Reklama
wtorek, 3 grudnia 2024 18:25
Reklama
Reklama
Reklama

Kelli i Marta - partnerki w pomocy. Dzięki ich współpracy i kontaktom udało się zebrać ćwierć miliona złotych

Jedna jest amerykańską biegaczką długodystansową i społeczniczką, żoną siatkarza Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Davida Smitha, a przede wszystkim mamą dwójki dzieci. Druga - była dziennikarka, obecnie menedżerka "Villa Vanilla" w Sławięcicach - też ma olbrzymie serce do pomocy. Obiema wstrząsnęła wojna na Ukrainie. Zakasały więc rękawy i w przebojowym duecie skutecznie zachęcają ludzi dobrej woli do pomocy uchodźcom wygnanym z ojczyzny przez brutalny reżim Putina. Udało im się zebrać niebagatelną kwotę.
Kelli i Marta - partnerki w pomocy. Dzięki ich współpracy i kontaktom udało się zebrać ćwierć miliona złotych

Autor: W, archiwum prywatne Kelli Smith

Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Kelli, było zwyczajowe przejrzenie portalu Lokalna24 i profilu facebookowego naszej gazety, a także innych źródeł informacji. Poszukiwała wiadomości o tym, gdzie i jakie rzeczy przekazują mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla i okolic na rzecz ludzi, których wojenna zawierucha wygnała z ojczyzny.

Kupowała pieluchy dla dzieci i innego rodzaju przedmioty pierwszej potrzeby. Wówczas obiecała sobie, że jeśli tylko pojawi się większa potrzeba, zwróci się do znajomych i przyjaciół w Stanach Zjednoczonych o finansowe wsparcie akcji. Potrzeby rosły z dnia na dzień. Sądziła, że uda się jej zebrać 40 tys. zł. Takie było założenie.

Dam z siebie wszystko

Pewnego dnia pojawił się impuls do jeszcze większego zaangażowania w pomoc. Marta Koziarska przekazała jej, że potrzebne są pieniądze na przetłumaczenie dokumentów dla jednej z uchodźczyń, niezbędnych do podjęcia przez nią pracy z dziećmi z Ukrainy. Chodziło o 900 zł.

 - Nie ma sprawy - odpowiedziała Kelli. Umieściła apel w swoich mediach społecznościowych. Jakież było jej zaskoczenie, gdy już po kwadransie wpłacono ponad dwa razy większą sumę.

- Pomyślałam, że mogę zrobić jeszcze więcej. Za pośrednictwem internetu zaczęłam się dzielić informacjami ze wszystkimi znajomymi i członkami rodziny. Przyrzekłam sobie, że - choć dziś nie wiem jeszcze, o ile więcej dobrego będzie mi dane zrobić dla uchodźców - użyję każdego dolara, którego przekażą mi ludzie dobrej woli, dla Ukrainy - podkreśla Kelli Smith.

Kiedy rozmawiamy 5 kwietnia, suma, jaką dzięki bezinteresownej działalności rozmówczyń udało się zebrać, to niebotyczne 250 tys. zł.

Kelli wraz z Martą są w kontakcie z rzeszą podmiotów i ludzi. Są pośród nich choćby nasi radni miejscy czy pracownicy socjalni. Od nich uzyskują informacje, w czym można by finansowo wesprzeć Ukraińców.

Pozyskanymi informacjami Amerykanka każdego dnia dzieli się w sieci, uaktualniając posty w swoich mediach społecznościowych. Ponadto informuje w nich, co danego tygodnia dobrego udało się zrobić, a także w jaki sposób wydatkowano pieniądze od darczyńców.

- Gdy wpłacający widzą, że ich datki trafiają bezpośrednio do Ukraińców, dają od siebie jeszcze więcej. Poza tym zaczynają się dzielić informacjami ze swoimi znajomymi i rodzinami - uśmiecha się Kelli. I dodaje, że obecnie pieniądze wpłacają nawet ludzie, których w ogóle nie zna. - Przyjaciele przyjaciół przyjaciół. I to jest jak reakcja łańcuchowa. Moja charytatywność jest bardzo nieoficjalna, ponieważ jestem osobą prywatną. To działa na zasadzie: ludzie dzielą się z innymi ludźmi - precyzuje. 

Gros wpłacających to osoby, które mieszkają w Stanach Zjednoczonych. Jest wśród nich Amerykanin żyjący w Hiszpanii. Ktoś inny mieszka w Szwajcarii czy Australii, jeszcze ktoś w Wielkiej Brytanii.

