Kilka lat temu założyciel zaprzyjaźnionego ze Stowarzyszeniem „Blechhammer 1944” prywatnego Muzeum Ziemi Kozielskiej i Śląska Opolskiego (w organizacji) Łukasz Wawrzyńczyk pokazał nam znaleziony przez siebie ciekawy artefakt – nieśmiertelnik francuskiego żołnierza z okresu II wojny światowej.
Na awersie widniało nazwisko i imię żołnierza: COLDEBOEUF Louis i rok 1933, na rewersie miejscowość Limoges i nr 510.
Imię i nazwisko to rzecz oczywista. Ale co oznacza rok 1933? Trochę późno jak na rok urodzenia kogoś, kto w czasie II wojny światowej był żołnierzem. Z kolei czy Limoges to miejsce urodzenia, zamieszkania, a może siedziba jego jednostki wojskowej?
Intensywne próby znalezienia odpowiedzi na te pytania oraz jakichkolwiek informacji w internecie o tym człowieku spełzły wówczas na niczym. Temat został odłożony na półkę; czekał na otwarcie się nowych możliwości badawczych.
Pomoc z Francji
Takie możliwości pojawiły się niedawno, gdy na jednej z grup facebookowych nawiązałem kontakt z pewną badaczką z Francji, zajmującą się tematyką obozów jenieckich podczas II wojny światowej.
Stephanie posiadała kontakty we francuskich archiwach i jednocześnie odznaczała się nieprzeciętną chęcią pomocy. Już po kilku dniach miałem w skrzynce e-mailowej szczegółowe dossier Louisa Coldeboeuf, co pozwoliło odsłonić tajemnicę zapisów na nieśmiertelniku.
1933 okazał się rokiem jego rejestracji w wojskowym biurze rekrutacyjnym. Limoges to miejscowość, gdzie wówczas mieszkał i jednocześnie siedziba biura, a 510 to numer, pod którym został zarejestrowany.
Z jego wojskowego kwestionariusza osobowego dowiadujemy się, że urodził się 2 maja 1913 roku w Etampes, niewielkim miasteczku na południe od Paryża. Wykształcił się w zawodzie piekarza-cukiernika. Był niewielkiego wzrostu – 1,63 m i raczej wątłego zdrowia, ponieważ kilkakrotnie z tego powodu odraczano mu służbę wojskową. Ostatecznie rozpoczął ją 21 października 1935 roku w 126. pułku piechoty.
W międzyczasie Louis Coldeboeuf zmienił stan cywilny. 7 grudnia 1934 roku ożenił się z Marie Bruguere. Po zawarciu małżeństwa przeniósł się wraz z żoną do Brive-la-Gaillarde, urodziło mu się w tym czasie dwoje dzieci.
3 września 1939 roku, po napaści Niemiec na Polskę, Louis Coldeboeuf został ponownie zmobilizowany. Trafił tym razem do 326. pułku piechoty. Nie znamy szczegółów jego udziału w kampanii francuskiej. Jedyna informacja z tamtego okresu to notatka, że został wzięty do niewoli niemieckiej w Saint-Dié 22 czerwca 1940 roku. W tym właśnie dniu rząd Petaina podpisał rozejm między III Rzeszą a Republiką Francuską.
Louis Coldeboeuf trafił do Stalagu VII A w Moosburg, w południowej Bawarii. Krótko potem, w październiku 1940 roku, przeniesiono go do pobliskiego Stalagu VII B Memmingen.
Obozy karne
W tym momencie uważnemu czytelnikowi może się nasunąć pytanie: skąd w takim razie jego nieśmiertelnik znalazł się w lesie nieopodal Sławięcic? Odpowiedź na nie wymaga krótkiego rysu historycznego. Nie jest to fakt powszechnie znany, że w czasie II wojny światowej istniały w naszym mieście trzy duże obozy (komanda robocze) dla francuskich i belgijskich jeńców wojennych.
Były to odpowiednio: komando F1 Ehrenforst w Sławięcicach, mieszczące się obok śluzy na ówczesnym Adolf Hitler Kanal, stąd wzięła się nieoficjalna nazwa tego obozu – Schleusenlager; komando F2 Heydebreck, położone na terenie osady Hugoslust, na wschód od budowanych zakładów IG Farben; komando F3 Blechhammer, mieszczące się w pobliżu obozu Waldlager, między dzisiejszymi Sławięcicami a Blachownią Śląską. W każdym z nich przebywało około 1000 jeńców.
Komanda podlegały początkowo Stalagowi VIII B/Z Teschen w Cieszynie, a po jego reorganizacji zwierzchność nad nimi objął Stalag VIII C Sagan w Żaganiu. To, co je wyróżniało od innych obozów jenieckich, to fakt, iż były to oddziały dyscyplinarne, czyli takie, w których przetrzymywano jeńców w ramach kary wymierzonej przez niemieckie sądy wojskowe za przewinienia, jakich dopuścili się w swoich macierzystych stalagach.
Dyscyplinarny charakter tych obozów oznaczał, że warunki bytowe były w nich znacznie gorsze, racje żywnościowe głodowe, a jeńcy poddawani byli brutalnemu traktowaniu, m.in. po terenie obozowym nie wolno im było chodzić, musieli przemieszczać się biegiem. Przed utratą nadziei ratował jedynie fakt, że pobyt w tych komandach był ograniczony długością zasądzonej kary. Po jej upłynięciu jeniec wracał do zwykłego stalagu.
Przeżył wojnę
Louis Coldeboeuf był właśnie jednym z takich jeńców, którzy stanęli przed niemieckim sądem. 26 października 1942 roku trybunał wojskowy w Augsburgu skazał go na sześć miesięcy karnego uwięzienia.
Nie znamy szczegółów co do czynów, jakich dopuścił się Louis Coldeboeuf, ale doprowadziły go one przed hitlerowski sąd. W dostępnych materiałach lista jego przewinień jest długa, aczkolwiek opisana zdawkowo: próba ucieczki skutkująca zniszczeniem sprzętu rolniczego, odmowa pracy, nielegalna korespondencja.
Bezpośrednio po odbyciu wyroku jeniec trafił do otoczonego złą sławą więzienia wojskowego w twierdzy w Grudziądzu, skąd w styczniu 1943 roku przeniesiono go do karnego komanda roboczego F3 Blechhammer. Tam, w nieznanych nam okolicznościach, musiał zgubić swój żołnierski nieśmiertelnik, a właściwie jego połówkę. Po wielu latach odnalazł ją poszukiwacz, a ja dopisuję do niej niniejszą historię.
W maju tego samego roku – po odbyciu zasądzonej kary – Louis Coldeboeuf nie wrócił już do macierzystego Stalagu VII B Memmingen. Przeniesiono go do Stalagu XX B Marienburg, koło dzisiejszego Malborka. Przeżył wojnę i po wyzwoleniu wrócił do Francji, gdzie zmarł w 1989 roku.
Napisz komentarz
Komentarze