Odznaczały się dużą siłą ognia i opancerzeniem. Stanowiły ogromne wsparcie dla walczących. Przechylały szalę zwycięstwa na stronę, po której walczyły. W dodatku były mobilne. Pociągi pancerne użyte w trzecim, największym i najdłuższym, zrywie powstańczym, który rozpoczął się 3 maja, a zakończył 5 lipca 1921 r. wraz z ewakuacją polskich i niemieckich oddziałów z obszaru plebiscytowego (regularne działania bojowe wstrzymano 13 czerwca), mogły korzystać z gęstej sieci linii kolejowych.
W zmaganiach o Górny Śląsk uczestniczyło 16 pojazdów szynowych. Większość z nich przerobiono w Zawadzkiem ze składów towarowych. Najczęściej montowano płyty pancerne do lokomotywy oraz wagonów, które były uzbrajane w działa i karabiny maszynowe. Taki skład miał również wagon szturmowy z 36-osobowym oddziałem gotowym do walki.
Pancerne wsparcie
Jeszcze w okresie plebiscytu na granicy z Górnym Śląskiem Polacy zgromadzili osiem pociągów. Ich załogi miały zakaz podejmowania działań bojowych. Pomogły jednak powstańcom na początku maja – zrobiły pociąg pancerny, który dostarczył walczącym broń i amunicję. Wiele osób z obsady załóg przedostała się na teren Górnego Śląska, żeby tam budować pociągi pancerne i walczyć.
Przypuszczalnie polskie pojazdy miały oznaczenie w postaci kwadratowej niebieskiej planszy z biało-czerwoną flagą z wizerunkiem orła. Ciekawym epizodem była brawurowa akcja 30 kolejarzy, którzy w nocy z 9 na 10 maja 1921 r. wyprowadzili Niemcom z parowozowni w Bytomiu 19 lokomotyw. W sumie powstańcze opancerzone pojazdy podzielono na cztery grupy po dwa dywizjony, z których każdy miał po dwa pociągi pancerne. V dywizjon III grupy pod dowództwem por. Oswalda Rohatynera stacjonował w Bierawie. W jego składzie były pociągi nr 9 „Lubieniec” i nr 10 „Ludyga”.
W pierwszych dniach powstania strona polska przeprowadziła wielką akcję zaczepną w celu zdobycia Kędzierzyna, który był ważnym węzłem kolejowym. W walkach o tę miejscowość od 8 maja wzięły udział pociągi „Wilk” (późniejszy „Korfanty”) i „Pieron”. 9 maja ten pierwszy wsparł podgrupę kpt. Pawła Cymsa w rejonie Starego Koźla i zmusił do odwrotu niemiecki pociąg pancerny, który mocno dawał się we znaki Polakom. Podczas starcia zginął zastępca dowódcy polskiego pojazdu Władysław Klamrowski.
„Pieron” wspierał podgrupę ppr. Walentego Fojkisa, poruszając się po linii kolejowej Sławięcice–Kędzierzyn. Powstańcza załoga ogniem swoich dział przełamała silny opór wroga między Nową Wsią a Lenartowicami i pozwoliła kontynuować natarcie batalionowi Karola Woźniaka (co ciekawe, dowódca ten w stopniu majora był księdzem). Po zwycięskim starciu pociąg pojechał w kierunku Kędzierzyna i zablokował wszelki ruch Niemców ze stacji, która została nocą zdobyta wraz z całą miejscowością. Zwycięstwo to dało powstańcom wielką zdobycz w postaci m.in. 2300 wagonów i 49 lokomotyw.