- Po prostu mówię każdemu w Stanach Zjednoczonych, że jeżeli mnie zna, może mi zaufać. Wiedzą, że dam z siebie wszystko. Potem oni przekazują swoim znajomym, że znają mnie i wiedzą, co robię, do czego się zobowiązuję. Mam listę każdej osoby, która ofiarowała wpłatę. W tym momencie liczy ona prawie 300 osób. Prowadzę też spis każdej wpłaty, jaką otrzymałam, oraz dokonanych zakupów. Każda wydawana złotówka jest skrupulatnie rozliczana - podkreśla Kelli. 

A potem wybuchła wojna

Brutalność, z jaką siły rosyjskie zaatakowały naszych wschodnich sąsiadów, była dla niej szokiem. Tym bardziej że dwa tygodnie przed inwazją przebywała w Rzeszowie - mieście, w którym niegdyś mieszkała. Wybrała się tam z przyjaciółką pobiegać. Kiedy dotarły na lotnisko w Rzeszowie, akurat lądował amerykański samolot wojskowy. Zamieniły słowo z żołnierzami.

- W tamtym momencie było to groteskowe. Nasi żołnierze stojący na ulicy i machający do każdego przejeżdżającego samochodu, co jest bardzo amerykańskie - śmieje się Kelli. - Scena surrealistyczna, dziwna, lecz nie czuło się, że prawdziwa. A potem wybuchła wojna - uśmiech schodzi z jej twarzy.

Była zachwycona tym, jak szybko Polacy zaczęli się organizować z pomocą dla Ukraińców. Indywidualnie, nie w sposób oficjalny.

W tygodniu poprzedzającym nasze spotkanie pomagały rodzinom, w sumie 17 osobom, z których większość uciekła z Mariupola, jednego z najbrutalniej doświadczonych przez rosyjskiego agresora miast. Ich udziałem były rzeczy nieludzkie. Przybyli do Polski z niczym. Na początku kwietnia przebywali w Szonowie.

- Łamiące serce chwile, bo wśród nich są małe dzieci. Wiem, że mają swoich ojców, którzy są na Ukrainie. Nie wiadomo, czy kiedyś jeszcze ich zobaczą - mówi Amerykanka.

Tuż przed naszym spotkaniem razem z Martą były w szkole w Sławięcicach. Odwiedziły starszych i młodszych uczniów z Ukrainy. Miały okazję zobaczyć, jak przebiega ich nauka.

- Rzeczywiście to działa. Wiemy, że to, co zostało im umożliwione, ta nauka ma sens. Nie spodziewałyśmy się nawet, że ten system pracy - zwłaszcza w starszej klasie - będzie tak sprawnie działał - mówi Marta Koziarska. - Bo rzeczywiście każde dziecko ma swoje biurko, swój laptop i słuchawki. Nauczycielka w większości mówi do nich po polsku, a one dzięki zainstalowanemu systemowi tłumaczącemu mogą na bieżąco pracować, nie tracąc czasu na to, żeby najpierw tłumaczyć, a dopiero potem pracować - dodaje.

Były też u młodszych dzieci. Zauważyły różnice, jakie zaszły w nich w ciągu kilku tygodni, od kiedy rozpoczęły naukę. Na początku praca wyglądała zupełnie inaczej - dzieci siedziały przestraszone. W tej chwili widać ich żywiołowość, zgranie, dobrą pracę z nauczycielami.

Wydatkowano już większość pieniędzy - 230 tys. zł w jeden miesiąc. Z tej puli dla szkoły w Sławięcicach przeznaczono prawie 50 tys. zł. Ta kwota pozwoliła na wyposażenie kilkanaściorga ukraińskich dzieci, które uczą się w klasach I-III. Dla starszych uczniów zakupiono dziewięć laptopów. Dzięki nim dzieci mogą realizować lekcje w formie on-line. Możliwość takiego sposobu nauki dało Ukraińskie Ministerstwo Edukacji i Nauki, przygotowując platformę edukacyjną.

Młodzi wyjadą na zieloną szkołę i wezmą udział w dodatkowych zajęciach - te inicjatywy również dojdą do skutku dzięki akcji Kelli i Marty. Część zebranych pieniędzy przekazano przedszkolu w Sławięcicach. Pozwoliło to na utworzenie oddziału dla ukraińskich maluchów. Dziewięć dodatkowych laptopów do nauki zdalnej otrzymały dzieci uchodźców, które nie uczą się w Sławięcicach. - Chciałyśmy po prostu dać im namiastkę normalności - mówi Marta.

