Największy samorząd wiejski w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim znajduje się w gronie niemal czterdziestu jednostek samorządu terytorialnego, które należą do grupy zakupowej, powołanej przez Związek Gmin Śląska Opolskiego. Związkowi temu przewodzi gmina Strzelce Opolskie. Należą do niego również cztery pozostałe gminy wiejskie naszego powiatu: Bierawa, Cisek, Polska Cerekiew i Reńska Wieś.
W ramach grupy zakupowej odbyły się trzy przetargi na dostarczanie energii elektrycznej. Ponieważ w pierwszym przetargu zaproponowana cena za prąd była trzykrotnie wyższa od obowiązującej w roku bieżącym (obecnie dostawcą prądu jest Tauron), przetarg unieważniono. Podobnie uczyniono w przypadku drugiego przetargu, w którym zaproponowana cena przewyższała obecną aż o 450 proc.
- Doszliśmy do wniosku, że nie przyjmujemy tych warunków i unieważniamy przetarg - mówi Jerzy Treffon, wójt gminy Pawłowiczki. - Do trzeciego przetargu nie zgłosił się nikt. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Związku Gmin Śląska Opolskiego podjęliśmy decyzję, zgodnie z którą grupa zakupowa będzie negocjowała ceny - dodaje.
Jaki mógł być powód, że do trzeciego przetargu nie stanął ani jeden oferent? - Być może świadczy to o tym, że operatorzy nie chcą podpisywać umów, gdyż nie będzie prądu - zastanawia się rozmówca.
Niemniej, jak podkreśla, istnieje tak zwane zastępcze dostarczanie energii elektrycznej. W przypadku, gdyby nie doszło do podpisania umowy, prąd i tak popłynie, jednak po cenie blisko 4,5 razy wyższej w stosunku do roku 2022. To pozwala zakładać, że w 2023 r. podwyżka za prąd będzie co najmniej czterokrotna.
W obecnej sytuacji ciężko dokładnie określić, jak kształtować się będą koszty w przyszłym roku. A co z tym związane, utrudnione jest tworzenie przyszłorocznego budżetu gminy.
- Na samo oświetlenie ulic, a mamy w gminie 1200 lamp, wydajemy rocznie 150 tys. zł. Jeśli pomnożyć to razy 4,5, to już będzie dużo. A co dopiero mówić o instytucjach, jak urząd gminy, szkoły czy ośrodki zdrowia - podkreśla włodarz gminy Pawłowiczki.
Odnosi się do propozycji rządu, by od 1 października samorządy zaczęły redukować zużycie energii elektrycznej o 10 proc.
- Możemy zredukować jeszcze bardziej. Przestaniemy oświetlać ulice. W urzędzie będziemy pracować godzinę krócej. Na noc nie będziemy oświetlać szkół - a nie możemy przecież całkowicie wygaszać w nich światła, dla bezpieczeństwa przeciwpożarowego niektóre lampy muszą być włączone - mówi Jerzy Treffon.
Dodaje, że każde oszczędności w zużyciu prądu przez samorząd w mniejszym lub większym stopniu dotkną mieszkańców.
Kosztem ich bezpieczeństwa gmina mogłaby zaoszczędzić na prądzie, wyłączając oświetlenie ulic.
- Zrobiliśmy takie doświadczenie. Na dwie noce w Pawłowiczkach wyłączyliśmy co drugą lampę. Telefony w urzędzie urywały się - zdradza rozmówca. - Niemniej, jeśli sytuacja będzie na tyle trudna, bierzemy pod uwagę, że w godzinach 23-5 trzeba będzie całkowicie wyłączać oświetlenie ulic - dodaje.
Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że jak dotąd niewiele z obietnic rządzących, składanych samorządom, doczekało się realizacji. Jak choćby ta, która zapowiadała wprowadzenie ustawy, w myśl której maksymalny wzrost cen za energię elektryczną dla jednostek samorządu terytorialnego mógłby wynosić 40 proc.
Nie dają spokoju również wywindowane ceny węgla. W gminie Pawłowiczki jest pięć szkół opalanych ekogroszkiem. Czarnym złotem ogrzewane są również domy kultury czy ośrodek zdrowia.
Cały artykuł w 35. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukaże się 4 października
Napisz komentarz
Komentarze