle wyznaczyć taką osobę na stanowisko kierownicze!? Co oni myśleli? Osoba ta w dalszym ciągu dopuszcza się czynów niezgodnych z prawem, ukrywając się za maską życzliwej i współczującej osoby! Przyzwyczaiłam się do sprawdzania osób, którym powierzam swoje zdrowie i zdrowie mojej rodziny! I bardzo się zdenerwowałam, gdy dowiedziałam się, jak działa doktor Wątuła i jak od niego zależy zdrowie i życie chorych ludzi !Data dodania komentarza: 22.01.2025, 20:57Źródło komentarza: Tomasz Wantuła, były prezydent miasta, oraz jego zastępca zostali uznani za winnych złamania prawaAutor komentarza: hihiTreść komentarza: ale ta Pani ma ładne oczyData dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Kibice ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wspierają nasze schronisko dla zwierzątAutor komentarza: lolTreść komentarza: ale jaja mam autyzm!!!Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:45Źródło komentarza: Salwy śmiechu w Kameleonie. Królował stand-up. ZDJĘCIAAutor komentarza: XxxTreść komentarza: Pablito mentalnie to chyba w głębokim prl-u siedzisz. Państwo nie jest od kupowania sprzętu do szpitali, tylko od płacenia za świadczenia zdrowotne.Data dodania komentarza: 22.01.2025, 18:16Źródło komentarza: 33. finał WOŚP w Kędzierzynie-Koźlu. Będą koncerty, kwesta, licytacje i inne atrakcje
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 1°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 21 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna