Przypomnijmy, Zagórz był swego czasu węzłem kolejowym o dużym znaczeniu (przy jego obsłudze pracowało ok. 3000 kolejarzy). Miłośnicy pieszych wędrówek po Bieszczadach właśnie w Zagórzu kończą swoją podróż koleją, by dalej kontynuować ją autobusem. Zagórz leży bowiem u zbiegu dróg w kierunku Sanoka, Leska i Komańczy. Biegną z niego liczne połączenia autobusowe z miejscowościami w Bieszczadach i wschodniej części Beskidu Niskiego.
W zeszłym roku skład pod nazwą TLK „Wetlina” łączył Kraków i Zagórz. W nowym rozkładzie pociąg ten wydłużono do Kłodzka, ale jedzie on trasą od Gliwic na Strzelce Opolskie, Opole, Nysę, Kamieniec Ząbkowicki. Zatem skład zalicza jedynie niewielką część Magistrali Podsudeckiej i kursuje tylko w weekendy.
Co ciekawe w latach 50. XX wieku pociąg z Zagórza kursował już w naszym regionie. Miał bardzo egzotyczną trasę: od Katowic jechał do Raciborza, dalej przez Głubczyce i Racławice Śląskie w stronę Nysy.
Miłośnicy kolei działający w ramach Komitetu Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych (KODLK) również uważają, że przebieg obecnego połączenia TLK „Wetlina” jest co najmniej niefortunny.
„Połączenie nowe, atrakcyjne aczkolwiek niedopracowane. Ziemia Kłodzka powinna mieć codzienne połączenie z Krakowem, a nie tylko weekendowe i to przez Prudnik, a nie przez Opole. Staramy się o to, aby takowe wystartowało w grudniu 2022 łącząc Kraków i Katowice z Ziemią Kłodzką i jadąc dalej przez Wałbrzych do Jeleniej Góry” - czytamy na facebookowym profilu KODLK.
Jeśli to życzenie się ziści, wówczas pociąg TLK „Wetlina” przejeżdżałby przez Kędzierzyn-Koźle i Prudnik, a nie przez Opole.
Napisz komentarz
Komentarze