Cały artykuł w 14. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 12 kwietnia. Dostępny również w wersji elektronicznej - TUTAJ



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: OlsenTreść komentarza: To bardzo ciekawe co piszesz. Przenieśli go potem na parafię Azoty.Data dodania komentarza: 3.12.2024, 16:22Źródło komentarza: "Tak dla edukacji, nie dla deprawacji". Ponad 150 osób manifestowało w Kędzierzynie-Koźlu. ZDJĘCIAAutor komentarza: Cała PrawdaTreść komentarza: Po primo to służba zdrowia nie może być nastawiona jak fabryka na zyski.... Po drugie NFZ to zbiurokratyzowany i upolityczniony twór który za publiczne pieniądze finansuje siebie zamiast kierować pieniądze ze składek do placówek służby zdrowia za wykonane usługi... Po trzecie dlaczego My mamy finansować leczenie wszelkiej maści niechcianych gości ze wschodu czy tubylców zwanych cyganami ? I po czwarte zminimalizować pracowników administracyjnych bo oni też kosztują.... Czyli najważniejszy jest personel medyczny wszelkich szczebli oraz pracownicy techniczni by tego typu jednostki funkcjonowały... Zmiana na spółki spowoduje że ubodzy obywatele Polski nie będą odpowiednio zaopiekowani medycznie. Zacznie się leczenie tylko bogatych a takich podziały to upodlenie społeczne.Data dodania komentarza: 3.12.2024, 15:48Źródło komentarza: Co dalej z kozielskim szpitalem? Władze powiatu i dyrekcja placówki dementują plotki o sprzedażyAutor komentarza: tyż mieszkaniec ale miastaTreść komentarza: Ja Weihnachtsmarkt there's a lot here folks deutschland... Tu jest Polska a nie .....Data dodania komentarza: 3.12.2024, 15:36Źródło komentarza: Weihnachtsmarkt, czyli Kiermasz Bożonarodzeniowy w Reńskiej Wsi już w sobotęAutor komentarza: pan przed 50Treść komentarza: Panie po 70 i panowie protestujący przeciw edukacji seksualnej ! Mam prawie 50 lat i pamiętam w szkole nr 6 na Stalmacha połowa lat 80 był pan od wf który do szkoły przyjeżdżał z Opola ciekawe prawda z tak daleka . I na lekcjach na basenie to była klasa 3 albo 4 nie pamiętam nauka pływania na małym basenie jako chłopaki po zajęciach wpadaliśmy do szatni dziewczyn gdy były pod prysznicem aby je podglądać i pisk wrzaski były bo jako chłopaki no wiecie ciekawość .Ale wiecie co było dziwne czasami widziałem jak pan od wf dokładnie mydlił dziewczynki i dokładnie je tam mył ! piersi też nie omijał ! wtedy nie było edukacji seksualnej i nie wiedzieliśmy że to złe i kogoś trzeba było zawiadomić bo był to pedofil ! druga rzecz klasa 8 nasza koleżanka wzorowa uczennica pod koniec roku już nie przyszła do szkoły na zajęcia bo uwaga urodziła dziecko ! wtedy też nie było zajęć o edukacji seksualnej tak była ale po łepkach i wy stare dewoty chcecie aby było w szkole w sprawach edukacji seksualnej tak jak za waszych czasów ! dzieci z kapusty i bocian ! a antykoncepcja tylko kalendarzyk ! a jak pan od wf albo pan ksiądz dotyka dziewczynce albo chłopakowi ich intymne części ciała to cicho sza nic się nie stało ! a o tym jak i skąd biorą się dzieci i jak zapobiegać ciąży aby nic nie było ! a nawet o miłości homoseksualnej nic ! bo jak o niej nie powiemy to co nie mam jej i nie będzie ! Proponuję tym starym dewotką i dewotą z pis aby zabrały się za sprzątanie np parku bo przyniesie to coś dobrego A panią Kukułke zapytam tę zęby to na koszt Orlenu u dentysty od Obajtka ?Data dodania komentarza: 3.12.2024, 13:51Źródło komentarza: "Tak dla edukacji, nie dla deprawacji". Ponad 150 osób manifestowało w Kędzierzynie-Koźlu. ZDJĘCIAAutor komentarza: Gość 1Treść komentarza: Wywalanie pieniędzy w błoto po kiego grzyba komu są potrzebne te koziołki chyba że trzeba było dać komuś zarobić.Data dodania komentarza: 3.12.2024, 13:16Źródło komentarza: Koziołek z aparatem fotograficznym. Symbol nadchodzącego jubileuszu „Cewe”. ZDJĘCIAAutor komentarza: HalinaTreść komentarza: Przypadkowy Przechodniu może tego jeszcze nie wiesz, ale Pan Bóg Ciebie kochaData dodania komentarza: 3.12.2024, 12:35Źródło komentarza: Wernisaż sakralnych obrazów w Filii nr 5 MBP w Kędzierzynie-Koźlu. ZDJĘCIA
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Kędzierzyn-Koźle

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama Moja Gazetka - strona główna