- Już dwa razy wracałem w nocy z Katowic przez Chałupki, czekając na mrozie półtorej godziny na pociąg do Kędzierzyna-Koźla, gdzie dotarłem ostatecznie około 4 nad ranem. Na pewno priorytetem w całej tej dyskusji jest węzeł kędzierzyńsko-kozielski. Trzeba w sposób zdecydowany poruszać kwestie braku połączeń z naszego miasta do Poznania, Szczecina, Przemyśla, Lublina czy Krakowa, ponieważ jeden pociąg TLK Sudety do stolicy Małopolski to tyle co kot napłakał. Należy poruszać temat przystanku Kędzierzyn-Koźle Azoty, bo jeżeli IC do Przemyśla zatrzymuje się w Kuźni Raciborskiej, to dlaczego nie może stawać w Azotach? To tak jak w Częstochowie, jak nie może na Głównej to staje w Częstochowie Stradom - przekonuje Krzysztof Pietkiewicz, miłośnik kolei z Kędzierzyna-Koźla.
Nasz czytelnik uważnie przygląda się liczbie pasażerów korzystających z połączeń, które obsługują Kędzierzyn-Koźle.
- Ostatnio miałem okazję zobaczyć, ile ludzi wysiada z IC Kormoran na naszej stacji - było ich około 30. Zatem zapotrzebowanie na te połączenia jest. Dobra frekwencja jest również w przypadku pociągu TLK Sudety, i to praktycznie od samego początku wejścia tego pociągu do rozkładu jazdy, czyli od grudnia 2020 r. W szczególności na odcinku od Kędzierzyna-Koźla do Krakowa. Jak można się domyśleć, przede wszystkim z uwagi na fakt, że jest to jedyne połączenie dalekobieżne łączące Kędzierzyn-Koźle z Krakowem. Zatem tego tematu trzeba pilnować, by nie było tak, że nasza węzłowa stacja zostanie zmarginalizowana na kolejne lata - argumentuje Krzysztof Pietkiewicz. Zastanawia się, dlaczego przykładowo pociąg TLK Karkonosze zatrzymuje się o godz. 1.48 na zamkniętym w nocy dworcu w Strzelcach Opolskich, zamiast jechać przez Kędzierzyn, który jest znacznie większym miastem od Strzelec.
Pan Krzysztof szereg zastrzeżeń ma również do jakości prac remontowych przeprowadzonych na kędzierzyńskim dworcu PKP, które tak na dobrą sprawę jeszcze się nie zakończyły, co widać gołym okiem chociażby na peronach 1 i 2.
Nasz rozmówca wytyka też pewne braki w odniesieniu do tablic elektronicznych oraz nagłośnienia.
- Przykładowo 30-tysięczna Bochnia ma po modernizacji tamtejszego dworca kolejowego nowe tablice elektroniczne, jak również nowe megafony, zatem czemu nie Kędzierzyn? W Jeleniej Górze na niezbyt nowoczesnym dworcu znajdują się porządne tablice elektroniczne, i to jeszcze po sześć sztuk na jednym peronie. U nas na czterech peronach nie ma ani jednej tablicy elektronicznej. Natomiast megafony to faktycznie istna katastrofa. Osobiście widziałem, jak z przyczyn technicznych pociąg odjeżdżał z innego peronu, a w tym bełkocie megafonowym pasażerowie nie słyszeli, na który peron mają się udać - opisuje zdarzenie pan Krzysztof. Namawia, aby decydenci z naszego miasta, powiatu i regionu w większym stopniu zaangażowali się w rozwiązanie wymienionych problemów.
Jego zdaniem w naszym mieście dość spora grupa miłośników kolei powinna zewrzeć szyki i stworzyć coś na wzór Komitetu Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych, który działa bardzo aktywnie i, co istotne, jest skuteczny w swoich działaniach.
Napisz komentarz
Komentarze