Walki o Kędzierzyn
Do użycia bojowych pociągów pancernych w okolicy dzisiejszego Kędzierzyna-Koźla doszło dopiero pod koniec maja, gdy „Bob” (prawdopodobnie opancerzony wózek kolejowy lub drezyna) i „Ludyga” odparły niemiecką próbę zdobycia Przystani Kozielskiej. 21 maja Niemcy rozpoczęli kontrofensywę, w wyniku której zdobyli Górę Świętej Anny i ruszyli na wschód w kierunku okręgu przemysłowego. W rejonie Kędzierzyna znów doszło do ciężkich walk. 4 czerwca Polacy byli zmuszeni opuścić Kędzierzyn, w którym zostały tylko jednostki żandarmerii. Na pomoc dowództwo przysłało dwa pociągi pancerne. „Ludyga” walcząc w rejonie Sławięcic i wspierając 120-osobowy oddział powstańczy, umożliwił pancerce „Lubieniec” wjazd do Kędzierzyna. W ciągu dnia oba pociągi powstrzymywały napór Niemców od strony Sławięcic. „Lubieniec” walczył między Sławięcicami a Miedarską Hutą, „Ludyga” zaś wysadził na stacji w Kędzierzynie oddział szturmowy, który przez kilka godzin bronił dworca przy jego wsparciu. Ostatecznie trzeba było uznać wyższość przeciwnika i się wycofać.
Następnego dnia „Lubieniec” działał na linii Bierawa–Kędzierzyn, a „Ludyga” wspierał piechotę w lasach sławięcickich. Podczas tych zmagań został ostrzelany przez niemiecki pociąg pancerny, z którym nawiązał kontakt ogniowy. Jednocześnie niemiecka kadrowa kompania piechoty, składająca się z bawarskich oficerów pod dowództwem barona von Hirscha, próbowała zerwać tory, by unieruchomić polski pociąg. W starciu tym Niemcy ponieśli klęskę. Ich pociąg musiał się wycofać, a ranny von Hirsch dostał się do polskiej niewoli. Ranny został również dowódca polskiego pociągu – ppor. Stefan Kucner (Kutzner).
6 czerwca oba pociągi operowały na trasie Bierawa–Kędzierzyn–Sławięcice. Po południu załoga „Ludygi” pod dowództwem kpt. Jana Sobolty stoczyła trzygodzinną walkę z Niemcami na stacji w Sławięcicach, podczas której rany został polski dowódca. Tego samego dnia przeciwnik zdobył Stare Koźle, którego odbicie zaplanowano na następny dzień.
O szóstej rano 7 czerwca „Ludyga” i „Lubieniec” gęstym ogniem zaatakowały pozycje wroga. Niestety, dobrze zapowiadający się atak znacznych sił powstańczych (dwa pociągi pancerne, cztery działa i 800 żołnierzy) zakończył się niepowodzeniem. Bój o odzyskanie Starego Koźla był ostatnią dużą akcją bojową polskich pociągów pancernych w rejonie Kędzierzyna. Na wniosek aliantów walki były wygaszane i tworzono strefę neutralną.
Ostatnie potyczki
Działa jednak nie umilkły. W ostatnich dniach walk powstańczych w naszym rejonie miało miejsce kilka incydentów z udziałem opancerzonych składów.
11 czerwca w wyniku ostrzału stacji w Bierawie, na której stacjonowały „Ludyga” i „Lubieniec”, z torów wyskoczył wagon amunicyjny. Jego eksplozja mogła zniszczyć oba składy i zabić wielu ludzi. Tego samego dnia „Ludyga” ostrzeliwał Niemców w Kędzierzynie, którzy chcieli usunąć powiewającą nad nim biało-czerwoną flagę. Nazajutrz niemiecki ostrzał nie milkł. Wróg chciał unieruchomić polskie pociągi, by nie mogły operować w rejonie Sławięcic, Bierawy oraz Starej Kuźni i wspierać w tamtym terenie własną piechotę.
W związku z wygaszaniem powstania polskie kierownictwo opracowało 21 czerwca plan ewakuacji pociągów pancernych. „Ludyga” i „Lubieniec”, jako że były formowane z taborów Wojska Polskiego, miały powrócić do jednostek macierzystych. Ich miejscem stacjonowania stały się Skawce koło Wadowic.
Niedługo w Kędzierzynie stanie lokomotywa – pomnik, który ma przypominać, że miasto swój rozwój zawdzięcza kolei. Niech też będzie on pamiątką po działaniach powstańczych pociągów pancernych i ich załóg, które zapisały się chlubnie w historii naszej miejscowości.
Napisz komentarz
Komentarze