Stowarzyszenie „Blechhamer 1944” od lat podtrzymuje pamięć o zdarzeniach z czasów II wojny światowej, które rozegrały się na terenie Kędzierzyna-Koźla. Współpracuje ono z ekspertami z Polski i zagranicy, a jego członkowie oprowadzają wycieczki i pozyskują ciekawe artefakty, które jako kolejne eksponaty wzbogacają muzealną ekspozycję.
Zwieńczeniem niedzielnego wydarzenia będzie spotkanie autorskie z Maciejem Bartkowem, regionalistą, pasjonatem i poszukiwaczem tajemnic Bytomia i Śląska, autorem książek „Tajemnica Szybu Południowego”, „Werwolf na Górnym Śląsku”, „Werwolf. Propaganda PRL”, „Strażnicy IV Rzeszy”, "Akta Skarbów", "Kryptonim Maksymilian" i "Tajny Zamek Niedzica". To spotkanie przewidziano od godz. 16.00 do 18.00.
Blachowiański schron typu Salzgitter, który został wyremontowany i odnowiony, mieści w sobie pokaźną ilość eksponatów zgromadzonych przez Stowarzyszenie. W miejscu tym - gdzie na co dzień przechowuje się pamięć o przeszłości - często toczą się również rozmowy o przyszłości.
Potężny schron ze zbrojonego betonu, wzniesiony dzięki niewolniczej pracy więźniów pobliskich obozów, miał za zadanie chronić pracowników budowanych zakładów OHW Blechhammer przed bombami zrzucanymi z samolotów 15. Armii Powietrznej USAAF. Jest to zatem miejsce pamięci o ofiarach i zdarzeniach II wojny światowej w oparciu o powstałe Muzeum Śląskiej Bitwy o Paliwo „Blechhammer 1944”, a zarazem zakątek, gdzie można spotkać się z ciekawymi ludźmi, posłuchać wykładowców czy też obejrzeć wystawy tematyczne.
Bunkier stoi od prawie 80 lat. Został wybudowany w drugiej połowie 1944 roku, prawdopodobnie przez więźniów obozu Judenlager w Sławięcicach. Stworzony przez niemieckich inżynierów projekt bunkra, przewidywał ściany o grubości 2,5 metra litego żelbetonu, dwie pary drzwi pancernych z wyjściami awaryjnymi, uszczelki gazoszczelne, system wentylacyjny zarówno elektryczny, jak i ręczny, klimatyzację, łączność telefoniczną i oświetlenie. Został jednak wybudowany w wersji „oszczędnościowej”. Niemcy w tamtym czasie (była to końcówka II wojny światowej) nie mieli już tylu środków, aby zbudować go według oryginalnych planów. Co ciekawe, schron był kiedyś pomalowany farbą fluorescencyjną.
Niewątpliwie warto odwiedzić to miejsce, a okazją ku temu będzie niedzielne wydarzenie.
Napisz komentarz
Komentarze